Pov. Jimin
Obudziło mnie ciche pukanie do drzwi. Niechętnie z czołgałem się z miękkiego łóżeczka, i okrywając się cieplutką pościelą, ruszyłem w stronę wejścia. Zaraz po otworzeniu drzwi zobaczyłem uśmiechniętego Yoongiego.
-Cześć- przetarłem oczy ręką oraz gestem drugiej ręki wskazałem, aby wchodził do środka pokoju.
Zamknąłem drzwi i rzuciłem się na łóżko wtapiając twarz pomiędzy poduszki. Westchnąłem na myśl, że znowu muszę wstawać tak wcześnie i iść gdzieś z chłopakiem. No, ale cóż sam się na to zgodziłem. Widzę, jak bardzo zależy mu na naszej przyjaźni. Codziennie myślę nad tym wszystkim co dawniej robiliśmy, naprawdę bardzo mi tego brakuje.
-Jimin- usłyszałem jęk chłopaka i jak stwierdziłem po odgłosach, i uginającym się materacu siadał obok mnie -Wstawaj- szturchnął mnie -Zaplanowałem cały dzień, szkoda go na leżenie w łóżku.
-Nie gadaj tyle tylko połóż się obok, przytul mnie i chodźmy spać- wymamrotałem.
-Co?- automatycznie cofnął dłoń. Szeroko otworzyłem oczy i usiadłem obok niego.
-Boże przepraszam! Zapomnijmy o tym, proszę...
-Jak chcesz- lekko się uśmiechnął -ale masz wstać.
-Dobrze- podniosłem się z łóżka.
Podszedłem do szafy z ubraniami i otworzyłem ją na roścież. Wybrałem czarno-czerwoną bluzkę na krótkim rękawku w paski oraz czarne spodnie z dziurami. Chwyciłem ubrania wraz z czystą bielizną w rękę, po czym poinformowałem Mina, że zaraz wrócę i wyszedłem z pokoju. Wszedłem w pierwsze drzwi po prawej od mojego pokoju. Znalazłem się w małej łazience. Od razu zrzuciłem z siebie piżamę zaraz po niej zakładając na siebie świeże ciuchy. Umyłem zęby, zrobiłem leki makijaż i ułożyłem włosy. Wrzuciłem brudną odzież do kosza na pranie. Przejrzałem się jeszcze w lustrze lekko się uśmiechając. Nareszcie dzięki Jungkookowi zacząłem dostrzegać w sobie jakiegoś typu piękno. Nie patrzę już w lustro z pogardą, tylko zachwytem.
Gotowy opuściłem pomieszczenie. Wychyliłem głowę przez futrynę mówiąc cicho "gotowy" w stronę Yoongiego. Chłopak wstał z mojego łóżka i podszedł do mnie.
-Zabieram cię do miasta na śniadanie- stwierdził udając się w stronę wyjścia.
Założył buty, co uczyniłem również ja, nie miał żądnego nakrycia co znaczyło, że na dworze musi być ciepło. Mimo tego zabrałem czarną, zapinaną bluzę z wieszaka i wyminąłem go wychodząc z domu.
Odwróciłem się do tyłu sprawdzając czy Min idzie za mną. Kiedy nie zobaczyłem go przystanąłem na chwilę.
-Czemu stoisz?- usłyszałem głos zza moich pleców. Podskoczyłem w miejscu gwałtownie spoglądając na chłopaka przede mną.
-Nie strasz mnie!- uderzyłem go w ramię śmiejąc się.
-Niech ci będzie- uśmiechnął się i chwycił moją dłoń.
-Więc gdzie idziemy?- cofnąłem rękę.
-Ym... Ta knajpka gdzie kiedyś chodziliśmy na Corn Dogi jest jeszcze otwarta?- włożył dłonie do kieszeni spodni.
-Z tego co wiem tak.
-Więc chodźmy- ruszył powoli przed siebie.
***
-A pamiętasz jak wdrapaliśmy się na tą choinkę u twojej babci i rzucaliśmy patykami w twoją zołzowata kuzynkę i jej przyjaciółki?- kolejny raz wybuchnąłem śmiechem na dawne wspomnienia.
Od godziny siedzimy na kocyku w parku otoczeni mnóstwem jedzenia, które kupił Yoongi w pobliskim sklepie. Niestety butka z Corn Dogami była zamknięta, ponieważ właścicielka wyjechała do córki na Jeju.
-Tak. Nigdy tego nie zapomnę- zaśmiał się -Jej mina była w tedy bezcenna. Yoongi zaraz pójdę do babci i będziesz miał przekichane- zaczął naśladować jej głos.
-Jiminnie jak ty możesz zadawać się z taki debilem. Chodź lepiej do nas porobimy ci kiteczki- dołączyłem się do niego.
-To były czasy- otarł łzę z polika.
-Nigdy tego nie zapomnę- wziąłem łyka wody -Co tam w ogóle u naszej Harin?
-Mama mówiła, że wyprowadziła się do Gwangju i ożeniła się z bogatym kolesiem. Pracuje w telewizji, ma czwórkę dzieci. Więc chyba dobrze.
-O kurcze- zdziwiłem się -cieszę się, że jej się powodzi.
-Ja też. Zamierzam niedługo ją odwiedzić, zanim wyjadę.
-Wyjeżdżasz?!- krzyknąłem. Było chyba troszkę głośno, ponieważ wszyscy przechodzie spojrzeli się na mnie krzywo.
-Tak. Zamierzam jechać do Japonii. Mama uważa, iż to bardzo dobry pomysł i najprawdopodobniej pojedzie ze mną. Od zawsze marzyła o zamieszkaniu w kraju kwitnącej wiśni, a teraz ma okazję więc czemu nie korzystać.
-Prawda- lekko posmutniałem -Cieszę się, że Pani Min spełnia marzenia.
-Ale to dopiero za jakieś dwa, trzy miesiące- zjadł suszoną ośmiornice -Mam coś dla ciebie- spojrzał mi w oczy.
-Dla mnie?- odwzajemniłem spojrzenie.
-Tak- zaczął grzebać w torbie -Um... Nie wiem czy pamiętasz, ale jak jeszcze się przyjaźniliśmy ustaliliśmy nasze wspólne urodziny i to jest dzisiaj- na końcu swojej wypowiedzi wyjął czerwone pudełeczko ze złotą kokardą na środku.
Drżącą rękę chwyciłem prezent. Cały czas wpatrywałem się w Yoongiego. Czułem, jak łzy napływają mi do oczy.
Odchyliłem wieczko spoglądając do środka. Od razu w oczy rzucił mi się średniej wielkości biały misiek na jego szyi zapięta była bransoletka z kawałkiem puzla. Chwyciłem wisiorek w rękę i odwróciłem na drugą stronę. Wygrawerowana była na niej data naszego spotkania.
Lekko się uśmiechnąłem i wyjąłem pluszaka. Na mojej twarzy wymalowało się zdziwienie. Na dnie leżał obraz. Było na nim nasze wspólne zdjęcie. Wyglądało cudownie, Yoongi dobrze wiedział, iż jest to moje ulubione zdjęcie naszej dwójki.
-Dziękuję- spojrzałem na niego -Ja nie mam nic dla ciebie. Sądziłem, że nie będziesz pamiętać, nie chciałem wyjść na idiotę.
-Sugerujesz, że wyszedłem na idiotę- zaśmiał się.
-Nie! Podoba mi się, i to bardzo- przytuliłem chłopaka.
-To dobrze martwiłem się, że ci się nie spodoba- obioł mnie ramionami.
-Jest wspaniały.
***
Resztę dnia spędziliśmy na spacerowaniu po mieście. Opowiadał mi co dokładnie robił za granicą. Ja nie miałem już co opowiadać, bo wszystko wiedział, dlatego zmieniłem temat na wspomnienia z dzieciństwa. Nie mam pojęcia, dlaczego właśnie to przyszło mi do głowy.Około godziny dwódziestej drugiej Yoongi odprowadził mnie do domu. Mama znowu na niego krzywo patrzała, ale rzuciłem jej ostre spojrzenie, po którym wróciła do swojego pokoju.
-Do jutra- uśmiechnąłem się do niego.
-Możemy posiedzieć jutro u ciebie?
-Możemy tylko przyjdź trochę później. Powiem mamie, żeby zrobiła nam obiad. Może przenocujesz?
-Ty tak na poważnie?
-No tak. Nie chcesz?- lekko posmutniałem.
-Chcę, po prostu się zdziwiłem. Przyjdę o piętnastej- uśmiechnął się i ruszył w stronę bramki.
Zaśmiałem się, kiedy wywalił się o sznurówkę. Z jego ust wyleciała masa przekleństw. Wstał z ziemi, otrzepał się z brudu i poszedł w kierunku swojego domu.
Wróciłem do domu od razu idąc do swojego pokoju. Na prawdę chciałbym odnowić z nim kontakt. Nadal jest dla mnie kimś ważnym...
![](https://img.wattpad.com/cover/141349247-288-k486152.jpg)
CZYTASZ
I miss you
FanficKilka lat temu miałem przyjaciela, był dla mnie kimś więcej niż przyjacielem. Właśnie dlatego nasze drogi musiały się rozejść. Wtedy, kiedy powiedziałem, że znaczy dla mnie więcej niż wszyscy mogliby się spodziewać. Znaczył dla mnie więcej niż nadz...