Sabrina POV.
- Sabrina... - usłyszałam szept Jeff - Wstawaj...
Powoli otworzyłam oczy. Jeff niósł mnie w stylu panny młodej.
- Jesteśmy już na miejscu? - zapytałam
- Tak.
Nagle przypomniały mi się słowa Arona. Jak ja mogę mu pozwalać, by mnie nosił?!
- Puść mnie! - powiedziałam zdenerwowana
- Co...
- Puszczaj! - zaczęłam się szamotać
- Ale...
- Zostaw mnie! - prawie zaczęłam krzyczeć
Szybko postawił mnie na ziemię. Poprawiłam kapelusz i poszłam za nim. Znajdowaliśmy się w jakimś domu.
Był on cudowny! Dosyć jasne drewno na podłodze a ściany białe. Wszędzie były okna na całą ścianę.
Szliśmy akurat schodami na górę. Cały czas szłam z chłopakiem. Nagle weszliśmy do jakieś sypialni.
Była ona taka piękna. Taki trochę górski klimacik. Była w kolorach bieli i szarości nie licząc drewna. Nie mogłam się na nią napatrzeć.
- Gdzie będę spać? - zapytałam ziewając
- No tu - odpowiedział chłopak
- A ty? - zapytałam przeciągając się
- No z tobą a gdzie? - uniósł jedną brew
- W życiu! Śpię na kanapie! - zaprotestowałam
- Sabrina! Co się z tobą dzieje? - podszedł do mnie i chciał dotknąć mojego ramienia, ale ja się odsunęłam
- Nic, a co ma dziać? - powiedziałam spokojnie
- Coś jest nie tak. W ogóle nie dajesz się mi dotknąć.
- Ty byś chciał, wszytko dotykał! Mówiłam, żebyś znalazł sobie jakąś wilczyce! - odeszłam od niego ale od podszedł do mnie
- Ale ja nie chce jakieś wilczycy. Ja chce ciebie!
Stałam tam z otwartymi ustami. To mnie tak zdziwiło. On jest dla mnie taki kochany, a ja mu się odpłacam takim chamstwem, ale Aron to mój brat i chce dla mnie jak najlepiej. Co mam zrobić?
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Vanessa przez nie weszła. Spojrzała na mnie z obrażoną miną. A tej co?
- Jeffrey musimy pogadać - powiedziała a chłopaka nie było
Wzruszyłam ramionami i położyłam się na łóżku, jednak po chwili z niego wstałam. Oni coś ukrywają... Na paluszkach poszłam do schodów.
- Ale to zostaje między nami... - usłyszałam głos Arona
Aron?!
- Będziemy ją tak okłamywać? - głos Jeffreya
- Może ty chcesz, żeby wiedziała, ale my może nie - Vanessa - Co by się nie działo, ona nie może o niczym wiedzieć...
- Vans, nie bądź na nią taka zła to przecież nie jej wina - Jeffrey
- Może... - zaczął Aron
- A czyja? Niby moja? Przecież ja nie macham cały czas swoimi czerwonymi włosami! - dwa ostatnie słowa przedrzeźniała mój głos - Nie pamiętasz jak na początku chciała cię zabić?
- A twój mate to niby co?! - warknął Jeff
Poszłam do sypialni. Nie chciałam tego więcej słuchać.
Ufałam im. CHOLERA, ZAUFAŁAM! Vanessa była dla mnie jak siostra, jak której nigdy nie miałam! Jeffrey... Myślałam, że mamy być szczerzy... Chciałam go zabić, ale z drugiej strony teraz pragnę mieć. Przyciągamy się jak dwa magnesy, ale... Ale... Teraz muszę je rozdzielić. A Aron! Jestem wściekła! Kazał trzymać mi się zdala od Jeffa, a sam mnie okłamuje. Niby tak nie cierpi wilkołaków! SĄ ŻAŁOŚNI!
Szybki odpięłam walizkę. Wyciągnęłam z niej linę... Przeczuwałam by ją spakować! Ale trzeba zostawić im wiadomość... Podeszłam do biurka, z którego wyciągnęłam kartkę i długopis. Jakby na mnie czekały! Napisałam „Idę machać swoimi czerwonymi włosami gdzieś indziej! Bye! 😘" i położy ją na łóżku a obok melonik. Otworzyłam okno i przyciągała linę do jego ramy. Byłam tak zdeterminowana, że mocno chwyciłam się liny i wyskoczyłam przez okno. Mocno się trzymając, zjechałam po niej. Byłam już na zewnątrz. Lekki wiatr odgarniał, mi włosy a zachodzące słońce przyjemnie ogrzewało moją twarz. Szybkim krokiem poszłam na chodniki, zaczęłam iść przed sobie. Zaraz, zaraz... Znam tę okolicę! Tu mieszka Cristal! Pobiegłam w stronę jej domu. Jak dobrze, że tu mieszka nie wiem, co bym zrobiła bez niej. Gdy byłam już przed drzwiami, lekko zapukałam. Gdy dziewczyna wyszła, uśmiechnęła się szeroko.
- Sabrina! - mocno mnie przytuliła
Wyglądała tak, jak ją zapamiętałam. Białe jak śnieg włosy, jasnobrązowe oczy i piegi.
- Mam do ciebie prośbę...
Wpuściła mnie do środka, a ja ściągnęłam buty.
- Chcesz coś do picia? - zapytała idąc do kuchni
- Wody - powiedziałam siadając na krześle przy stole
Jej dom zawsze mi się podobał ewentualnie za dużo bieli. Patrząc na całoksztaut, to wszystko jest białe oprócz paneli które są koloru szarego.
- Co ci na sercu leży? - zapytała podając mi wodę a sama pijąc kawę
- Mogłabym przenocować u ciebie? - zapytałam pijąc napój
- Jasne, a coś się stało?
Odpowiedziałam jej całą historię. Wszystko! Trwało to dosyć długo. Jej mogę zaufać, bo to Cristal.
- O ja! Jesteś mate alfy! - aż wstała
- Tak... To jakieś przekleństwo!
- Co?! Masz takie szczęście! - zapiszczała - Byłam raz na imprezie, gdzie on był! Jest nieziemsko przystojny!
- No w sumie...
- Jaki on jest?! - zapytała podekscytowana
- Yyyyy... Na pewno władczy i niebezpieczny, ale też kochany i opiekuńczy...
- Iiiiiiiii! - pisnęła głośno - W sumie zaraz goście będą się zjeżdżać, padną, jak im powiem że znam mate alfy!
- Jacy goście? - zapytałam
- No bo dziś organizuje imprezę! I ty też jesteś zaproszona. Chodź, zaraz ci pożyczę jakieś ciuszki! - wstała
- Cristal nie... Albo czemu nie! - powiedziałam i poszłyśmy na górę
CZYTASZ
Alpha, My Baby...
Teen FictionKSIĄŻKA ZAKOŃCZONA ONA - Nigdy nie była posłuszna ON - Chciał żeby wszyscy byli posłuszni "Mężczyzn już nie było... Zostałam sama. Nic nie widziałam. Powoli wstałam i wyciągnęłam przed siebie ręce. Gdzie są kraty? Krok do przodu... Ściana. W prawo...