16

248 19 0
                                    

*perspektywa Joep'a* 

Właśnie wróciłem do domu. W szkole nie było Akkie. Nie mam pojęcia, co o tym myśleć. Co mogło się z nią stać? Bardzo się o nią martwię...

Do mojej mamy zadzwoniła mama Akkie.

 Jest w śpiączce... 

Nie wiem co teraz robić... Odwołać całkowicie mecz, pojechać do niej czy modlić się, by się obudziła. Nie wiele myśląc, wybrałem drugą opcję.

Szybko poszedłem na przystanek, wsiadłem w najbliższy autobus i pojechałem. Dopiero teraz się spostrzegłem, że przecież nie wiem w którym może być szpitalu...

*Akkie*

Znowu jestem w tym miejscu, na tym korytarzu. Pragnę przypomnieć sobie, co właściwie się stało, ale nic, czarna dziura. Błąkam się teraz bez sensu po tym dziwnym miejscu, szukając pomocy czy wyjaśnień, ale nic. Po prostu nic. Nie przypominam sobie, żebym poszła spać. Miałam głęboką nadzieję, że jeszcze żyje... Przecież nie mogę zostawić rodziny i Joep'a, zwłaszcza, że przygotował dla mnie coś takiego...

...

Och! Zaraz, zaraz... No tak! Już pamiętam!...

*Joep*

O dziwo, w najbardziej prawdopodobnym szpitalu (tym, w którym była Akkie, gdy jeszcze chorowała) nie było jej. Pytałem pana Wąsa, pielęgniarki, położne - i nic! Nikt nic nie wie, żadnych wiadomości. 

Nie mogę tak stać z założonym rękami i tylko myśleć, muszę działać! Spróbuję zadzwonić do rodziców Akkie...

*Akkie* 

Ciągle nie wierze, że zrobił dla mnie coś takiego. Najlepsza niespodzianka! Muszę go jak najszybciej uściskać, ale... jak?

Pamiętam jeszcze 2 rzeczy. Mama i tata będą mieli dziecko. W sumie bardzo się cieszę, ale to w jakich okolicznościach to oznajmili, nie było zbyt dobre. I to jest ta dobra rzecz. Gorsza jest taka, że mój kuzyn, Milan, był we mnie zakochany. Co ja mam zrobić? Być może to był tylko taki żart lub zakład, wyzwanie, żeby mi to powiedzieć. Jeśli nie, będzie nie za dobrze... Bo, HALO, to jest mój KUZYN i nawet, gdyby nim nie był, to... nie "podoba mi się" no i miałam już Joep'a... Znaczy "miałam" - "mam", mam nadzieję... Znaczy, ah, no, wiecie o co mi chodzi... Nie wiem na jakim etapie jesteśmy, chodzi mi o to, że nie chce mówić czasowników w czasie przeszłym, bo ciągle wierze, że żyję. Coś czuje, że gdy spadłam, mocno się uderzyłam w głowę...

*dźwięk telefonu*

O kurcze, ktoś dzwoni do mamy? Jak to możliwe, że to słyszę? A może to tylko w moim śnie?

-Tak, tak - słyszę bardzo niewyraźnie głos mamy - Szpital jest na przeciwko muzeum sztuki staroświeckiej. Jasne, możesz wpaść. Za godzinę? W porządku. Do zobaczenia.

Co to ma być? Ktoś ma do mnie przyjść? Nic nie rozumiem, chcę już się tylko obudzić. Puki tu jestem, może zrobię coś ciekawego. W końcu to MÓJ sen, MOJE pomysły, MOJA podświadomość.

Nie było mi jednak dane... 

____________________________________________________________________

Cześć! Mam nadzieję, że jest w porządku, trochę pisałam na szybko. Dziękuje za tyle odsłon i głosów oraz komentarzy. Postaram się jeszcze dziś dodać 17 rozdział. Pozdrawiam! <333

Gdyby jednak...?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz