3. Zabezpieczenie przyszłości.

499 25 5
                                    


Siedziała na kanapie z kubkiem herbaty na kolanach. Zamyślona ciągle wpatrywała się w okno z widokiem na ogród, więc nie zauważyła, że wróciłem z czymś do jedzenia - mama przygotowała poprzedniego dnia jakiś specyfik, który usilnie starała się mi wcisnąć. Położyłem miskę na stoliku i dopiero stuknięcie szkła przywróciło Weronikę do rzeczywistości.

- Czyli jakaś nieznana dziewczyna widzi w tobie idolkę, bo przetrwałaś to, o czym było głośno. Co w tym dziwnego? - Spytałem.

Spojrzała na mnie jak na idiotę, na co wzruszyłem ramionami. Poważnie nie rozumiałem całej tej sensacji. Weronikę spotkało jej własne piekło, z którym musiała sobie radzić i borykała się dalej. Tej nieznanej dziewczynie mogła zaimponować, podobnie jak mi. Jak na tak słabą psychikę, radziła sobie wzorowo. Nie podjęła żadnej próby samobójczej, nie okaleczała się, ani nie popadła w jakieś uzależnienie. Szukała własnych sposobów, które działały nawet wtedy, gdy pozostała sama. Wzbudzała podziw samym zachowaniem zdrowego rozsądku w sytuacjach, w których wielu poddałoby się i zaczęło krzywdzić samych siebie litrami alkoholu, narkotykami, cięciem, próbami odebrania życia. Dzięki swojemu myśleniu i wsparciu ze strony bliskich nie popadła w depresję, a miała ku temu dużo okazji. Można było ją za to cenić.

Weronika wyciągnęła się, żeby położyć kubek na stoliku.

- Może to da się jeszcze jakoś wytłumaczyć, ale o co chodzi z jej ojcem? Nie przypominam sobie, żeby jakikolwiek dorosły postąpił wobec mnie nienależycie.

Oparłem się o kant fotela i głośno wzdychając, powiedziałem:

- Moim zdaniem patrzysz na to ze złej strony. Pewnie nie chodzi o coś oczywistego, bo od razu wiedziałabyś o kim mowa. To mógł być równie dobrze przechodzień, który słysząc twoje krzyki o pomoc, poszedł dalej ulicą, bo nie chciał z nikim zadzierać.

Schowała twarz w dłonie i głośno jęknęła. Mogłem tylko domyślać się, jak ta nieznajoma zaprzątała jej głowę i nie pozwalała przestać próbować rozwiązać tę zagadkę.

- Wspominała coś o pieniądzach. Wątpię, że Wiktor stał wtedy przed alejką i rozdawał przechodniom banknoty, żeby tylko mi nie pomogli.

- Podałem przykład. - Odparłem, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Później dotarło do mnie coś tak oczywistego, że dziwiłem się, jak to możliwe, że Weronika jeszcze na to nie wpadła. Musiała być w naprawdę olbrzymim szoku, skoro tego nie zauważyła. - Nie mówiła ci swojego nazwiska, prawda?

- Nie znam nawet jej imienia. - Powiedziała, wyrzucając ręce do góry.

- Czekaj chwilę.

Wbiegłem po schodach na piętro, zanim Weronika zdążyła zastanowić się, co wyrabiam. Od razu odnalazłem odpowiednie drzwi i ciesząc się z tego, że mama była w pracy, Kuba u babci, a Marek brał na siebie kolejne zajęcia w Gryf Arenie, wszedłem do pomieszczenia. Powitał mnie ten sam, niezmieniany odkąd wprowadziliśmy się tu, wystrój - beżowe ściany, jasne szafki zapełnione książkami, dywan mający na koncie co najmniej dwie dekady i biurko tuż przy oknie, na którym walały się teczki.

Zacząłem przekładać je w poszukiwaniu konkretnej, mając nadzieję, że Marek nie nadrabiał w ostatnim czasie papierkowych zaległości. Nienawidził tego robić i zarząd zawsze miał o to pretensje. Jeśli i tym razem nie wywiązał się ze swojego nieprzyjemnego obowiązku, z łatwością mógłbym znaleźć to co mnie interesowało.

- Co ty robisz? - Usłyszałem jej głos. Spojrzałem na nią przelotnie, żeby dowiedzieć się, że stała w przejściu.

- Mówiłaś, że zapisała się na zajęcia. - Stwierdziłem. Potaknęła, gdy natrafiłem na podartą grubą teczkę z napisem: WSZELKIE SPISY. To tego szukałem. Najprościej znaleźć informacje w miejscu, gdzie podane są jak na tacy. - Marek zaangażował się w przygotowania grupy dziewczyn. Treningi odbywają się już od dwóch tygodni i od tego czasu nikt się nie dopisywał. Jeśli nie okłamała cię, a wierzymy, że tego nie zrobiła, Marek musiał wykonać jej wstępne pomiary, jak waga, wzrost i tak dalej. W tej teczce trzyma albo kopie, albo oryginały, ale to bez znaczenia.

Para życzeńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz