33. Część naszych historii

119 9 0
                                    

Kiedy wróciłam do sypialni Rider leżał z rękami za głową wpatrując się pusto w sufit. Nie zmienił pozycji słysząc moje nadejście, więc nie przejmując się tym bez słowa położyłam się obok niego odwracając się do niego plecami. Ledwo zdążyłam wygodnie się ułożyć, gdy poczułam jego ramię obejmujące mnie w pasie po tym, jak przywarł do moich pleców. Jedyny raz, kiedy spałam tak z chłopakiem był całe miesiące temu, ale to było z Danny'm i to ja obejmowałam jego. Z Riderem jednak czułam się dobrze.

- Mogę cię o coś zapytać? - zaczął niespodziewanie, a ja poczułam jego oddech przy uchu.

- To zależy - zastrzegłam wiedząc, iż potrafił zadawać pytania, na które nie chciałam odpowiadać i potrafił trafić do mnie lepiej niż ktokolwiek inny.

Zacieśnił uścisk zanim odezwał się ponownie. Jego niepewność była moim znakiem do ucieczki, ale nawet dla mnie zabrnęliśmy w to zbyt głęboko, bym teraz zachowała się, jak tchórz.

- Dlaczego akurat Bones?

Pozwoliłam, aby wspomnienia uderzyły we mnie wywołując łzy, którym nie dałam jednak spłynąć. Zacisnęłam zęby i spięłam się usiłując, jak zawsze zachować swój ból dla siebie, ale był zbyt blisko mnie, by to przeoczyć. Jednak cieszyłam się, że nie widział teraz mojej twarzy, dzięki czemu nie musiałam aż tyle energii wkładać w ukrycie przed nim tego, co widoczne było obecnie w moich szarych oczach.

- Odpowiedz, a ja odpowiem na twoje pytanie - dodał, aby zachęcić mnie do odpowiedzi wiedząc, że sama byłam równie, jeśli nie bardziej ciekawa jego historii. Ciekawa tego, kim tak naprawdę był pod maską, w jakiej pokazywał się światu.

Liczył także na to, że ta ciekawość wygra z moją wewnętrzną blokadą. Po raz kolejny miał rację, ponieważ byłam zbyt ciekawa, za co po raz kolejny wylądowałabym w piekle, gdybym już od dawna nie miała tam zarezerwowanego miejsca. Niestety to nadal nie było łatwe. Dzielenie się tymi wspomnieniami z kimkolwiek, a szczególnie z chłopakiem, który sprawiał, iż moje serce zaczynało na nowo bić.

- Z dwóch powodów - przemówiłam drżącym głosem, tym razem nie będąc w stanie powstrzymać łez. Spłynęły po moich policzkach wsiąkając w poduszkę i niczym niewidzialne nici połączyły mnie z przeszłością wypełnioną zbyt wielkim bólem, abym kiedykolwiek była w stanie się z nim pogodzić.

W tej chwili naprawdę szczerze cieszyłam się z tego, iż mnie obejmował, ponieważ to dawało mi pewnego rodzaju wsparcie oraz stanowiło kotwicę, której mogłam się chwycić nie dając wspomnieniom zabrać mnie zbyt daleko. W innych okolicznościach roześmiałabym się, bo Rider z całą pewnością nie należał do osób, które komukolwiek mogły kojarzyć się z jakimkolwiek bezpieczeństwem. W tej chwili dla mnie jednak tak właśnie było.

- To przez Lance'a - już samo wymówienie tego imienia wiele mnie kosztowało. Cieszyłam się, że nie widział moich oczu będąc świadomą, jak wiele rozpaczy kryło się w nich obecnie. - Był moim starszym bratem.

Zamknęłam oczy przywołując w pamięci jego obraz. Zawsze uśmiechał się będąc w stanie znaleźć wyjście nawet z najgorszego problemu. Był bystry i potrafił szybko podejmować decyzje, co w ostateczności i tak nie zdołało go uratować. Zapewniło mi jednak wiele radości i dało więcej siły, niż cokolwiek innego na tym świecie. To właśnie jego czyny oraz słowa podtrzymywały mnie do tej pory, odkąd wkroczyłam na tę ścieżkę.

- Wtedy byliśmy inni - podjęłam opowieść na nowo samej nie będąc pewną, dlaczego właściwie chciałam powiedzieć mu to wszystko. - Rodzice spędzali z nami każdą wolną chwilę, ale ja i tak nie widziałam poza nim świata. Byłam tą młodszą siostrą, która bez przerwy za nim chodziła. Zamiast bawić się z rówieśnikami wolałam spędzać czas z nim i jego przyjaciółmi, a on zawsze mi na to pozwalał. Nigdy nie dał mi odczuć, że go to męczyło - pomimo wszystko uśmiechnęłam się lekko do swoich wspomnień. - Dostał się do świetnego college'u, pomagał ojcu w pracy i zajmował się nami. Nigdy nie sądziłam, że to mogło być dla niego zbyt wiele. Danny i ja mieliśmy go za bohatera i czasem mam wrażenie, że to przez nas się zagubił. Przytłoczyliśmy go. Chciał dołączyć do Łowców, ale nie zdążył. Zginął w czasie inicjacji zabity przez kogoś od Kings'a, kto nie miał bezpośrednich powiązań z Upadłymi. Tylko dlatego Kings nie mógł nic zrobić po tym, jak się zemściłam, ale to dlatego tak bardzo mnie chciał. Ten dzieciak, który go zastrzelił - zamilkłam na moment na nowo słysząc w głowie jego krzyki i błagania. - Lance szkolił mnie i Danny'ego, a ja wykorzystałam to, czego mnie nauczył, żeby się zemścić. Zastrzelenie go tak, jak zrobił z moim bratem wydało mi się zbyt łaskawe, więc po prostu go uderzyłam i biłam dopóki nie przestał się ruszać, a wokół nas pojawiła się kałuża krwi.

Dziedzice ognia i popiołów 01: ZdradzeniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz