22.

2K 161 3
                                    

Gdy tak krzątałem się po domu Dylana postanowiłem zadzwonić do ojca i go uprzedzić, że przyjadę z chłopakiem, Dylan miał rację, że lepiej to zrobić niż później wysłuchiwać jego awantur na ślubie. 

- Halo? - usłyszałem w słuchawce jego głos.

- Cześć...

- Cześć synu, stało się coś? - spytał.

- Chciałem cię powiadomić... O tym z kim przyjdę na ślub.

- A z kim przyjedziesz? Nie znam chyba tej osoby prawda? - dopytywał.

- Nie znasz, przyjadę z... Moim chłopakiem - powiedziałem i nastała niezręczna cisza. Ojciec chyba naprawdę doznał szoku.

- Z kim? To ty jesteś...

- Tak tato, jestem gejem - powiedziałem stanowczo, i znowu cisza po drugiej stronie.

- Ja nie wiedziałem... Thomas.. Ja.. Nie wiem co ci mam powiedzieć.

- Nic nie musisz mówić, zadzwoniłem tylko po to, żeby cię poinformować - powiedziałem zadowolony.

- A kiedy przyjeżdżacie? - spytał zdezorientowany.

- W piątek.

- Będziecie chcieli spać u nas w domu? Ja i tak bywam tam tylko czasami bo... Mieszkam gdzieś indziej chwilowo.

- Możemy tam spać. Ale jak to gdzie teraz mieszkasz? Masz kogoś? - zapytałem i trochę się zdziwiłem troską w stosunku do ojca.

- Mam kogoś.

- Aha... Cieszę się.. Wiesz co muszę kończyć, odezwę się jakoś koło czwartku - powiedziałem i się rozłączyłem.

Ojciec był strasznie zdziwiony i założę się, że nie zrobił mi afery tylko dlatego, bo się boi, że w ogóle nie przyjadę i musiałby się wszystkim tłumaczyć z mojej nieobecności. Chwilę potem zadzwonił Simon.

- Co tam? - odebrałem kończąc śniadanie.

- Jak u ciebie? - spytał.

- Dobrze już jest wszystko - powiedziałem i spojrzałem na posiniaczone ręce, wyglądały okropnie.

- Przykro mi, że się coś takiego stało - powiedział skruszony.

- Nic mi nie zrobił, po prostu mam kilka siniaków i się wystraszyłem, nic więcej - wyjaśniłem, czułem się już dzisiaj o niebo lepiej niż wczoraj.

- Dobrze, ale i tak nadal jestem na niego wkurwiony i mam nadzieję, że Ci da spokój.

- Wątpię żeby się mnie czepiał jeszcze, Dylan mu wczoraj obił mordę - wspomniałem, gdy wyobraziłem to sobie poczułem satysfakcję.

- O, to ładnie z jego strony, że się tak tobą zajmuje.

- Tak tak... Wiesz muszę już kończyć jesteśmy w kontakcie - chciałem jak najszybciej skończyć rozmowę, bo weszła ona na niewygodne tematy, jeszcze by coś zaczął podejrzewać. Zresztą i tak się pewnie dowie, że poszedłem z Dylanem na wesele.

O umówionej godzinie spotkaliśmy się pod redakcją, a stamtąd poszliśmy na zakupy do centrum handlowego. Wzięliśmy kilka marynarek i poszliśmy do przymierzalni.

- Może chodźmy do jednej? - zaproponował chłopak, a ja się oczywiście zgodziłem.

Było tam mało miejsca, ale w sam raz dla dwóch osób. Coś we mnie wstąpiło i tak po prostu przycisnąłem go do lustra i przywarłem do jego ust. Nie bronił się, złapał mnie za biodra i włożył rękę pod moją bluzkę.

- Może nie róbmy tego tutaj - powiedział chłopak i mnie pocałował w policzek.

- Czemu?

- Bo jest za mało miejsca i pełny sklep ludzi - wyszeptał i ugryzł mnie lekko w ucho.

- Okej - przyznałem mu rację i chciałem się odsunąć, ale on nadal mnie trzymał.

- Myślałem, że nie będziesz chciał na razie tego robić po tym co się wczoraj stało.

- Z tobą chcę. Przy tobie czuję się bezpiecznie. Tylko wymyśl coś na dzisiaj - powiedziałem cicho - A teraz zmierzmy te ciuchy i stąd idźmy, bo przebywanie z tobą sam na sam w tak małym pomieszczeniu to nie jest dobry pomysł - dodałem po chwili i się odsunąłem do niego, miałęm ochotę się znowu na niego rzucić. Spojrzał na mnie i się zaczął śmiać.

- No co? - oburzyłem się i zacząłem ubierać marynarkę.

- No nic nic. Mierzmy to i spadajmy stąd - powiedział i mi puścił oczko.

Układ [DYLMAS]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz