↕1

1.6K 116 22
                                    

Końcowe strony zeszytów  Taehyunga były zapełnione przeróżnymi rysunkami, można tam było wyróżnić  wiele rodzajów kwiatów

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Końcowe strony zeszytów Taehyunga były zapełnione przeróżnymi rysunkami, można tam było wyróżnić wiele rodzajów kwiatów. Rysował również twarze, a raczej próbował to robić. Był zdania, że kompletnie mu one nie wychodzą. Rysował zatem oczy, usta i dłonie w jakimkolwiek układzie. O dziwo, uważał na lekcjach, co więcej - pomagało mu to w skupieniu. Jeśli czasem zbytnio się zamyślił, doczytał o tym w domu. Nie mógł narzekać na swoje oceny.

Kochał również do swoich rysunków dopasowywać historie. Wymyślał skąd wzięła się skaza na tym kobiecym nadgarstku i dlaczego oczy tego mężczyzny są zaszklone. W ten sposób tworzył swój mały, odległy świat, do którego tylko on miał wstęp. Lubił to uczucie, rysowanie pozwalało mu odkrywać siebie.

A bardzo chciał siebie odkryć. Uwielbiał próbować nowych rzeczy, bo jako za jeden z priorytetów uznał poznanie własnej osoby. Wszyscy wkoło powtarzali, że aby robić dobre wrażenie i bez problemu poznawać nowych ludzi wystarczy być sobą.

Ale on nie wiedział kim jest.

Nie potrafił nawet konkretnie określić jaki kolor jest jego ulubionym, czy woli ubierać eleganckie koszule, czy raczej obszerne bluzy. Nie wiedział jakiej muzyki chce słuchać i jaką drogę obrać w życiu. Dlatego próbował, odkrywał nowe rzeczy, którymi mógłby się zainteresować i szukał nowych miejsc, w których mógłby się zakochać.

Pierwszy szkolny tydzień minął bez zastrzeżeń. Co prawda otrzymali już prace domowe i mieli już się czego uczyć, ale nie zepsuło to humoru szatynowi, który właśnie zmierzał w stronę sali gimnastycznej. Skończył już lekcję na ten dzień i mógłby spokojnie ruszyć do domu, aby cieszyć się weekendem, ale nie mógł. A bardziej - Jimin postanowił, że nie może tego zrobić. Zaciągnął jego i Soomi na trening koszykówki.

- Wytłumacz nam, dlaczego tutaj jesteśmy. - powiedział Taehyung, kiedy usiedli na trybunach

Na boisku przed nimi rozciągali się chłopcy z obecnej szkolnej drużyny. Każdy z nich był już przebrany z mundurków, więc dostrzec można było różne kolory i kroje.

- Ponieważ - zaczął tłumaczyć Park - dzisiaj są zapisy do drużyny, więc jeśli ktoś chcę się do niej dostać to przychodzi, a oni sprawdzą czy się nadaje.

- Wytłumacz nam, dlaczego tu jesteśmy. - powtórzył szatyn i rozejrzał się po sali zauważając, że oprócz nich przyszło jeszcze kilka osób

- Ojeju, Taehyung - jęknął Jimin - Mógłbyś się bardziej interesować życiem szkoły.

Chłopiec nie odpowiedział, bo na boisko zaczęły wchodzić nowe osoby. Sala gimnastyczna nie była ogromna, więc widział wszystkich dokładnie. Każdy z chłopców miał na sobie luźne dresy i przeważnie białą lub czarną koszulkę. Pochylił się do przodu i oparł łokcie o kolana, a brodę - o dłonie. Westchnął cichutko, nadal nie rozumiał dlaczego nie może teraz grzać się w swoim ciepłym pokoju, ani jak ma mu to pomóc we wdrażaniu się w szkolne życie.

Obserwowali trening koszykówki przez niecałe dwadzieścia minut, po czym Soomi i Tae zgodnie stwierdzili, że są głodni i zmarznięci. Jimin głośno westchnął, jednak uznał to za kompromis i zgodził się na powrót do domu.

Jungkook starał się jak mógł, czuł krople potu na swoim czole i plecach. W biegach rozpoczynających wyprzedził wszystkich, czym zaskoczył nawet samego trenera. W swojej poprzedniej szkole był stałym graczem, a sam sport bardzo lubił. Jego drużyna była zgrana i miał tam kilku przyjaciół, doszedł, więc do wniosku, że nie może tego tak zostawić, a może dzięki temu lepiej poczuje się w nowym miejscu. Chciał, więc pokazać każdemu, że doskonale się do tego nadaje i to właśnie on jest dobrym wyborem.

Do jego uszu dotarł śmiech, a on nagle stanął w miejscu. Mecz trwał, ale jego nogi odmówiły posłuszeństwa.

Wpatrywał się w chłopca, który stał niedaleko i śmiał się śmiechem radosnym i pięknym. Jungkook był zachwycony tym dźwiękiem. Jego umysł podsunął mu stwierdzenie, że mógłby się w niego wsłuchiwać całymi dniami.

A Kim Taehyung najzwyczajniej roześmiał się po wpływem uwagi swoje przyjaciółki.

Zbliżał się do wyjścia, kiedy to za swoimi plecami usłyszał rozchodzący się huk. Odwrócił się i podbiegł do chłopca, który musiał przed sekundą boleśnie oberwać piłką. Czarnowłosy znajdował się na kolanach i jedną ręką trzymał się za głowę.

Tae kochał pomagać, pomaganie stało się niemal jego nawykiem.

Dlatego wystawił dłoń do chłopca w potrzebie.

- Hej, nic ci nie jest? - uśmiechnął się do niego z góry

Jungkook podniósł wzrok i spotkał spojrzenie najpiękniejszych oczu, jakie było mu dane zobaczyć w swoim krótkim życiu. Poczuł się równie zażenowany, co szczęśliwy, że to właśnie on mu pomaga. Przyjął pomocną dłoń, a kiedy wstał okazało się, że górował nad tym cholernie uroczym chłopcem.

- Wszystko w porządku. - odpowiedział i podrapał się po karku

Taehyung posłał mu jeszcze jeden ciepły uśmiech, jakby zadowolony z odpowiedzi.

- Ja już muszę lecieć. - przelotnie spojrzał w stronę przyjaciół czekających na niego w wyjściu - Uważaj na siebie i może idź z tym do pielęgniarki. - zasugerował

- Dziękuję.

Tylko tyle zdążył powiedzieć Jungkook, bo chłopiec już odbiegł zostawiając go zupełnie zszokowanego i zdekoncentrowanego na środku boiska.

gleam // taekook \\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz