Płakałam. Nie. Ja wyłam, dusząc się własnymi łzami. Od śmierci brata nie wylałam ich na raz tyle, co w ciągu ostatnich godzin. Wyklinałam przy tym własną głupotę wyrzucając sobie, jak to było w ogóle możliwe, bym się w nim zakochała. To było najgorszą rzeczą w tej sytuacji. Zbyt długo pozostawałam nieświadoma własnych uczuć, ponieważ uważałam taką możliwość za niedorzeczną. Być może, gdybym zorientowała się wcześniej nie doszłoby do takiej sytuacji, ponieważ nigdy nie zgodziłabym się na pogłębienie naszej relacji. Odcięłabym się od niego jeszcze zanim zaproponował mi więcej.
Tylko bezwartościowe rzeczy niewarte są ryzyka. Przypomniałam sobie jego słowa, które jeszcze jakiś czas wcześniej wypowiadał do mnie, chcąc mnie przekonać. Najwyraźniej uznał, iż nie byłam dla niego wystarczająco wartościowa, co cholernie mnie bolało. Bardziej, niż wszystko czego do tej pory doświadczyłam. Bones miała być jedynie pustą skorupą, ale on wypełnił ją cierpieniem, którego nie mogłam znieść.
Ostatecznie wróciłam do domu i mijając po raz kolejny zmartwionego moim staniem brata, udałam się prosto do swojego pokoju ignorując jego pytanie, czy wszystko było w porządku. Było jasne, jak cholera, iż nic nie było w porządku. Było kurewsko daleko od w porządku. Rzuciłam się na łóżko mając kompletną pustkę w głowie. Nie miałam pojęcia, co powinnam w tej sytuacji zrobić, ponieważ równie mocno, jak chciałam go skrzywdzić za to, co mi zrobił, nie chciałam go też już nigdy więcej oglądać. Jednak przede wszystkim nie chciałam już nigdy więcej cierpieć, dlatego gdyby tylko ktoś dał mi teraz taką możliwość z przyjemnością cofnęłabym czas nie zastanawiając się nad tym. Nawet znalezisko w pokoju Danny'ego odeszło w niepamięć.
- Idź do diabła Rider! - krzyknęłam uderzając pięścią w materac.
Dopiero po południu byłam w stanie wstać z łóżka i zacząć jakoś funkcjonować. Rozebrałam się będąc już w łazience i weszłam pod prysznic. Przez kilka minut po prostu stałam pod strumieniem gorącej wody pozwalając mu parzyć moją skórę, która przybierała coraz bardziej czerwony odcień. Niestety nawet to nie potrafiło stopić lodu w moim sercu. Pod zamkniętymi powiekami pojawiło się za to pewne wspomnienie, przez które uśmiechnęłam się krzywo.
- Bones - oświadczyła nagle Iron uśmiechając się szeroko z krzesła, które zajmowała. Zdążyłam już poznać ten wyraz twarzy dziewczyny, oznaczał on zawsze, iż wpadła właśnie na jej zdaniem świetny pomysł, który nie koniecznie był tak samo dobry dla wszystkich wokół.
- Co? - spojrzałam na nią nie wiedząc, o co znowu mogło jej chodzić. Ta dziewczyna potrafiła mieć setki pomysłów na minutę, by w następnej chwili kompletnie stracić cały swój entuzjazm.
Była najbardziej zmienną osobą, jaką do tej pory poznałam. Przynajmniej z tych, których dało się łatwo rozszyfrować, ponieważ w naszym towarzystwie niemal nigdy nie ukrywała prawdziwych uczuć. Była bardziej otwarta od Damona i może dlatego chłopak tak ją polubił, w końcu mnie również właśnie tym do siebie przekonała.
- Skąd to się w ogóle wzięło? - spytała siadając obok mnie na podłokietniku fotela i przybliżyła swoją twarz do mojej. - Nigdy nam o tym nie mówiłaś.
Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, który pojawił się na mojej twarzy. Był to niemal ten sam sposób, w jaki uśmiechał się Lance. Usłyszałam także jego głos zadający mi to samo pytanie, które zadał mi tamtego dnia. Dnia, w którym widziałam go po raz ostatni.
- Czy myślisz, że są na tym świecie jeszcze rzeczy, które usprawiedliwią każdy nasz wybór?
Iron otworzyła szerzej oczy i zamrugała zdziwiona. Damon przechylił głowę samemu zastanawiając się nad tym, co powiedziałam. Do celu po trupach było prostą filozofią gangów. Wtedy nie miałam o tym pojęcia, ale po czasie zrozumiałam, co chciał przekazać mi mój brat. Pytał o to, czy cokolwiek zrobił zasłuży sobie na moje wybaczenie jednocześnie dając mi do zrozumienia, iż tak naprawdę nie oczekiwał go. Był gotowy na to, że pewnego dnia miałam poznać prawdę i przygotował się na to, że go za to znienawidzę. Nie mogłam tego zrobić. Lance był moim bohaterem i kochałam go bez względu na wszystko. To dla niego stałam się dziewczyną, która odcięła się od przeszłości tworząc nową siebie. Dla niego dokonałam zemsty i zostałam kimś bez serca czy sumienia. Bones nie potrzebowała rodziny, przyjaciół. Była tylko tym, co miało zatrzymać wspomnienia o Lance'ie.
CZYTASZ
Dziedzice ognia i popiołów 01: Zdradzeni
RomansNa niego mówią Rider, ponieważ niczym apokaliptyczny jeździec brnie przed siebie pozostawiając w tyle jedynie krew i łzy. Na nią wołają Bones, ponieważ do celu zmierza choćby po trupach. Oboje zmagają się z przeszłością i własnymi demonami. Jednak m...