Rozdział 19

4K 208 2
                                    


Kira

Spojrzałam na owego Maxa i z bólem serca stwierdziłam, że może się równać z Brooklyn'em.

- Więc Maxie, co Cię sprowadza do mnie i mojej siostry? - spytała nagle Alex przerywając ciszę.

- Jestem tu nowy i chciałem poznać kogoś, a akurat wy tu jesteście więc pomyślałem, że możecie mnie odprowadzić po okolicy.

W sumie to mieszkam tu prawie miesiąc i jeszcze go tu nie widziałam. Może mówi prawdę.

- Jak chcesz to możemy cie odprowadzić po okolicy - powiedziałam.

- Było by mi niezmiernie miło.

Kiedy miałam już odpowiedzieć poczułam jak mój telefon zadzwonił. Oddaliłam się i odebrałam jak nie patrząc na wyświetlacz.

K- Kira
B- Brooklyn

B: Skarbie ty moje. Przyjdź di mnie bo nudzi mi się strasznie.
K: Brook czy ty jesteś pijany?
B: Absolutnie nie. (czknął)
K: Przecież słyszę, że jesteś pijany.
B: No ok. Może wypiłem trochę.
K: Okey postaram się być u ciebie za pół godziny.
B: Będę czekać.

Po tym się rozłączył a ja wróciłam do Maxa i Alex.

- Musicie mi wybaczyć, ale muszę iść do kolegi. Alex dasz sobie radę?

- Jasne, a do kogo ci tak śpiesznie?

- Brooklyn. Upił się i teraz mu nudno.

- Chwila, Brooklyn Gibson?

- Tak, a co? Znasz go?

- Tak to mój kolega, wiesz sam się nie upił
trochę mu w tym pomogłem sam pijąc.

- Przecież nie będę po was krzyczeć. Jesteście dorośli więc robicie ci chcecie.

- Dzięki Bogu. To idź już bo się chłopak zapamiętaj jeśli się nie pojawisz u niego. - powiedział, a ja się pożegnałam i poszłam w stronę domu Brooka.

********

- Brook! Mógłbyś tu posprzątać!

- Oj no wybacz nie chcę mi się. Ale możemy porobić inne bardziej interesujące rzeczy. - powiedział i poruszał brwiami.

- Nie! Najpierw tu posprzątamy. Ty sprzątasz tu, a ja tu. - pokazałam i wzięliśmy się do roboty.

Po godzinie było już czysto i razem z Brooklyn'em poszliśmy do jego pokoju.
Oczywiście jak się mogłam spodziewać tan również był wielki syf. Spojrzałam się na chłopaka, który już zdążył trochę wytrzeźwieć i nic nie mówiąc wskazałam na ten bałagan. Rozejrzał się i wzruszył ramionami.

- Brooklyn jak ty możesz żyć w takim bałaganie!

- Moje imię brzmi bardzo seksownie jak je wymawiasz w całości.

- Nie no nie wierzę - powiedziałam i rzuciłam się na łóżko.

- Dlaczego się czepiasz wiedząc, że jestem chłopakiem i raczej długo czystości nie utrzymam w pokoju - usiadł obok mnie.

- Nie mam do ciebie słów. Nie mam słów.

- Wiesz skoro jesteśmy już na łóżku możemy je jakoś pożyteczne wykorzystać.

- Wybacz ale nie jestem chętna na twoje pojęcie zabawy.

- Och! Daj spokój. Zabaw się! Możemy iść do kina lub nad jezioro? Możemy iść na lody lub do ciebie!? Mamy tyle możliwości.

- Możemy iść do kina! Tylko musisz mi wytrzeźwieć.

- To chyba nie będzie problem.

- Och no mam nadzieje.

******

Wybaczcie mi, że o was zapomniałam, ale miałam dużo spraw na głowie i nie miałam zbytnio czasu.

Następny rozdział będzie, gdy będzie 64🌟

Przegrałaś kotkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz