Część 21 KONIEC

34 1 3
                                    

-Wszyscy się o Ciebie martwią.-powiedział próbując spojrzeć mi w oczy.

-To powiedz im, że wszystko jest okej. Nie psuj im wieczoru proszę.-Spojrzałam w jego oczy. Po chwili zdjęłam bransoletkę, kolczyki i naszyjnik.

-Oddaj to Pawłowi i powiedz niech da tej lasce-spojrzał na mnie zdziwiony.-Albo po prostu mu oddaj i nic nie mów. Ale powiedz, że to koniec. Idę do domu pa. Odwróciłam się i chciałam już iść, ale chłopak złapał mnie za rękę i odwrócił do siebie.

-Stąd droga zajmie Ci z godzinę poza tym jest nowy rok, nie wiadomo kto na ulicach-powiedział ze zmartwieniem w głosie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Stąd droga zajmie Ci z godzinę poza tym jest nowy rok, nie wiadomo kto na ulicach-powiedział ze zmartwieniem w głosie.

-Dam sobie radę-powiedziałam.

-Zaczekaj tu okej? Odwiozę Cię-powiedział biegnąc w stronę budynku.

-Dobra-powiedziałam byle tylko się odczepił. Gdy chłopak wszedł do środka ruszyłam przed siebie.

Szłam pijąc wino, gdy nagle złamała mi się szpilka w bucie. A panicznie boję się chodzić boso. Zajebiście. Co mam teraz zrobić? Przeszłam przez parking i siadłam na ławce. Z budynku wyszedł Michał. Wsiadłam do samochodu, a z budynku wybiegł Paweł.

-Jedźmy proszę.-powiedziałam cicho i zaczęłam cicho płakać patrząc w szybę. Chyba zasnęłam po drodze.

-Jesteśmy na miejscu-powiedział Michał łapiąc mnie za rękę. Usiadłam prosto i spojrzałam na niego.

-Dzięki, za wszystko -położyłam dłoń na jego policzku i spojrzałam mu w oczy. -A teraz wracaj do dziewczyny i powiedz Nadii, żeby jutro do mnie przyszła. I że nic się nie stało, jest okej.

-Nie jest Ola, kogo próbujesz oszukać?-zapytał patrząc mi w oczy.

-Już nowy rok, nie będę im psuć zabawy ani Tobie. Pa-powiedziałam szybko wysiadając z samochodu-Jeszcze raz dzięki.

Ale chłopak złapał mnie za rękę.

-Nie zostawię, Cię samej.

-Owszem zostawisz-powiedziałam próbując się wyrwać. Na co chłopak powtórzył gest z ogniska, przejechał dłonią po mojej twarzy i wpił się w moje usta. Tym razem dłużej odwzajemniłam pocałunek.

-Michał...

-Masz zamiar to sama wypić?-zapytał zmartwiony.

-Tak-wyrwałam rękę z jego uścisku i wysiadłam.

-A ty mnie zostawiłaś samego po wypadku? Nie, więc ja też Cię nie zostawię.-Podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.

-Podszedł do mnie i mocno mnie przytulił

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Żegnaj i (nie) wracajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz