Część 11 "Może będzie w końcu dobrze"

32 1 4
                                    

Wypadło na Pawła, który wybrał wyzwanie. Kacper kolejny raz pytał mnie wzrokiem i ruchami głowy czy może coś ze mną wymyślić. Kiwnęłam tylko, że nie. Wiem, że chce mi pomóc zapomnieć o Michale i to doceniam, ale nie w ten sposób.
-Pomóżcie mi, bo nie mam chwilowo pomysłu.-Powiedział Kacper.
-Oj dawaj niech pocałuję Olę i ma być z języczkiem.-powiedział Łukasz. A Paweł patrzył na moją reakcję. Nie całowałam się jeszcze tak i trochę się bałam, że mi nie wyjdzie. Nie pomogło moje sprzeciwianie się. Wypiłam 3 duże łyki wina, przełknęłam głośno ślinę i zbliżyłam usta do jego. Zaczął mnie namiętnie całować.Cały pocałunek trwał z 15-20 sekund, aż go przerwałam. To dziwne co się ze mną dzieję, nigdy nie pozwoliłabym się pocałować nawet w grze w butelkę. Chyba, że bym go kochała. Tak jak z Michałem. Później Kacper musiał pocałować Nadię w pępek, a ja zatańczyć z Pawłem i musiał mi zrobić malinkę na obojczyku. Wypiliśmy 3 butelki wina, na 4 osoby, bo Kacper kierował. Wyszłam do łazienki i gdy wróciłam od razu wypadło na mnie. Dostałam wyzwanie, że mam położyć się z Pawłem w moim łóżku pod kołdrą i leżeć tak. A oni idą zapalić. Położyliśmy się, a Łukasz nas przykrył. Zaczęliśmy rozmawiać, chciało nam się spać. Nagle podniósł się na przedramiona i spojrzał mi w oczy. Patrzyłam w nie, chciałam wyczytać co myśli. Poczułam jego miękkie usta na swoich wargach. Odwzajemniłam pocałunek i nasze języki zaczęły walczyć o dominację.

Po paru minutach przestał i pocałował mnie w  czoło

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po paru minutach przestał i pocałował mnie w czoło.

-Wiesz, że wyjeżdżam za 1,5 tygodnia?-Nachylił się nade mną tak jak wcześniej.

-Wiem-odpowiedziałam.
-I co czekała byś?-zapytał.
-Mhm-kiwnęłam głową z uśmiechem, że tak. Po chwili znów się całowaliśmy i przytulaliśmy na zmianę.Nasze pocałunki były delikatne, spokojne i pełne uczucia. Którego chyba nie ma. Czy to możliwe, że tak szybko można się w kimś zakochać? Nie mam pojęcia. Ale to co czuje jest świetne. Ostatnio byłam taka szczęśliwa...hmm? Nigdy. Pierwszy raz czuje to co teraz.
-Ale będzie jutro dziwnie.-powiedział blondyn.
-Nom, idziemy zapalić?-zapytałam.
-Możemy ale pada-zaczął odgarniać moje włosy z twarzy.
-Pocałunki w deszczu są bardziej romantyczne-powiedziałam przygryzając wargę. I wstałam. Wyszliśmy na taras. Kacper trzymał Nadię na kolanach, a Łukasz siedział i palił.
-Idziemy zapalić na ogród-powiedziałam cicho, bo nikt nie może się dowiedzieć z mojej rodziny. Odpaliliśmy papierosy i pokazałam blondynowi miejsce na te legendarne ogniska.
-Paweł, a ja się dobrze całuję? -wypaliłam. Co ten alkohol robi z człowiekiem. Spojrzał na mnie trochę zdziwiony.
-Tak, tylko musisz trochę bardziej języka używać. A czemu pytasz?-odpowiedział z uśmiechem. Faktycznie to pytanie było dość dziwne.
-Bo nie całowałam się tak nigdy-zawstydziłam się trochę.
-Serio?-teraz wyglądał na mocno zdziwionego. Kiwnęłam tylko głową.-Zaczyna padać znowu.-dodał.
-Mówiłam Ci, że takie pocałunki są bardziej romantyczne.
-I mniej komfortowe-przerwał mi. Spojrzałam na niego zdziwiona- No wiesz woda Ci leci po twarzy.
-W sumie. -wzruszyłam ramionami. A chłopak przybliżył się i mnie pocałował w policzek.-To jak wracamy już?-zapytałam, na co chłopak złapał mnie za rękę i poszliśmy do znajomych.

  Siedliśmy na schodach. Zrobiłam mu malinkę za to, że on mi zrobił i przytulaliśmy się na schodach.
-Ale jutro będzie dziwnie zobaczysz-powiedział mi do ucha, ale ja czułam, że wcale tak nie będzie. Pożegnali się ze mną i pojechali bo Kacper musiał już wracać. A ja wróciłam do pokoju położyłam się i czułam jak pokój i pościel pachnie NIM. Wzięłam prysznic i poszłam do łóżka. Dostałam wiadomość od Pawła.
P:Puszcza Cie już alko?
J: Trochę
P: I co żałujesz?
J: Jak na razie to nie.
Popisaliśmy jeszcze z 20 minut i zasnęłam. Obudziłam się strasznie spragniona i z wielkim bólem głowy. Była 11, sprawdziłam sms i odpisałam Pawłowi.
Wypiłam pół butelki wody i zasnęłam. O 13 zadzwoniła Nadia z pytaniem czy wychodzę. Niby nie mam siły, ale w domu nie będę siedzieć. Wzięłam prysznic, pomalowałam się i założyłam dresową sukienkę z wiązaniem na dekolcie i wcięciem w talii.Wzięłam dużą butelkę wody i schowałam papierosy z zapalniczkę.
-Wychodzę-krzyknęłam z korytarza.
-Dokąd znowu?-zapytała mama.
-Idę z Nadią posiedzieć na placu wrócę za jakieś 2 godziny.-powiedziałam szybko i wyszłam.
Doszłam do placu zabaw i zajęłam swoje ulubione miejsce w domu ze zjeżdżalnią. Odpaliłam papierosa i czekałam na Nadię.
Zaczęłam myśleć o Pawle. Jest naprawdę przystojny i ma taki sam charakter jak ja. Ale mam wrażenie, że jeszcze nie odpuściłam Michała. Moje krótkie rozmyślania przerwała Nadia, która właśnie przyszła.
-Hej-powiedziałyśmy w tym samym czasie i się przytuliłyśmy.
-Co tam?Jak po wczoraj?-zapytała Nadia z wielkim uśmiechem.
-A weź głowa mnie boli-odpowiedziałam opierając głowę o ścianę domku.
-Nie o to pytałam, ale mnie też w sumie, za dużo wypiłyśmy. Ale chodziło mi o Pawła. Bedzie co?-powiedziała i zaczęła poruszać brwiami co mnie rozbawiło, bo totalnie jej to nie wychodzi.
-Nie mam pojęcia, nie wiem czy chcę.-zamyśliłam się.-Ale gdybym nic nie czuła, nie pozwoliła bym się pocałować...-dodałam na co Nadia się tylko uśmiechnęła.
-Oj Olcia Olcia..-uśmiechnęła się.
-A jak z Kacprem?- zmieniłam temat.
-Śpi, jeszcze się dziś nie odzywał.
-Nowość, przecież Kacperek to nasz ranny ptaszek-powiedziałam, na co obie zaczęłyśmy się śmiać. Ooo nie, zaczyna padać znowu-powiedziałam szybko i wstałam.
-To jak spotykamy się później jak Kacpi przyjedzie?-zapytała Nadia.
-No spoko, to uciekamy do domu.
-To na razie. Przytuliła mnie Nadia i poszłyśmy w swoją stronę.
Gdy doszłam do domu napisał do mnie Paweł z pytaniem czy coś robimy. Postanowiliśmy, że spotkamy się we czwórkę i coś porobimy.
Było już po 17, a deszcz padał coraz bardziej. Do tego Nadia napisała, że Kacpi pokłócił się z rodzicami i nie może wyjść. Super nie mam nawet podwózki. Napisałam do Pawła, że chyba nic z tego nie będzie.
P: To przyjedz do mnie sama. Niech Cię brat odwiezie.
O: No nwm, tata będzie wracał koło północy, a mój brat koło trzeciej.
P: Oj tam, przyjedz.
O: Co ty, głupio mi będzie tyle siedzieć.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Żegnaj i (nie) wracajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz