NIESPODZIANKA

210 14 5
                                    

Wiecie, co dziś za dzień? A właściwie co się kończy? 

Dzień kobiet, jasne. Dwa tysiące dziewiętnasty rok, pewnie.

Ale dla was, jak i dla mnie, czytelników, być może wielkich fanów, ten dzień to coś jeszcze...

Nigdy wam o tym nie wspominałam bezpośrednio. Zawsze mówiłam, że wiele wydarzeń jest wzorowanych na moich osobistych doświadczeniach. Czy możecie spodziewać się jak wiele?

Spostrzegawczy wiedzą, że nigdy nie podałam roku, w którym rozgrywa się akcja. Robiłam to specjalnie, bo od czasów gimnazjum, kiedy zaczęłam pisać pierwszą wersję, wiedziałam, że piszę o przyszłości. Chciałam poniekąd zostać bohaterką tej opowieści, dlatego wiek Weroniki Biernackiej to rzeczywisty wiek Weroniki Gardzińskiej. Obie urodziły się w 2002r. tego samego dnia, o tej samej godzinie w tym samym szpitalu. 

Próbuję jakoś płynnie przejść do ogólnego wniosku. Moment, w którym Weronika w opowiadaniu zaczyna swoją pierwszą klasę w liceum to data, w której ja ją zaczęłam. A zaczęłam ją we wrześniu ubiegłego roku. Z tej paplaniny może już się domyśliliście, że gdyby wydarzenia przedstawione w pierwszej części mogły zaistnieć, to do tej pory ktoś byłby ich świadkiem.

A wiecie, co wydarzyło się w dzień kobiet 2019 r. w pierwszym rozdziale drugiej części?

Tak, dzień, który właśnie się kończy, to dzień, w którym Bartonika zaistniałaby, gdybym kilka miesięcy temu przepowiedziała przyszłość. Szczerze, bardziej obchodziłam to święto, niż to faktyczne, przez które wszędzie na ulicach rozdawano kwiaty i składano kobietom życzenia. 

Myślę, że to jest dzień, który w pewnym sensie może być dla mnie wyjątkowy, jak i dla całej tej trylogii. A jako że jesteście czytelnikami, a niektórzy nawet częściej dają mi do zrozumienia, że uwielbiają tę serię, przygotowałam niespodziankę, którą już pewnie zobaczyliście w mediach. O ile nie obejrzeliście najpierw filmiku, czuję, że to co teraz piszę jest ważne.

Szczęśliwym trafem ostatnio znalazłam Bartka do obsady. Szczęśliwym trafem także nauczyłam się w miarę korzystać z programów do montowania (to co tam widać to amatorka totalna, ale brak czasu, rozumiecie, prawda?). To coś, z czym do tej pory nie miałam styczności, ale spodobało mi się.

Były jednak problemy. Nad filmem pracowałam ponad dziewięć godzin dzisiaj i siedem wczoraj z krótkimi przerwami. Najpierw program odmawiał posłuszeństwa i występowały błędy, przez które musiałam resetować komputer i zaczynać w najlepszym razie kilka ujęć wstecz. Później, gdy zła zdążyłam zrobić cały zwiastun jeszcze raz od nowa, pojawił się problem z zapisaniem go jako filmu, a nie projekt. Przeszukałam internet w poszukiwaniu instrukcji i w po jakiejś godzinie się udało. Nie poddawałam się i nareszcie mam. Przez ten trud jestem z niego jeszcze bardziej dumna.

A może odpowiem na zasadnicze pytanie? Co on tak właściwie przedstawia?

Pierwszą część w dużym skrócie. Nie wszystkie wydarzenia, lecz te najważniejsze. Na początku chciałam, żeby rolę narratora pełnili Weronika i Bartek razem, ale później stwierdziłam, że Weronika jest lepsza. Dlatego też to znów ona poprowadzi was przez tę historię.

Poza tym, jest tu jeden fragment, który uważam za genialny. Kiedy usłyszycie wers „Don't bury me..." to ten XD

Film ma siedem minut. Trudno spodziewać się czegoś innego, gdy pierwsza część była tak długa. Uważam jednak, że warto. Przy tym jednym filmie straciłam więcej nerwów, niż przy wszystkich rozdziałach razem wziętych. To siedem minut to jedne z najbardziej wymagających siedmiu minut w moim życiu. Dwa dni pracy w sumie przełożyły się na taki wynik... Po tym co ja nawyczyniałam, doceniam pracę wszystkich montażystów świata.

Nie przedłużam. Cieszcie się niespodzianką. 

Para życzeńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz