~ XXV ~

45 3 0
                                    

Pov. Yoongi

Punktualnie o godzinie dziesiątej zapukałem w drzwi Jimina. Strasznie się stresuję. Nie chcę więcej skrzywdzić młodszego. Przez całą noc nie spałem. Myślałem nad tym co mogę zrobić w ciągu tygodnia, aby chłopak znów mi zaufał. Za dwa dni wypadają dwudzieste trzecie urodziny chłopaka. Znaczy nie takie prawdziwe, ale takie, które my wyznaczyliśmy jako daty swoich urodzin.

Gdy byliśmy młodzi ustaliliśmy ten jeden dzień w roku jako nasze wspólne urodziny. Były tylko i wyłącznie dla nas. Spędzaliśmy ten dzień robiąc różne pierdoły. Kochałem to. Mogłem odciąć się od ludzi i spędzić kilka godzin z osobą najważniejszą w moim życiu. Ciekawe czy chłopak pamięta o tym dniu.

Usłyszałem charakterystyczny dźwięk otwierania zamka w drzwiach. Po chwili zobaczyłem niską kobietę w różowej sukience z motywem kwiatów.

-Dzień dobry- pokłoniłem się nisko.

-Dzień dobry- powiedziała ostro. Uśmiech na chwilę zszedł z moich ust, ale zaraz  znów się na nich  pojawił.

-Jest Jimin?

-Jeszcze śpi. Pójdę go obudzić- zamknęła drzwi. Pani Park zachowuje się bardzo dziwnie. Nigdy tak się  nie zachowywała -Wejdź do środka- nagle otworzyła drzwi -Yoongi- zaakcentowała moje imię. Chyba przestała mnie lubić...

Powoli zdiąłem buty i ruszyłem za kobietą. Stawialiśmy kroki na stopniach wspinając się schodami na piętro. Pani Park gwałtownie się zatrzymała przez co na nią wpadłem.

-Gdzie idziesz?- zapytała niezadowolona.

-No za Panią obudzić Jimina- powiedziałem niepewnie drapiąc się po karku.

-Myślałam, że usiądziesz w salonie. Uważam, iż najpierw powinna zapytać się mojego syna czy chce się   w ogóle z tobą spotkać.

-Wczoraj powiedział, że daje mi tydzień.

-Wczoraj przez Ciebie płakał- powiedziała ostro.

-Chciałbym wszystko naprawić, dlatego proszę pozwolić mi spotykać się z Jiminem przez jeden tydzień. Jeżeli po tym czasie postanowi zerwać kontakt uszanuje jego decyzję- powiedziałem stanowczo pokazując kobiecie, że nie dam za wygraną.

-Jeśli będzie znów przez Ciebie płakał uduszę Cię własnymi rękami- zagroził mi palcem.

-Zapamiętam- uśmiechnąłem się i chwyciłem za klamkę od drzwi do pokoju młodszego.

Powoli wszedłem do środka zamykając za sobą drzwi. Odwróciłem się szybko i spojrzałem na stojące po przeciwnej stronie duże łóżko. Dostrzegałem lekki pagórek na jego powierzchni. Podszedłem do mebla i usiadłem na jego końcu, lekko zdejmując kołdrę z głowy chłopaka. Jego twarz była taka spokojna. Po poliku spływała niewielka strużka śliny, a włosy były roztrzepane na wszystkie strony świata.

-Jiminie~ odgarnąłem jeden kosmyk wpadający do jego oczu. Chłopak zmarszczył brwi, ale nadal nie uchylił powiek -Obudź się, zabieram cię na długi spacer- powiedziałem spokojnie nachylając się nad Jiminem.

-Mamo~ Jeszcze chwila- przetarł twarz dłonią, po czym obrócił się do mnie plecami.

-Dobrze- pocałowałem jego czoło i wstałem z łóżka.

-Czekaj co?!- chłopak gwałtownie podniósł się do siadu.

-Cześć Jiminie.

-Co ty tu robisz?- spojrzał na na mnie pytająco.

-Miałem po Ciebie przyjść, więc jestem- wzruszyłem ramionami.

-W porządku... Mógł byś... no...- zaczął się jąkać.

I miss youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz