26.

1.8K 156 6
                                    

Po zwiedzaniu miasta wróciliśmy do domu, Dylan zachowywał się jakby wymazał z pamięci te przykrą dla niego rozmowę. Brunet jak zwykle wziął się za robienie kolacji, ja w tym czasie poszedłem się umyć. W całym domu pachniało pizzą.

- Chciało Ci się? - zapytałem pochłaniając kawałek pizzy.

- Dla ciebie mi się chciało. Jak gotuję sam dla siebie to nie jestem zbyt kreatywny.

- To miłe - wybełkotałem z pełnymi ustami. Chłopak złapał mnie nagle za rękę. Po chwili się speszył.

- Przepraszam - powiedział cicho - Idę się myć - powiedział i natychmiast wyszedł z kuchni.

Wyglądało to tak, jakby go do mnie ciągnęło ale odpychał od siebie te myśli i wolał się w nic nie angażować, nie okazywać żadnych gestów aby mi nie robić nadziei. 

W końcu nadszedł dzień ślubu. Od samego rana się stresowałem spotkaniem z rodziną, ojcem i ogólnie wszystkim. Dylan mi prasował koszulę i marynarkę, bo widział, że jestem zdenerwowany.

- A jak ktoś był w tym klubie i widział jak tańczę i powie wszystkim, co wtedy? - rzucałem bezsensowne pytania siedząc na moim ulubionym parapecie.

- Przestań, bzdury gadasz. Po co się nakręcasz dodatkowo, wyluzuj - doradził Dylan i starannie powiesił moją koszulę na wieszaku.

- Ojciec po nas przyjedzie, myślałem, że sami sobie pojedziemy - powiedziałem czytając smsa od ojca - Pewnie przyjedzie z tą babką.

- Proszę cię bądź dla niej miły i nie rób awantur - poprosił chłopak.

- Postaram się - powiedziałem. Wiedziałem, że przyjdzie mi to z trudem, jednak musiałem trzymać nerwy na wodzy, wystarczyło moje zgryźliwe zachowanie, to i ojciec by się zaraz wkurzył i powstałaby afera, często się kłóciliśmy między sobą.

Punktualnie pod domem zjawił się ojciec. Zeszliśmy z góry z wielkim bukietem kwiatów dla pary młodej. O samochód opierał się ojciec, a koło niego stała blondynka z pociągłą końską twarzą.

- Widać, że prawniczka - powiedziałem cicho do Dylana, podeszliśmy bliżej.

- Poznajcie, to jest Emily moja partnerka - powiedział ojciec. Emily wyciągnęła do nas rękę na przywitanie, niechętnie ją podałem, Dylan jakby chcąc naprostować sytuację szybko podał jej rękę i powiedział: miło panią poznać.

- Tata wiele o tobie opowiadał - powiedziała Emily z uśmiechem patrząc na mnie.

- Oh, serio - powiedziałem pod nosem, a Dylan lekko szturchnął mnie w rękę.

Po niezbyt udanym nawiązaniu rozmowy przed kobietę pojechaliśmy pod kościół. W samochodzie Dylan cały czas trzymał mnie za rękę. Owszem mieliśmy udawać parę, ale z jego dziwnymi zachowaniami nie oczekiwałem niczego więcej niż tego, że przedstawi się jako mój chłopak.

Nawet gdy wyszliśmy na parking i kierowaliśmy się w kierunku kościoła nie puszczał mojej ręki, ojciec zawstydzony całą sytuacją wyprzedził nas z tą całą Emily. Gdy tylko pojawiliśmy się pod kościołem wszyscy zaczęli do nas podchodzić i się witać. Dylan jeśli mnie nie trzymał za rękę to obejmował w pasie, serio się zaangażował było mi nawet chwilami głupio. Najgorsze przyszło gdy było już wesele i wszyscy siedzieliśmy przy stole. Nie umiał utrzymać rąk przy sobie, cały czas mnie macał po udach lub szczypał.

- Możesz przestać? - zapytałem i złapałem jego rękę.

- Przecież jesteśmy parą - odpowiedział beztrosko i pociągnął mnie za sobą na parkiet.

Miałem nadzieję, że nie będzie chciał tańczyć, bo ja nie mam zdolności tanecznych, przynajmniej takich. Objął mnie i zaczął powoli się ruszać w rytm muzyki i nagle mnie pocałował w usta. Oddałem mu ten pocałunek, na co ten się uśmiechnął i przysunął jeszcze bardziej. To, że przyjechałem na ślub z "chłopakiem"  nie było jakoś źle odebrane przez moją rodzinę, największy problem to miał chyba mój ojciec, który ukradkiem na nas zerkał. 

Najgorsze było to, że naprawdę podobało mi się jak chłopak mnie traktował, chociażby to jak mnie trzymał za rękę.  Smutne było to, że wszystko  było ustawką, pokazówką przed moją rodziną.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Układ [DYLMAS]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz