JULIA'S POV
Kiedy opuściłam Melisse, ruszyłam od razu w stronę głównego wyjścia ze szkoły, aby wyjść na dziedziniec i rozpocząć swój dyżur.
Gdy tam się kierowałam, zaczęłam rozmyślać o mojej przeszłości oraz ogólnie o moim życiu.
Ken zdecydował się niby opuścić Brittney, ale czy to właściwie ułatwia sprawę? Znam Brittney i wiem, że nie odpuści tak łatwo.
Do tego Ken chce mieć rodzinę, a nie wie o tym, że ja nie będę w stanie mu tego dać.
Przed kilkoma latami, wybrałam się do lekarza, gdzie zrobiłam testy i okazało się, że mam bardzo niską szansę zajścia w ciążę. Po otrzymaniu tej wiadomości powiedziałam o tym Melissie i byłam taka załamana, że przez cały dzień płakałam. Postanowiłam jednak pozostać wtedy silną, ponieważ wciąż istniała szansa, że mogłabym zajść w ciąże, ale z perspektywy czasu, jak teraz o tym myślę, jest to najzwyczajniej śmieszne. Nie mogę mieć dzieci i tyle.
Co by pomyślał Ken? Zawsze mówił o chęci posiadania dużej rodziny, a ja nie mogę mu tego zapewnić. Może mu się to nie spodoba, ale cholera. Nie zostawi mnie raczej z tego powodu, prawda? Mam przynajmniej taką nadzieję.
Kocham go i nie przestanę, mam nadzieje, że on czuję tak samo.
- Hej, Juls! - moje myśli zostały gwałtownie odcięte przez Kena.
- Boże, Ken, wystraszyłeś mnie - zachichotałam, kładąc przy tym dłoń na sercu.
- Byłem w holu, ale zauważyłem cię tutaj, więc postanowiłem przyjść do ciebie. O czym tak rozmyślałaś? - zapytał, unosząc lewą brew.
- To nic ważnego - udało mi się wyjść z tego gładko, gdyż nagle usłyszeliśmy krzyki zza rogu.
- Chodźmy sprawdzić, co się dzieje - powiedział, a następnie poszliśmy w stronę, skąd dobiegały głosy.
Kiedy tam dotarliśmy, usłyszeliśmy głośny krzyk jednej z uczennic.
- Richelle, dlaczego to zrobiłaś? Idiotko! Teraz dowiedzą się o tym, co robię! Przez ciebie mogę wylądować nawet w pudle! - krzyknęła na dziewczynę, którą rozpoznałam jako Richelle, leżącą nieprzytomną na podłodze.
- Co się tu stało? - zapytał Ken, kiedy ja podeszłam do Richelle.
- Nie wiem, po prostu tu przechodziłam, wygląda na to, że brała narkotyki - rzuciła uczennica.
Narkotyki?
- Jakie narkotyki? - spytałam, a następnie zwróciłam się bezpośrednio do krzyczącej. - Coś ty właściwie zrobiła?! Słyszałam, co jej powiedziałaś!
- Nie wiem, co wzięła. Chciała tylko trochę, a ja jej po prostu dałam, co miałam. Nie znam nawet jej imienia - burknęła, zachowując się przy tym chłodno.
Westchnęłam.
Jak można być aż tak nieodpowiedzialnym?!
- Ken, ona jest nieprzytomna, do tego ma bardzo słaby puls! - powiedziałam, wstając, oraz skupiając się tylko i wyłącznie na Richelle.
- Idź po Melisse! Musimy ją zabrać do szpitala, szybko! - powiedział, szybko podchodząc do niej.
Wziął ją na ręce i poszedł porozmawiać z jakimś uczniem, aby ten powiedział wszystko dyrektorowi, kiedy ja w tym czasie pobiegłam szukać Melissy.
- Melissa, potrzebujemy cię! Musimy natychmiast jechać do szpitala! - powiedziałam pośpiesznie, kiedy ją znalazłam i pociągnęłam do siebie.
- Co? Czekaj, co się stało? - zapytała.
- Nie mamy czasu na wyjaśnienia, wytłumaczę ci wszystko potem, lecz teraz, potrzebujemy ciebie i twojego samochodu! - powiedziałam, a ona skinęła głową i pobiegłyśmy w kierunku wyjścia.
Zauważyłam, że Ken stoi przy wyjściu, Lisa również ich spostrzegła, oraz kiwnęła głową na znak tego, aby podążyli za nami, po czym poszliśmy wszyscy do samochodu, a Melissa go otworzyła.
Podeszłam z przeciwnej strony, kiedy Ken umieszczał ostrożnie Richelle w samochodzie, aby mu pomóc.
Kiedy upewniliśmy się, że wszystko jest w porządku, Melissa odpaliła auto, lecz w mojej głowie pojawiało się tylko jedno pytanie.
Czy wszystko będzie dobrze? Czy może jednak nie?
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Gdy dotarliśmy do budynku szpitala, szybko weszliśmy do środka i natychmiast powiedzieliśmy jednej z pielęgniarek o Richelle.
Pielęgniarki wzięły ją i położyły na jednym ze szpitalnych łóżek oraz przetransportowały na OIOM, gdzie lekarze zaczęli sprawdzać jej puls i ciśnienie krwi. Po czym jedna z pielęgniarek podeszła do nas i poprosiła, abyśmy usiedli w poczekalni.
Po kilku minutach lekarz wyszedł, podszedł do nas i wyjaśnił nam, że Richelle musi zostać w szpitalu.
Ken wstał i odblokował swój telefon, aby skontaktować się ze szkołą i dostać numer mamy Richelle, do której natychmiast zadzwonił.
- Dzień dobry, tutaj Ken Roberts, nauczyciel ze szkoły pani córki. Richelle została odurzona narkotykami i jest teraz w szpitalu, czy mogłaby pani tu przyjechać? - powiedział Ken bardzo spokojnie, oraz kulturalnie.
- Co?! Daj mi kurwa spokój! Nie mam czasu na takie bzdury! - usłyszałam, jak kobieta krzyczy przez telefon i wydawało mi się, że jest trochę pijana.
Ken i ja wymieniliśmy szybkie spojrzenia, a ja zastanawiałam się, jak taka kobieta mogła być matką?! Jej córka mogła nawet umrzeć, a jej to nie obchodzi?!
- Ale to pani córka... - Ken próbował ją przekonać, lecz po chwili zablokował telefon i schował go z powrotem do kieszeni.
- Odłożyła słuchawkę - powiedział z niedowierzaniem.
Nie wiedziałam, co powiedzieć, lub co zrobić w tamtej chwili.
- Co? Po prostu odłożyła słuchawkę? Taka z niej matka?! - powiedziała ze złością Lisa.
- Co powinniśmy teraz zrobić? - zapytałam, po westchnieniu na słowa przyjaciółki.
- Wszystko, co możemy teraz zrobić,
to wysłać adres szpitala do jej matki i wrócić do szkoły i tak nie możemy nic więcej zrobić, marnujemy tylko nasz czas tutaj - powiedział Ken, łapiąc telefon i wysyłając jej adres, na który oczywiście nie odpowiedziała. Następnie wstaliśmy z naszych miejsc, Melissa wychodząc, powiedziała pielęgniarce odpowiedzialnej za Richelle, o tym, co się wydarzyło, po czym pojechaliśmy razem do szkoły.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Gdy już dotarliśmy do szkoły, było dwadzieścia po jedenastej, innymi słowy, czwarta lekcja dobiegła końca.
Poszliśmy do pokoju nauczycielskiego, zawiesiliśmy nasze płaszcze i usiedliśmy tam na chwile, starając się wszystko dokładnie przeanalizować.
- Nie wierzę w to, ta dziewczyna ma tylko piętnaście lat i jest już nieźle wkręcona w narkotyki, co jeśli się uzależni? Ona jest wciąż tylko dzieckiem, Boże Święty! - powiedziałam ze złością.
- Julia, uspokój się kochanie, rozumiem, że martwisz się o nią, ja też, ale będzie dobrze. Ma wspaniałych przyjaciół, którzy się nią zajmą, nie martw się - powiedział Ken, oraz mnie przytulił.
Kiwnęłam głową, a on odsunął się ode mnie, po tym, jak pocałował mnie w czoło.
Boże, jak ja go kocham.
Zarumieniłam się i zachichotałam.
- Jesteście tacy słodcy! - powiedziała Melissa, a to sprawiło, że zaczerwieniłam się jeszcze bardziej, co rozśmieszyło Kena, oraz moją przyjaciółkę.
- Nienawidzę was - powiedziałam, dąsając się.
Ken skorzystał z okazji i mnie pocałował, a zanim kontynuowaliśmy, usłyszeliśmy sapnięcie.
- Co jest? - spytałam, zerkając na przyjaciółkę.
- Musimy iść do gabinetu dyrektora, aby porozmawiać z rodzicami tego dziecka, które dało Richelle narkotyki - powiedziała, po czym wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę gabinetu.
Zapukaliśmy do drzwi i po chwili pan Smith otworzył je oraz wpuścił nas do środka.
Kiedy weszliśmy, zauważyłam dziewczynę, stojącą obok rodziców, którzy siedzieli na fotelach.
Melissa i ja usiadłyśmy na dwóch pozostałych fotelach, podczas gdy Ken stał za nami.
- Policja została już powiadomiona, w tej sprawie. Jasmine, jesteś zawieszona na trzy dni szkoły, a te dwa dni będziesz z policją, która będzie cię obserwować i sprawdzać twój pokój pod kątem innych narkotyków - powiedział dyrektor.
- Dziękujemy, panie Smith, przepraszamy za zachowanie Jasmine i obiecujemy, że już nigdy więcej taka sytuacja się nie powtórzy - powiedział ojciec, zerkając najpierw na swoją córkę, a potem na dyrektora. Następnie rodzice wstali, aby pokierować się do wyjścia.
- Tak, tak, zamknijcie się już - powiedziała Jasmine, zatrzaskując za sobą drzwi.
Dyrektor westchnął na to, czego był świadkiem, a potem spojrzał na nas. - Dziękuje,
moi drodzy, jestem z was naprawdę dumny, a to, co zrobiliście było niesamowite.
Skinęliśmy głową, widząc po raz pierwszy, jak pan Smith się uśmiecha.
- To był nasz obowiązek - powiedział Ken, a ja i Melissa skinęłyśmy głowami.
Potem wstaliśmy z naszych miejsc i wyszliśmy z gabinetu, kierując się do pokoju nauczycielskiego.
- Ja wciąż mam zajęcia, idźcie już, zobaczymy się później! - powiedziała Lisa, gdy Ken i ja zakładaliśmy nasze płaszcze.
Podeszłam pocałować Melisse w policzek, a potem poszłam z Kenem do samochodu i pojechaliśmy do domu.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Otworzyłam drzwi od domu po przyjeździe, po czym zdjęliśmy nasze buty i płaszcze przy wejściu.
Poszłam do sypialni i rzuciłam się na łóżko.
Następnie spojrzałam na Kena, który gapił się na mnie.
- Aż tak źle wyglądam, że patrzysz na mnie w ten sposób? - zachichotałam lekko.
- Nie - powiedział, siadając na łóżku. - Jesteś najpiękniejszą osobą na świecie, Julio - pochylił się i zaczął umieszczać słodkie, mokre pocałunki na mojej szyi.
Było przyjemnie, ale byłam zbyt zmęczona, a wiedziałam, że jeśli go nie powstrzymam, będziemy robić coś więcej, niż tylko całowanie.
- Ken - jęknęłam. - Naprawdę jestem zmęczona.
- Rozumiem - mruknął, odsuwając się ode mnie.
- Mam pomysł. Chyba wiem, co może ci pomóc! - powiedział nagle podekscytowany, po czym wyszedł z pokoju.
Zachichotałam, a on po kilku minutach wrócił i kazał mi zamknąć oczy, zrobiłam to, po czym on znowu wyszedł.
Po chwili wrócił i poprosił mnie, abym z nim poszła, nadal mając zamknięte oczy.
Po chwili chodzenia kazał mi się zatrzymać i otworzyć oczy.
Zdałam sobie sprawę, że jesteśmy w łazience i, że całe pomieszczenie było udekorowane świeczkami, a wanna pełna bąbelków i piany.
- Ken, nie musiałeś tego robić - powiedziałam, zakrywając usta z podekscytowania.
- Ale ja chciałem! - powiedział i zaczął się rozbierać.
- Będziesz tak stała i wpatrywała się we mnie, czy masz zamiar wejść? - zachichotał, a ja potrząsnęłam głową i w końcu się rozebrałam.
Oboje weszliśmy do ciepłej wody, a Ken natychmiast przytulił mnie i zaczęliśmy się całować w wannie.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham - powiedziałam, wtulając się w jego tors.
CZYTASZ
I know that you love me
RomanceBycie nauczycielem w pełnym wymiarze czasu jest momentami nudne, nawet dla kogoś, kto kocha naukę na śmierć. Julia Havis rozważa wakacje, gdy nagle ktoś przychodzi i niszczy jej plany... Cover wykonała: @BlackPerl16