Nie wiedziałem, co mnie podkusiło, żeby zgodzić się na jej siódme życzenie. Gdy tylko je usłyszałem, uznałem, że to najgłupsze o co mogła mnie poprosić. Po raz pierwszy NAPRAWDĘ żałowałem, że dałem jej wolną rękę, zaproponowałem dwadzieścia trzy życzenia i obiecałem, że bezwarunkowo spełnię każde. Przecież nie mogłem odmówić i to sprawiało, że wypowiadając je, cały czas szeroko się uśmiechała, w czasie gdy ja zacząłem się modlić, żebyśmy wyszli z tego cało.
Nie wierzyłem, że siedzieliśmy w moim lexusie. Nie wierzyłem, że to ja zajmowałem miejsce pasażera, a jej pozwoliłem zasiąść za kierownicą. Prosiłem Tomka, żeby udostępnił mi jakikolwiek samochód, abym mógł nauczyć ją jeździć. Z początku był do tego skory, ale gdy usłyszał, po co mi on, kategorycznie odmówił. Rozumiałem go. Mnie samego skręcało na myśl, że Weronika za chwilę odpali moje auto i spróbuje pojechać. Zacząłem w myślach przeliczać szkody i szykować mowę błagalną dla Tomka o doprowadzenie lexusa do stanu używalności bez śladów zgnieceń.
Odkąd usiadłem na fotelu pasażera ani razu nie spojrzałem w jej stronę. Po śmiechu domyślałem się, że jest okropnie podekscytowana myślą, że ten samochód zaraz będzie chodził pod jej dyktando. Jak ja mogłem oddać jej kawałek mojej przestrzeni osobistej do użytkowania? Póki nie powiedziała mi, że po raz pierwszy poprowadzi auto, miałem jeszcze głupią nadzieję, że to ma prawo się udać. Kiedy jednak się dowiedziałem, to pięć razy, zanim ostatecznie zajęliśmy miejsca, sprawdziłem, czy poduszki powietrzne zadziałają w razie czego poprawnie.
Gdy Weronika w końcu skończyła fascynować się siedzeniem za kierownicą, z olbrzymim bólem serca podałem jej kluczyki.
- Nie panikuj tak - powiedziała, chichocząc. Naprawdę nie rozumiałem jej dobrego humoru. - W końcu jestem najlepszą uczennicą w szkole. Bardzo szybko uczę się nowych rzeczy.
- Co nie zmienia faktu, że jesteś tak nierozgarnięta, że nie zdziwię się jeśli nie zauważysz dziury lub wjedziesz do rowu.
A moje biedne auto tego nie przetrwa, nie mówiąc już o nas.
Uśmiechnęła się do mnie delikatnie i włożyła kluczyk do stacyjki.
- Co teraz? - spytała. Ekscytacja w jej głosie maskowała to, jak bardzo nie odnajdywała się w temacie prowadzenia auta.
Zapowiada się świetnie.
- Po pierwsze, zapnij pasy - poleciłem, obserwując jak posłusznie wykonuje moje polecenie. Ja zapiąłem pasy już w pierwszej sekundzie odkąd wsiadłem do środka. - Teraz sprawdź lusterka, czy wszystko dobrze widzisz. Jestem wyższy od ciebie, więc w razie czego poustawiaj je sobie odpowiednio. I teraz najważniejsze, jesteśmy w lexusie, więc masz tu automatyczną skrzynię biegów.
Spojrzała dziwnie na to, co jej pokazywałem. Po kolei tłumaczyłam które oznaczenie co robi, będąc niemal pewnym, że suchej teorii łatwo nie przyjmie do wiadomości i wszystkiego nauczy się dopiero w praktyce. Czyli w skrócie, produkowałem się na nic.
- Zanim ruszysz, kilka uwag - zakomunikowałem. - Lusterka nie służą do sprawdzania czy jesteś piękna. Nie patrzysz na nic, co nie jest drogą. Słuchasz każdego mojego polecenia i przede wszystkim, masz nas nie zabić.
Weronika sprawdziła jeszcze raz lusterka, trochę je poprzestawiała i kontrolnie spojrzała na swoje pole dowodzenia.
- Czuję się taka ważna.
- A ja czuję, że tego pożałuję.
Tomek był cudotwórcą, jeśli chodzi o naprawy samochodów. Wymieniał karoserię po poważnych stłuczkach, a nawet wypadkach. Miałem nadzieję, że nie istnieje dla niego coś niemożliwego, a Weronice nie uda się podważyć jego umiejętności.

CZYTASZ
Para życzeń
Jugendliteratur*jest to kontynuacja starej wersji "23 życzeń", obecna na Wattpadzie jedynie w ramach możliwości nadrobienia nowych rozdziałów dla osób, które zdążyły się zaznajomić z pierwszą wersją* Weronika to dziewczyna, która doświadczyła wiele zła. Być może...