Poprawiłam dłonią materiał sukienki i spojrzałam w lustro w pokoju hotelowym.
-Rachel, wyglądasz pięknie, mówiłem ci to minutę temu, dwie minuty temu też i tak samo piętnaście minut temu.
-Poznam twoją mamę. Muszę wyglądać bezbłędnie.
-I tak wyglądasz... Chociaż... Masz jakąś plamkę na plecach.
-Co!?- Spróbowałam zobaczyć o jakiej plamie mówił i zaczęłam się obracać, jak pies, który gania własny ogon
-To był żart. Chodźmy już!
Wywróciłam oczami. Chyba już nigdy się tego nie oduczę. Złapałam go za rękę i pozwoliłam wyprowadzić się na hol hotelu.
-Jak właściwie twoja mama ma na imię?- Spytałam delikatnie, czekając aż on zamknie drzwi do pokoju.
-Dona. A jej facet Bill. Nieważne, nie będziemy z nimi gadać.- Wzruszył ramionami i ruszyliśmy w kierunku windy.
-Okayyy... a...-Zawahałam się.
-Chcesz, żebym ja się sama...
-Rachel...- Przerwał mi brutalnie, wciskając guzik parteru
-Właściwie... nie musimy tam iść, wiesz?
-Ale pójdziemy. Przynajmniej na ceremonię -Odpowiedziałam brutalnie, gromiąc go wzrokiem, bo ile razy można wałkować ten sam temat!
Jęknął jak niezadowolone dziecko i zrobił nawet odpowiednia minę. Zachichotałam i chwyciłam go za rękę.
-Będzie dobrze.
Westchnął.
-Ta.
-Kochanie, uwierz mi, na weselu nawet nie zauważysz, że oni tam są. Będą zajęci...
-Nie, nie. Popieram pomysł o pójście na samą ceremonię do kościoła.
Objęłam go w pasie.
-Okay... a co będziemy robić potem?
-My...no.. będziemy... -Podrapał się po karku.
-Przebierzemy się i pokaże ci Toronto.
-Ooo... to będzie super. Potem możemy zjeść coś niezdrowego i porobić niegrzeczne rzeczy, co ty na to...?
Nie zdążył odpowiedzieć, nawet już otworzył usta, ale drzwi od windy się otworzyły.
-Myślałem żeby zabrać cię do restauracji, ale skoro wolisz niezdrowe żarcie. Moja dobra dziewczynka. -Pocałował mnie w skroń i razem wyszliśmy z metalowej puszki zwanej windą.
Jakimś cudem złapaliśmy taksówkę i po tym jak Shawn podał nazwę kościoła kierowcy położył dłoń na moim udzie.
-Mówisz po francusku?
-Słucham?
-No... przeczytałam, że w Kanadzie mówi się po angielsku i po francusku. Mówisz po francusku?
-Tak, ale nie, nie będę jak w tych twoich romantycznych filmach, gdzie mam ci tłumaczyć zdania. -Zaśmiał się.
-No nieeee... -Oparłam głowę na wezgłowiu. Nagle coś wpadło mi do głowy.
-Ale wiesz, że francuski to język miłości...- Mruknęłam do niego, nie odrywając wzroku od okna.
-Mogę nauczyć cię francuskiej miłości. -Jego dłoń wyślizgnęła się pod moją sukienkę. Przygryzłam wargę, uśmiechając się i zerknęłam na niego a potem na kierowcę.
CZYTASZ
Sinner |S.Mendes ✔️
FanficCzy wymuszony wyjazd może być początkiem pięknej i romantycznej miłości? Na pewno nie z Shawnem Mendesem. Zatem, co wymyśli ten łamacz serc, aby Rachel Moore spełniła jego prośbę? #67 w fanfiction- 08.09.17r. © 2016 imcalledkuna and dunskaksiezniczk...