20.

2.3K 155 8
                                    

Była sobota, siedziałem u siebie w pokoju i jadłem własnoręcznie zrobione spaghetti. Rozmyślałem intensywnie o brunecie, i szukałem sposobu w jaki sposób mógłbym go do siebie przekonać. Nagle zadzwonił ojciec, w ciągu jednej sekundy się zdenerwowałem, bo rozmowa z nim nie mogła wróżyć absolutnie nic dobrego.

- Halo - odebrałem i rozsiadłem się wygodnie na podłodze.

- Cześć Thomas. Mam do ciebie sprawę - powiedział spokojny i opanowany, tak żebym się nie rozłączył, wiadomo było że jakby zaczął rozmowę z jakąś pretensją to bym się od razu rozłączył.

- No jaką? - spytałem i szczerze mówiąc byłem ciekawy o co mu może chodzić.

- Ciocia Kate bierze ślub - powiedział.

- Kiedy?

- Za tydzień. Rozmawiałem z nią, ślub miał być dopiero za pół roku, ale ten jej narzeczony dostał jakiś kontrakt w Europie, i będą się tam przeprowadzać, a akurat za tydzień znaleźli jakąś wolna salę  - wyjaśnił.

- I ja mam przyjechać? - zdziwiłem się.

- Ode mnie się odwróciłeś, ale nie odwracaj się od całej rodziny, to twoja chrzestna. 

- Dobra, przyjadę - powiedziałem na odczepne, bo nie chciało mi się słuchać jego gadania.

- Masz zaproszenie dla dwóch osób więc możesz wziąć jakąś koleżankę ze sobą, ja zaprosiłem moją znajomą.

- Dla dwóch? - spytałem i w mojej głowie zrodził się cudowny pomysł - To ja może też kogoś wezmę.

- Dobrze. Thomas... To gdzie pracujesz zostaje tajemnicą, po co wszyscy mają wiedzieć...

- No logiczne, że zostaje w tajemnicy - oburzyłem się na samą myśl, przecież to logiczne, że nie będę latał po babkach, ciotkach i opowiadał o tym, że tańczę na rurze w klubie nocnym.

Po rozmowie z ojcem sprawdziłem plan zajęć Dylana, jeszcze nie zaczął wykładu więc postanowiłem do niego zadzwonić.

- Tak? - odebrał, a mi szybciej zabiło serce na sam jego głos.

- Cześć, mam propozycję dla ciebie - powiedziałem nieśmiało, w sumie nie wiedziałem jak brunet zareaguje na to zaproszenie. Ale bardzo nie chciałem iść tam sam.

- Pytaj śmiało.

- Poszedłbyś ze mną na wesele za tydzień? - spytałem z szybko bijącym erce, a co jeśli on nie nagle wyśmieje. 

- Naprawdę chcesz mnie wziąć ze sobą na wesele? To bardzo miłe, pewnie, że pójdę. A czyje to wesele? - spytał

- Mojej ciotki - powiedziałem z ulgą.

- A twoja rodzina... Oni nie doznają szoku?

- Ojciec tak, reszta może nie aż takiego, mój wujek jest gejem więc luz - powiedziałem zadowolony. Perspektywa rozdrażnienia ojca bardzo mnie cieszyła, pewnie będzie mu wstyd za to, że przyjdę z jakimś chłopakiem. I dobrze, niech mu będzie wstyd. 

- Ale mam tam iść jako twój przyjaciel... Czy...

- Nie no, nie wymagałbym od ciebie żebyś udawał mojego chłopaka. Wystarczy, że po prostu ze mną pójdziesz - powiedziałem i się zaśmiałem, nie wypadałoby żebym jeszcze czegoś od niego wymagał.

- Mogę udawać twojego chłopaka, nie ma problemu.

- A to jeszcze lepiej - powiedziałem i aż podskoczyłem w euforii, chociaż na jeden wieczór będzie mój.

Układ [DYLMAS]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz