Rozdział 16

5.9K 396 143
                                    

Zaufam ci

Zaufam ci, Harry

Ja zaufam twoim słowom

Zaufam

Chciałem krzyczeć na całe gardło, tak by pozbyć się wreszcie tego słowa z mojej głowy. Sam nie wiem jak mogłem to powiedzieć. Jak mogłem tak łatwo dać przejąć nad sobą władze. Przecież on kłamał. Oszukiwał. Jego słowa miały mnie omamić i zniszczyć. Jego czyny uśpić moją świadomość. By mógł uderzyć w najsłabsza cześć mojej duszy, tą która sprawia, że chcę aby mnie kochał. Jak mogłem dać się aż tak oślepić? Od samego początku to było zbyt piękne. Zbyt mało prawdopodobne...

Już dość - mówiłem sobie tyle razy. Więc czemu nie mogę przestać?

Jestem głupcem?

Chyba tak, skoro w barze podjąłem taką a nie inną decyzję. Skoro postanowiłem zrobić wszystko, by naprawić nasze relacje. Powinienem poddać się temu, czy zniszczyć wszystko łącznie z tą bezsensowne myślą i tym co nas kiedykolwiek łączyło?

Patrząc na baldachim nad swoim łóżkiem nie widziałem czerni materiału. Widziałem Jego. Wężowego potwora o czerwonych, pełnych okrucieństwa oczach gotowego w każdej chwili kogoś zabić. Gdy tylko najdzie go na to ochota. Monstrum, którego celem jest unicestwienie całego świata, z Harry'm Potter'em na pierwszym miejscu. Widziałem we wspomnieniach Prince'a jak On morduje. Jak uśmierca wszystkich, którzy tylko staną na jego drodze do potęgi.

Czy to jest właśnie to kim chce być? Czy taki czeka mnie koniec, jeśli odrzucę Prince'a? 

Całe życie marzyłem, by mieć jedynie swoje miejsce w tym świecie. Chciałem zemścić się za słabość matki, za głupotę mugolskiego ojca. Potrzebowałem po prostu domu do którego z ochotą mógłbym wrócić. Kogoś kto się mną zaopiekuje kiedy będę tego potrzebował, tak po prostu bez żadnego powodu, bez żadnych pretensji. Kiedy zawiodły mnie moje urojenia zapragnąłem zdobyć to za wszelką cenę. Postanowiłem swoją potęgą podporządkować sobie całą ludzkość - by wielbili mnie, nie po to aby z krzykiem uciekali, drżeli przed brzmieniem mojego imienia.

A Prince? On pokazał mi, że mogę mieć to wszystko. Dom. Kogoś kto przy mnie będzie, dla kogo będę całym światem. Przynajmniej tak myślałem.

Ale przecież kocha mnie - ta myśl przedarła się z odległych części mojego umysłu, gdzie celowo została ukryta - Przecież pokazały mi to jego myśli. Wspomnienia. Obraz w Ain Eingarp.

Więc co mam zrobić? Czego tak naprawdę pragnę?

Władzy? Miłości?

Jak mam wybrać, skoro nie rozumiem już nawet sam siebie?

Ruszyłem się w końcu z tych czterech ścian swojego pokoju. Dałem się ponieść nogom. Wiedziałem, że łatwo nie trafię w miejsce do którego zmierzam. Więc pozbyłem się myśli z mojej głowy zostawiając tam jedno zdanie.

Jakie jest moje pragnie?

Pogrążony we śnie Hogwart był dla mnie tej nocy przychylny. Schody same układały moją drogę do celu. Obrazy milkły gdy przechodziłem. Odwracały wzrok. Nie wiem czemu ale wiedziałem, że to było ich ciche pozwolenie na moją wędrówkę. Jakby czuły, jak ważne dla mnie jest dotarcie na miejsce, które pomoże mi poznać samego siebie. Jak ważne od tego są losy świata.

Przez lata spędzone w zamku myślałem, że zdążyłem już zwiedziłem wszystkie zaułki Hogwartu. Widocznie się łudziłem, gdyż komnata w której się znalazłem była niepodobna do żadnej, którą dotychczas widziałem. Zdawała się być pusta o szarych ścianach z marmuru, gdzieniegdzie naznaczonych czarnymi żyłkami wyglądającymi jak rysy, pęknięcia przez które cały sufit miałby się zawalić. A jednocześnie sprawiała wrażenie, jakby nie było jej nic potrzebne. Jakby już sam fakt, że stoi w niej lustro zachwycał.

Prince?  (tomarry)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz