~ XIX ~

55 4 0
                                    

Pov. Jimin

Obudziłem się jakoś o dwunastej. Dzisiaj wyjątkowo dobrze spałem. Prosiłem matkę, aby nie przychodziła do szpitala, ponieważ będę miał gościa. Oczywiście zgodziła się. Obróciłem się na drugi bok i wlepiłem wzrok w okno. Na dworze było bardzo ładnie, tak bardzo chciałbym wyjść i pochodzić po parku niedaleko domu. Nieczęsto uczęszczam w tamto miejsce, ponieważ Yoongi uwielbiał spacerować tamtymi ścieszkami, ale kiedy nie mam gdzie pójść po ucieczce z domu idę właśnie w tamto miejsce.

-Przepraszam- usłyszałem cichy głos. Odwróciłem się szybko w stronę drzwi z nadzieją zobaczenia Jungkooka, ale niestety nie zastałem go tam. Zamiast niego zobaczyłem małego chłopaka o długiej czarnej grzywce i ciemnych oczach. Chłopczyk w ręce trzymał pluszową owieczkę.

-Co cię tu sprowadza?- uśmiechnąłem się do chłopca siadając na skraju łóżka i pokazując mu gestem ręki, żeby usiadł obok mnie.

-Mój tatuś leżał z Panem na sali- wskoczył na miejsce obok mnie wskazujac puste łóżko obok mojego.

-Nie jestem Pan tylko Jimin. A ty jak się nazywasz?

-Dongseok.

-Miło poznać Dongseok- zaśmiałem się i poczochrałem włosy chłopca- Gdzie twój tatuś?

-Pani pielęgniarka mówi, że poszedł spotkać się z aniołkami, by pomóc im mnie strzec- zamurowało mnie kiedy usłyszałem słowa Dongseoka. Spojrzałem na puste łóżko. Nie zauważyłem jak pielęgniarka przyszła zmienić pościel na nową -Tatuś już do mnie nie wróci?- spojrzał na mnie ciemnymi oczkami. Łzy zebrały się w tych moich. Ten chłopiec miał nie więcej niż pięć lat.

-A gdzie twoja mamusia?

-Od kilku lat leży z babcią pod ogromnym kamieniem. Tata też tam będzie spał, prawda?

-Kto się teraz tobą zajmie?

-Miła pani ze szpitala obiecała, że jeszcze dzisiaj odwiezie mnie do wielkiego domku dla dzieci. Myślisz, że pozowolą mi wziąć Pana Owieczkę?- spojrzał na pluszaka i mocno go przytulił.

-Jestem pewien, że tak.

***
Rozmawiałem z Dongseokiem jeszcze przez godzinę, aż spostrzegłem się, że chłopczyk zasnął na moich kolanach. Uśmiechnąłem się na widok jego spokojnej twarzy. Był na prawdę uroczy. Jest mi strasznie przykro, że trafi do domu dziecka. To nie jest miejsce dla takiego malucha. Niestety nie mogę nic na to poradzić.

Zdiąłem chłopca z kolan i położyłem na łóżko. Powoli wstałem wkładając od razu nogi w kapcie. Chwyciłem kroplówkę, po czym wyszedłem z pokoju szpitalnego. Powoli podeszłem do miejsca, gdzie siedzą wszystkie pielęgniarki prosząc jedną, aby zajęła się Dongseokiem śpiącym na moim łóżku.

Kiedy kobieta zabrała chłopca położyłem się na jego miejsce i zamknąłem oczy. Myślałem o tym jaki będzie Jungkook. Gdyby mama wiedziała, że chcę spotkać się z jednym z moich gwałcicieli zabiłaby go, a zaraz później mnie. Może nie powinienem się z nim spotykać? Nie znam go, nie wiem jak się zachowa.

Leżałem jeszcze kilka minut zastanawiając się, czy dobrze zrobiłem, gdy nagle poczułem dłonie oplatające mnie wokół bioder. Wzdrygnąłem się lekko i gwałtownie obróciłem w stronę osoby, która mnie dotykała. Wciągnąłem szybko powietrze do płuc wydając cichy gwizd, kiedy zobaczyłem twarz bruneta kilka centymetrów od mojej. Przełknąłem ślinę lekko odsuwając się od chłopaka. Wszystkie wspomnienia z tamtej nocy wróciły...

-J-Jungkook?- zająkałem się.

-Cześć. Jak się czujesz?- schylił się do torby i wyjął z niej czekoladę i kiść winogron- Nie wiem czy lubisz tego typu jedzenie, ale stwierdziłem, że będzie to miłe z mojej strony.

-J-ja l-lubię czekoladę- chwyciłem za słodycz i wpakowałem sobie pasek do ust.

-Nie lubisz truskawkowej, prawda?- uniósł brew do góry i zaśmiał się cicho. Pokreciłem twierdząco głową. Nie nawidzę truskawek. Dlaczeko tak się przed nim stresuje?!

-Nie przepadam za tym owocem, ale winogrono uwielbiam- powiedziałem, gdy przełnąłem czekoladę.

-Cieszę się, że chociaż coś dobrze wybrałem- podrapał się po szyi.

Zapadła długa cisza. Żaden z nas nie miał pojęcia co powiedzieć, aby nie przypomnieć drugiemu o gwałcie i tak założę się, że oby dwoje to pamiętamy.

-Nadal jesteś przystojny- usłyszałem jego głos -szkoda tylko, że masz tyle blizn- wskazał na moją rękę.

-Ym... Nie pozbędę się blizn. To są takie pamiątki po złych ludziach z mojej przeszłości.

-Jestem jednym z tych złych ludzi, prawda?- spojrzał wprost w moje oczy. Poczułem falę ciepła, kiedy tak się na mmie patrzał.

-Kiedyś nim byłeś, ale teraz widzę, że żałujesz.

-Bardzo- położył dłoń na tej należącej do mnie. Przeniosłemwzrok z jego twarzy na nasze ręce i z powrotem -Tak samo bardzo chciałem Cię poznać i dotknąć. Po przyjacielsku oczywiście!- krzyknął odsuwając swoją rękę na co cicho się zaśmiałem i znów chwyciłem dłoń chłopaka.

-Chciałem Cię poznać. Zobaczyć jaki jesteś na prawdę. Chciałem poznać też Taehyunga, aby zapytać: Dlaczego byłeś tak brutalny? Nie wystarczało Ci jak bardzo płakałem już kiedy robiłeś to przez chwilę delikatnie? Co ja Ci do cholery zrobiłem, że namówiłeś Kookiego to tak złych rzeczy?!- zacisnąłem palce pocniej na dłoni Jungkook'a powstrzymując się przed płaczem.

-Ja... Ja...- widziałem jak szklą mu się oczy.

-Cii- zatkałem mu usta palcem -Jestem Jimin.

-Jimin... Ładne imię. Skąt wiedziałeś, że to był pomysł Tae?

-Słyszałem jak stawiałeś mu się przez chwilę, ale zaraz później on cię namówił i wszystko się zaczęło.

-Nie chciałem...- pozwolił jednej łzie spłynąć po poliku. Przybliżyłem się do niego i wyszeptałem mu zdanie do ucha. Odsunąłem się powoli i uśmiechnąłem się szeroko -W porządku, obiecuję- odezwał się po chwili, po czym odwzajemnił mój uśmiech.

***
-Muszę iść. Nie chcę, żeby ta stara baba znowu przyszła tu mówiąc, że czas odwiedzin dawno się skończył- wstał z mojego łóżka wskazując ręką na drzwi.

-Szkoda, że idziesz... Będę tęsknił Kookie- wygiołem usta w podkówkę- Ale spotkamy się jeszcze, prawda?

-Muszę dotrzymać obietnicy- zaśmiał się czochrając moje włosy -Zapytam mamy czy będziesz mógł się u mnie zatrzymać, aż twoja mama nie znajdzie dla was nowego domu.

-Jestem ci na prawdę wdzieczny.

-Muszę się jakoś odpokutować.

-Ile razy mam jeszcze tu przyjść, abyś w końcu zrozumiał, że masz wyjść!- starsza kobieta o siwych włosach weszła do pokoju znowu proszą Jungkooka o wyjście. Tak szczerze to po dwudziestym razie przestała prosić, chyba się zdenerwowała...

-Już idę, proszę się nie denerwować- brązowo włosy uśmiechnął się do kobiety -Jutro wrócę Jimiś- pomachał mi po czym wyszedł z pomieszczenia, a zaraz za nim pielęgniarka.

Szeroko się uśmiechnąłem na to jak zdrobnił moje imię. To takie urocze. Właśnie ktoś jeszcze podobnie mnie nazywa. Agust! Zapomniałem o nim. Miałem dzisiaj zadzwonić! Szybko chwyciłem leżące na półce urządzenie. Piętnaście nieodebranych połączeń. Dlaczego wyciszyłem telefon? Bo nie chciałem, żeby przeszkadzał mi podczas spotkanie z Kookiem. Głupi Jimin. Głupi.

Wybrałem numer Agusta.
Pierwszy sygnał... Cisza

Drugi... Cisza

Trzeci... Cisza

Czwarty... Piąty... Szósty... Siódmy...

-Po sygnale nagraj wiadomość. Piii

Rozłączyłem się i rzuciłem telefon na drugi koniec łóżka. Będzie na mnie teraz zły... Miałem powiedzieć, że wychodzę w ten sam dzień, w który przyjedzie do Korei i zapytać czy mnie odbierze... Jeszcze tylko cztery dni...

I miss youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz