5

122 18 5
                                    

JULIA'S POV

- Ken, nie możemy być razem, ty masz przecież Brittney, pamiętasz? - powiedziałam załamana.

- Ale Julia, nic nie rozumiesz! Przejechałem całą drogę specjalnie dla ciebie do Nowego Jorku! A ty wciąż nie rozumiesz, jak wiele dla mnie znaczysz! - powiedział Ken.

- I tak wiem, że chcesz tego tak samo jak ja.
Kocham cię, Julia - powiedział delikatnie i ostrożnie.

- Ken - powiedziałam, - Ja cię ko....

Zostałam brutalnie wybudzona z mojego pięknego snu poprzez mój alarm, który przypominał mi, iż muszę się obudzić. Pokazywał on godzinę szóstą trzydzieści, co oznaczało, że musiałam wstać i przygotować się na dzisiaj.

- Co jeśli ten sen dał mi znak, że Ken nadal coś do mnie czuję? - pomyślałam, wciąż leżąc w łóżku.

Julio jesteś taka stara, a taka głupia. Poddaj się, on traktował cię jak psa, na litość boską! Wpadłam w złość, kiedy wstałam i zaczęłam się przygotowywać.

Podeszłam do toaletki i zdecydowałam się na lekki makijaż. Nałożyłam trochę cieniu nude na moje powieki, oraz użyłam pomadki. Miałam na sobie niebieskie dżinsy i żółtą koszulę z długim rękawem. Spryskałam się trochę perfumami, a potem poszłam do kuchni, żeby zapakować przekąski na dzisiejszy dzień. Następnie wyszłam z mieszkania i zamknęłam za sobą drzwi. Wyjęłam telefon z kieszeni, po czym wysłałam SMS-a do Melissy:

- Dzień dobry! Czy spotykamy się dzisiaj w tym samym tramwaju jak zawsze?

Od: Lisa:

- Oczywiście! Jak mogłabym przegapić bycie z tobą przez 8 minut?

Zachichotałam cicho na jej odpowiedź i szłam dalej w kierunku przystanku.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Dzień minął szybciej niż myślałam, jednak wciąż było nudno i męcząco. Westchnęłam, kiedy skierowałam się do pokoju nauczycielskiego. Gdy tam przybyłam, zaczęłam pakować swoje rzeczy. Melissa miała lekcje do godziny 13:00 dzisiaj, tak więc szybciej wróciła do domu. Ja miałam dodatkowe lekcje, więc kończyłam o godzinie 15:00, która jest właśnie teraz. Zastanawiam się, o której Ken dzisiaj skończył.

Mówiąc o Ken'ie, w ogóle go dzisiaj nie widziałam. Może próbował mnie unikać? Ha! Unikać mnie? O czym ja myśle? To jest Ken Roberts! On nigdy nie unika nikogo, jeśli ma problem, naprawi go. Nie uniknie go. Wiesz co? Nie dbam o Ken'a Roberts'a, nie obchodzi mnie co robi, albo czego nie robi!

Wzruszyłam ramionami na moje myśli i założyłam na siebie płaszcz, oraz torbę. Wyszłam na korytarz, a z korytarzu poszłam do głównych drzwi. Gdy zbliżyłam się do wyjścia zauważyłam, że pada.

Cholera! A ja nie mam parasola.

Nagle czyjaś ręka znalazła się na moim ramieniu.

- Ach! - podskoczyłam i spojrzałam za siebie, aby zobaczyć Ken'a, we własnej osobie.

- Przepraszam, że cię przestraszyłem - powiedział, a ja spojrzałam mu w oczy, żeby sprawdzić, czy naprawdę tak myśli.

- Um, w porządku nic mi nie jest - powiedziałam.

- Dobrze, nie chciałbym płacić za twoje szpitalne opłaty, jeśli miałabyś atak serca z tego powodu - powiedział.

Oto Ken, który zawsze myśli tylko i wyłącznie o sobie.

- Tak - zakaszlałam i patrzyłam na wszystko poza jego oczami,
- Chyba już pójdę - powiedziałam, odwracając się do drzwi.

- Czekaj! - przytrzymał moją dłoń, aby powstrzymać mnie przed dalszym krokiem.

Spojrzałam zdezorientowana raz na moją rękę, raz na jego, po czym na jego twarz.

- Nie możesz tak wyjść, chodź, odwiozę cię - powiedział, patrząc na mnie z prawdziwą troską.

- Um, nie, to miło z twojej strony, ale mogę poradzić sobie z tym sama - powiedziałam szybko, próbując uwolnić moją rękę z jego uścisku.

- Och, Julia. Przestań, chcesz wracać w deszczu? Nie masz parasola! Proszę, nalegam, chodź, odwiozę cię do domu - powiedział, ruszając moja ręką.

Spojrzałam na Ken'a i pomyślałam o jego ofercie.

- Ok, pozwolę ci siebie odwieźć - powiedziałam, nie wiedząc co stanie się podczas drogi.

I know that you love meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz