19. Zostawiłeś mnie.

284 18 3
                                    

Parę spraw na początek.

Przedstawione nagrania w tym rozdziale (cały opiera się właśnie na nich) to nie są wszystkie. Jest ich znacznie więcej, lecz  większość to takie, które przedstawiają życie codzienne, typu Bartuś je, Bartuś chodzi, Bartuś jeździ na rowerze i takie sraty taty, wiecie jak to bywa w rodzicielstwie.

Uznałam, że lepiej przedstawić wam to, co w jakiś sposób wpłynie na fabułę i na samego Bartka. Skłoni go do przemyślenia pewnych kwestii, przypomni mu co narobił i przestrzeże przed popełnianiem podobnych głupot. W skrócie, opisane są te najważniejsze nagrania.

Jak ja na to patrzę? Cóż, uważam, że przez nietypową formę i też przez to, że nie skupiamy się bezpośrednio na uczuciach Bartka tylko raczej na odtwarzanym filmie, wyszło to dość dziwnie. Kilka łez jakimś cudem popłynęło pod koniec, ale nie sądzę, by to było równoznaczne z tym, że to wzruszający rozdział.

Ostatnio doszłam do wniosku, że druga część trylogii też się nadaje do korekty, więc nie wiem, jak zmienię zdanie i uznam, że ten rozdział jest gorszy niż mi się wydawało, to kiedyś to poprawię.

Dajcie znać w komentarzu. :*



~*~





„WITAMY NA ŚWIECIE, BARTOSZU!"


Mój ojciec zdecydowanie nie wiedział, jak dobrze obsługiwać kamerę. Nagrywał pod światło i nawet czasy, w których ludzie nie byli zaznajomieni z technologią tak dobrze jak dzisiaj, go nie tłumaczyły. Na domiar złego, źle ułożył aparat przez co widziałem w połowie jego, w połowie sufit. Przez te podstawowe błędy, sylwetkę taty przykrył cień i pozostawało mi się domyślać jak mogła wyglądać jego twarz, kiedy siedział w szpitalnej sali, prawdopodobnie obok mamy, bo głowę miał skierowaną w stronę kogoś za kamerą.

Przetarł oczy, usłyszałem cichy śmiech i łamiący głos. Chyba płakał.

– To pierwsza chwila, w której mogę coś nagrać. Chciałem zacząć wcześniej, jeszcze zanim wywieźli cię na badania, ale twoja mamusia jest bardzo rozdrażniona po porodzie...

– Przyrzekam, że kiedy to obejrzę za osiemnaście lat, strzelę ci w głowę patelnią, bo teraz nie mam na to sił...

Kolejny cichy śmiech, przerwany zachwianiem obrazu i krótkim jękiem. Mama prawdopodobnie zdzieliła tatę po łbie i nie wiedząc czemu, zaśmiałem się pod nosem, wyobrażając sobie jego nadąsaną minę.

– Nie martw się, jeszcze zobaczysz, jakim jesteś uroczym noworodkiem. Przyrzekam, że kiedy się urodziłeś, byłeś tak spokojny, że zaczynałem się o ciebie bać. Lekarz powiedział, że to nic złego i jeszcze nacieszymy się twoim płaczem... Cóż, nie mogę się doczekać tych nieprzespanych nocy.

– Ledwo twój syn przyszedł na świat, a ty już narzekasz.

– No właśnie nie. Naprawdę nie mogę się doczekać – zaśmiał się po raz kolejny, głośniej i weselej. – Jesteś taki uroczy. Taki niewinny i śliczny. Taki podobny do tatusia.

Para życzeńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz