13. Siedemnasta rocznica powołania Unii Afrykańskiej.

527 21 6
                                    

Ja was tu tylko zostawię z rozdziałem, który ma prawie 15 tysięcy słów. Następny, mam nadzieję, będzie za niedługo (przynajmniej nie za miesiąc). 

Ach, wiem, tytuł rozdziału jest świetny XD

Miłego czytania, kochani.


*****




Od dwóch godzin siedziałam na fotelu obok łóżka Fabiana, popijając już dawno schłodzoną herbatę z dziką różą i czytając biografię pewnego siatkarza, którą kupiłam mu na zeszłoroczne święta – to chyba jedyna książka, którą dokończył. Na talerzu przy moich stopach jeszcze kilka minut wcześniej znajdowały się dwa rogaliki z dżemem brzoskwiniowym, którymi poczęstowała mnie jego mama przed wyjściem do pracy. Zamierzałam zostawić je dla Fabiana, bo nic już nie zostało, lecz odkąd się przebudziłam, czyli od jakichś trzech godzin, nic nie jadłam, a piękny zapach niedawno przyrządzonych wypieków okazał się zbyt kuszący. Dla niego zrobiłam owsiankę z dodatkiem kakao i syropu klonowego – połączenia, które uwielbiał. Spał jednak tak długo, że stojąca na szafce nocnej porcja też zdążyła ostygnąć.

Jego rodzice poszli do pracy, a mnie zostawili samą w domu, bo mi ufali. Może nawet bardziej niż własnemu synowi. Pozwolili mi przyrządzić mu śniadanie, a chwila wątpliwości wynikała z niepewności, co do tego czy zasłużył na to po tym co odstawił dzień wcześniej.

Doskonale znałam rozkład jego domu, nawet pomimo faktu, że przebywałam tu znacznie rzadziej niż u Izy. Wszystko za sprawą tego, że nie był tak wielki i utrzymywano w nim większy porządek. Fabian może i nie przepadał za sprzątaniem, ale większość czasu spędzał w swoim pokoju i dodatkowo, nie miał rodzeństwa, które bez większego wysiłku zostawiłoby z salonu pobojowisko.

Choć byłam niemal pewna, że do czasu, w którym zrobię mu śniadanie, sprzątnę po sobie i zaparzę herbatę, zdąży się już obudzić, to myliłam się. Dalej spał jak zabity, gdy ja po raz kolejny zmieniałam pozycję w fotelu, starając się mimo wszystko nie hałasować za bardzo.

Przez zasłonięte rolety do pomieszczenia wdzierało się światło zbliżającego się południa. Okna w pokoju Fabiana wybudowano od wschodu, ale nie wiedziałabym o tym, gdybym w trakcie tych kilku nocy, które niegdyś spędziliśmy z nim i Izą w całości na przeglądaniu starych zdjęć, oglądaniu głupich filmików i rozmawianiu, nie zauważyła, jak pięknie wygląda słońce dopiero wychylające się zza horyzontu z samego rana. Tym razem nie dane mi było tego zobaczyć, bo po raz pierwszy faktycznie u niego zasnęłam.

W pewnym momencie do moich uszu dobiegł przeraźliwy jęk. Fabian ociężale podniósł rękę, żeby przetrzeć oczy i złapać się za głowę.

- Kurwa mać. – Powiedział przeciągle. Już sam widok tych katuszy wystarczyłby, żebym nigdy nie odważyła się sięgnąć po alkohol.

Chcąc przewrócić się na drugi bok, zrobił coś wyraźnie nie tak, bo spadł z łóżka i uderzył głową w szafkę nocną. Słysząc przeraźliwy okrzyk bólu, sama syknęłam, mając wrażenie, że mi też coś rozdziera czaszkę.

- No ja pierdolę. – Warknął sfrustrowany.

Podniosłam się i podeszłam z wolna do niego, uważając, by po drodze nie nadepnąć na jego skręcone w cierpieniu ciało. Z dokładnością obejrzałam jego czoło, po czym pomogłam mu wrócić na łóżko. Gdy mnie zauważył, w pierwszej kolejności pomyślał pewnie, że to mama, lecz kiedy już usiadł, rozmasował bolące miejsce i otworzył szerzej oczy zobaczył, że to ja.

Para życzeńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz