Wysłałam wiadomość i od razu pożałowałam. Nie musiałam długo czekać gdy mój telefon zaczął dzwonić.
-Co to ma być? Zostawiasz mnie?
-Przepraszam, tak będzie lepiej.
-Lepiej? Dla kogo?
-Dla Ciebie.
-Nie pierdol głupot. Wiem lepiej co jest dla mnie lepsze.-powiedział załamany chłopak.
-Nie w tym. Przepraszam.
-A więc to koniec?-pyta. A mnie to pytanie zabija. Nie wiem co mam powiedzieć. Nie chcę tego, nie oszukujmy się.
-Tak.-wzdycham do telefonu. A chłopak się rozłącza.
Minęło 9 dni od wypadku. Odwiedzała nas rodzina i znajomi, przyjaciele.Obie z Nadią wychodzimy dziś do domu. Za 10 dni święta. A ja już sobie umieram powoli. Fizycznie i psychicznie. Cała nasza paczka trzyma się dobrze, jeszcze ja jestem na przeciwbólowych i uspokajaczach.
Wróciłam do domu w końcu. Mam jeszcze więcej siniaków niż kilka dni po wypadku. Wszystko wychodzi z czasem. W końcu w moim łóżku. Kocham je. Weszłam do pokoju i chciałam się przebrać w piżamę. Na krześle leżały spodnie.Wzięłam je do reki. Całe porozcinane, w błocie i w krwi. I nagle ujrzałam zakręt, to jak nas zarzuca na boki i krzyk Kacpra.Złapałam się biurka. Po moich policzkach spływały strumienie łez. Zsunęłam się na podłogę i oparłam się o komodę. Mój telefon zaczął wibrować. Po paru minutach poczołgałam się do łóżka i leżałam przytulona do kołdry kilka godzin, aż zasnęłam. Obudził mnie po południu dźwięk telefonu. Budziłam się całą noc co jakieś 2h. Odebrałam.
-Dzień dobry, tutaj dzielnicowy Haratym. Czy rozmawiam z Panią Aleksandra Hrycaj?-Usiadłam.
-Dzień dobry, tak. O co chodzi?
-Brała pani udział w wypadku komunikacyjnym. W związku z tym musi pani złożyć zeznania. Kiedy może pani przyjechać?
-Jutro o 14?-zaproponowałam.
-Świętnie, to do zobaczenia.
Wstałam rano, wzięłam prysznic i zrobiłam delikatny makijaż, aby ukryć ból i zmęczenie na mojej twarzy. Koło 13 brat zawiózł mnie na komisariat, gdzie ponad godzinę składałam zeznania. Gdy wyszłam zobaczyłam chłopaków,Kacper też już skończył. Wróciłam do domu. Strasznie żałuje,że zakończyłam związek z Pawłem. Kocham go, jestem tego pewna. I nie wiem co mi odwaliło. No ale cóż. Takie jest życie. Ale mam wrażenie, że z Michałem tez mi nie przeszło jeszcze. Więc to nie fair wobec nich. Zaczekałam aż się ściemni i wyszłam za dom zapalić. Zaczął padać śnieg,piękne grube płatki. Stałam oparta o ścianę, gdy ujrzałam samochody na szosie. Zobaczyłam światła. I nagle poczułam, że siedzę w samochodzie i uderzenie w głową. To nie pierwszy raz gdzie przenoszę się fizycznie i psychicznie do wypadku. Myślę nad udaniem się do lekarza rodzinnego, podejrzewam zespół stresu pourazowego. Ale nie mam zamiaru robić z siebie psychola. Dam sobie radę.
Napisałam do Michała, zresztą jak co kilka dni. Sprawdzam co u niego. A on co u mnie. Jest w niezbyt dobrej formie. Nie chcę wychodzić z domu i uważa, że prawie nas zabił. Chyba trzeba go odwiedzić. Zorganizowałam wycieczkę z Krzyśkiem do niego. A więc idę i go wyciągnę z domu, a Krzysiek zaczeka przed bramą. Przeszłam podwórko i stanęłam przed jego drzwiami. Raczej nikogo nie ma... Wszędzie ciemno. No ale dobra.Zadzwoniłam ale nikt nie otworzył. Spróbowałam jeszcze raz i usłyszałam kroki, ktoś otworzył. Przede mną stał Michał, kończył zakładać koszulkę, miał potargane włosy, pewnie spał.
-Hej-powiedziałam.
-Hej Ola, co ty tu robisz? -zapytał zdziwiony.
-Jak byś odebrał to byś wiedział.
-Wejdź do środka-zaproponował.Weszłam.
-Wiesz... Nie przyjechałam sama,ubieraj się i idziemy.-powiedziałam z lekkim uśmiechem.
-A z kim? -zaczął zakładać bluzę.
-Z Krzyśkiem.-powiedziałam szybko. Spojrzał na mnie dziwnie i kontynuował ubieranie się. -To jak tam u Ciebie?
-A wszystko w porządku, a u Ciebie?
-Jest okej-spojrzał na mnie dziwnie. A zapomniałam w szpitalu jak Michał pytał jak się czuję próbowałam mu wmówić, że czuję się dobrze i że wyszłam już ze szpitala.Przyjechał do Nadii, i się zdziwił, że ja jestem. Podszedł do mnie i położył rękę na moim policzku.
-Jakoś Ci nie wierzę-powiedział patrząc mi w oczy i głaszcząc mnie kciukiem po policzku. Jego oczy były pełne smutku. Przytuliłam go mocno do siebie.
-Naprawdę wszystko będzie dobrze-powiedziałam to tak jakbym chciała bardziej przekonać siebie.
-Więc dlaczego płaczesz?-spytał wycierając mi łzę. A ja dopiero to sobie uświadomiłam. I znów się przytuliłam.Wytarłam łzy za jego plecami.
-Chodźmy już bo Krzysiek czeka-powiedziałam puszczając go i idąc do drzwi. Na co chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął do góry za podbródek, bym na niego spojrzała.
-Możesz ze mną o wszystkim porozmawiać, okej? Jeśli będziesz chciała to powiedz. Zawsze będę przy Tobie.-Patrzyłam przez cały czas w jego oczy, były takie szczere.
-Dziękuję -wyszeptałam i pociągnęłam go za rękę do wyjścia.
Pojechaliśmy na stadion była tam Justyna z chłopakiem. Siedzieliśmy razem. Trochę mnie wszystko zaczynało bolec i chciałam już wracać. Stwierdziłam, że Michał dobrze udaje niby jest okej, ale ja widzę, że nie do końca.Na pewno lepiej ode mnie mu to wychodzi.
Gdy wróciła do domu ogarnęłam się do spania i zadzwoniłam jeszcze do Michała. Gadaliśmy ponad 30 minut. Całą noc nie mogłam spać kręciłam się z boku na bok. Za to dzień przespałam.
Kolejnego dnia obudziłam się około 13 i wzięłam prysznic. Oglądałam "Pamiętnik", Byłam sama w domu, więc mogłam robić co chcę. Do Wigilii zostały już tylko 3 dni. Jest mi głupio, że mama musi robić w tym roku praktycznie wszystko sama. Ale ja jeszcze nie daję rady fizycznie.
W całym domu nagle rozniósł się dźwięk dzwonka do drzwi. Dobrze, że dzisiaj przynajmniej się przebrałam. Zazwyczaj chodzę w piżamie całe dnie. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. A widok gościa mnie zamurował.
CZYTASZ
Żegnaj i (nie) wracaj
RomanceOla jest 17-letnią dziewczyną, która od czasów Adama, który wybrał jej przyjaciółkę nie potrafi się zakochać w nikim innym. Nowa szkoła, nowi znajomi, nowe imprezy. Czy uda jej się zakochać? Czy znajdzie kogoś wartościowego na swojej drodze? A może...