2.02

767 28 2
                                    

Usiadłam na moim łóżku. Po chwili mój telefon się rozdzwonił.

-Hej, ko..chanie. Za 10 minut będę po ciebie. Jedziemy na śniadanie i do szkoły.-powiedział Oski.

-Hej, ko...tku. Okej. Do zobaczenia. Kocham.-powiedziałam.

-Ja ciebie też, pa słodziaku.-powiedział i się rozłączyłam.

Wzięłam torebkę i wrzuciłam do niej zeszyty, długopis, telefon i zeszłam na dół.

-Siema, ładnie wyglądasz.-powiedział Leo, przytulając mnie na powitanie.

-Cześć, dzięki.-powiedziałam oddając uścisk.

Usłyszałam klakson.

-To ja lecę chłopaki pa.-krzyknęłam i wyszłam z domu.

-Cześć, mi..siu-powiedział uśmiechnięty Oski.

-Heja.-powiedziałam i wbiłam się w jego usta, oczywiście oddał pocałunek. Zabrakło nam powietrza, więc się od siebie odsunęliśmy.

-Kocham cię.-powiedział ruszając.

-Ja ciebie też.

Pojechaliśmy do Mc'Donald'a i zjedliśmy śniadanie. Po posiłku pojechaliśmy do szkoły.

Oscar wysiadł z auta i otworzył mi drzwi.

-Dzięki.-uśmiechnęłam się do niego.

-Niema za co.-powiedział i splótł nasze ręce razem, zamykając auto. Weszliśmy do szkoły i chłopak poszedł do swoich kolegów, a ja do Ari.

-Hej Arii.-powiedziałam, przytulając już niebiesko-włosą przyjaciółkę.

-Siemka, Syśka.-poplotkowałyśmy trochę i poszłyśmy na lekcje. Wszystkie lekcję minęły dość szybko. Po szkole pojechaliśmy z Oski'm na palże. Byliśmy tam godzinę i odwiózł mnie do domu.

Weszłam do salonu.

-Sylwia!!! Zaraz będzie pizza!!!-krzyczał Justin.

-Okej. Idę się przebrać i zaraz do was zejdę.-powiedziałam i ruszyłam do mojego pokoju. Ubrałam koszulkę Ash'a i czarne dresy. Włosy spięłam w wysoką kitkę i zeszłam do salonu, akurat przyjechała pizza. Zjedliśmy śmiejąc się i popijając piwo.

-Sylwia, a wiesz co robi strażak na siłowni?-spytał Hazza.

-Nie.-odpowiedziałam.

-Spala kalorie.-wszyscy się zaśmiali, ale nie z żartu, tylko z jego głupoty.-o...o...o albo wiesz jak terrorysta rąbie drewno?-pokiwałam głową na „nie"- z zamachem.-zaśmiał się Loczek.

-Ale suszy, aż się muszę napić.-zaśmiałam się i napiłam piwa.

-pfff.-mruknął Harry. Posiedzieliśmy tak do 21. Później poszłam do siebie.

O kurwa! To już jutro! Już jutro poznam reprezentacje Madrytu! Japierdole! Nie wierze! Co ja ubiore?! Ughh...nie mam pojęcia.

Nie jaraj się tak.

Sznupa.

Dlaczego ja się sama ze sobą kłócę?

Bo jesteś psychiczna.

Kurwa! Zamknij się!

Poszłam do łazienki i zmyłam makijaż. Wzięłam prysznic, myjąc włosy. Ubrałam moją prowizoryczną piżamę, włosy rozczesałam i wróciłam do swojego pokoju. Przejrzałam wszystkie social media i poszłam spać.

Dziwny ten rozdział, ale specjalnie dodałam jeszcze w tym tygodniu dla tych, którzy czytają moje wypociny. W następnym rozdziale Sylwia pozna reprezentacje Madrytu! (Jak coś to tam jest jeszcze Oscar, bo on się tam zapisał zaraz po balu). Buziaki.

Hala Madrid!

To Tylko My |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz