1.18

1.1K 46 0
                                    

Po trzydziestu minutach dotarliśmy na boisko, na którym byli już Marcel,Charlie, Matthew, Maks i...Justin. Wszyscy którzy byli na wyścigach.

-No witam pare młodą.-powiedział Marcel podchodząc do mnie i przytulając.

-Aha. Okej. Nie wnikam.-zaśmiałam się. Wszyscy po kolei mnie przytulili, a z Ashtonem zbili męską piątkę.

Ashton:

Jak zwykle Justin przytulał ją najdłużej i pocałował jej rękę. TYLKO JA TAK MOGĘ! ONA JEST MOJA, NIE JEGO! Szliśmy wszyscy w stronę boiska. Ja szedłem obok Sysi. Po jej drugiej stronie szedł ten idiota, Justin, cały czas niby przypadkowo dotykając jej rękę. Taaa przypadkowo.

Sylwia:

Gdy weszliśmy na boisko do nogi wszyscy podzielili się na dwie drużyny. W każdej było po trzech graczy, ponieważ Matthew nie może grać, bo ma coś z nogą chyba. Byłam w jednej drużynie z Ash'em i Marel'em. Wszyscy się dziwili że gram. Bo niby nigdy żadna dziewczyna nie chce grać.

Tak to jest jak się ma starczego brata i się łazi za nim i jego kolegami wszędzie gdzie tylko można.

Taa można powiedzieć że się zbyt przyczepiałam do nich i, że byłam upierdliwa, ale to oni mnie wyciągali z domu!

Dołączyło się do nas ośmiu chłopaków. Wszyscy się przedstawili i podali rękę. Tylko jeden mnie przytulił. Był bardzo przystojny i silny. Miał taki idealny uśmiech, kruczoczarne włosy i tego samego koloru oczy. Jego imię to Calum Hood. Wyglądał trochę jak Azjata ale był śliczny. Chyba za długo się na niego gapiłam. Zdecydowanie za długo.

-To gramy czy nie?! Ashton już jest zazdrosny!-krzyknął mi nad uchem Justin, a Calum się uroczo zaśmiał.

-Tak jest kapitanie-zasalutowałam i wszyscy łącznie ze mną wybuchli śmiechem.

Szliśmy już się ustawić, nagle do mnie podbiegł Hood.

-Słodko się śmiejesz-szepnął mi na ucho.

-Ty też nieźle-uśmiechałam się. Ty też nieźle?! Co to miało znaczyć?! Japierdole zrobiłam z siebie jeszcze większą idiotkę niż jestem.

Wynik końcowy wynosił 5:2 oczywiście my wygraliśmy. Ja strzeliłam 3 gole, a Ashton i Calum po jednym. Marcel stał na bramie.

Wszyscy mnie wyściskali, nawet nie zauważyłam że prawie całe trybuny są zajęte. Chłopacy mnie podnieśli i nosili po boisku, a ja nie potrafiłam przestać się śmiać z nich.

Wymieniliśmy się numerami i rozeszliśmy się w swoje strony.

Szłam sobie sama ulicą w stronę mojego domu, gdy nagle ktoś położył rękę na moim ramieniu. Strasznie się wystraszyłam. Boże jak to jakiś zboczeniec? A jak mnie zgwałci? Powoli się obróciłam, patrzę, a tam stoi...

Kto to może być? Czy coś się stanie Sylwii? Jeszcze jeden rozdział za chwilkę!!!

To Tylko My |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz