10. Dziewczyna z dziurą w piersi

2.3K 184 62
                                    

Treningi z Droyem szybko stają się moją codziennością, tygodnie upływają mi w jego towarzystwie. Dzięki pomocy Owervara całkiem szybko wracam do formy, staję się szybsza i trochę silniejsza. Zawsze uczyłam się pewnych rzeczy szybciej od moich rówieśników, także szybka ewolucja u boku nowego przyjaciela wcale mnie nie dziwi.

Zwalniam, zatrzymuję się i pochylam, opierając ręce na kolanach. Próbuję złapać oddech, uspokoić płuca. Droy mnie omija, biegnie dalej. Kiedy mój organizm zaczyna pracować normalnie, szukam go wzrokiem.

Patrzę, jak obiega salę gimnastyczną. Przyspiesza coraz bardziej, jakby nigdy nie zamierzał przestać. Lekko rumieni się z wysiłku, włosy skleja mu pot, ale na twarzy wciąż ma szeroki, zacięty uśmiech, przerywany tylko wdechami i wydechami.

Uwalniam włosy spod ciasnej frotki, żeby je poprawić. Zgarniam niesforne kosmyki w krótki kucyk, nie spuszczając Owervara z oczu. Porusza się po bieżni jak tancerz, widać po nim zmęczenie, ale miesza się ono z jakąś dziwną pasją. W końcu wytraca prędkość i zatrzymuje się u mojego boku.

— Nie będę się popisywał — rzuca.

Zerkam na niego z ukosa. Jego klatka piersiowa nie faluje, unosi się i opada w zwykłym rytmie. Unoszę brwi.

— Jesteś niesamowity — stwierdzam.

Uśmiecha się subtelnie.

— Twoje postępy są niesamowite.

— Nie mniej od twojej wytrzymałości — upieram się.

— Do wszystkiego można dojść.

Pokornie kiwam głową, przerywając tę wymianę komplementów. Moje ciało lepi się ze zmęczenia, więc jedyne na co mam teraz ochotę to szybki prysznic. I merytorycznie znaczenie „wylania na kogoś wiadra zimnej wody" nie zaspokoi tej potrzeby.

Zapada między nami chwila krępującej ciszy, nie wiemy, jak od siebie odejść.

— To co, widzimy się później? — rzuca w końcu chłopak.

— Byłoby miło.

— Pokażę ci ruiny, co ty na to?

Waham się, otwierając tylko usta na zapowiedź słów. Ostatni raz podobne pytanie zadała mi Praydense, a wtedy byłam przerażona nową sytuacją i odmówiłam. Teraz mogłabym spojrzeć nowymi oczami na ten świat, bo już się go nie boję. Mimo tego... to mogłoby...

Mrugałam gwałtownie. Coś mi umyka. Mimo czego? W mojej głowie nagle brakuje jakiegoś elementu, ogniwa, bez którego rozsypuje się całość. Grzęznę w miniaturowym chaosie, próbując odnaleźć tę rzecz, chociaż nie znam jej tożsamości.

Owervar, osoba, z którą pisał Caleen. Caleen Mynthroo. Strasznie łatwo dałam się oswoić. Ale to nie to, ten fakt tylko odszedł na dalszy plan. Szukam czegoś, co zgubiłam w ciągu tych trzech tygodni. Dalej chcę wrócić za bramę, dalej...

— Teevare, coś się stało?

Koncentruję się, spoglądam na Droya. Koszulka przykleja mu się do ledwo zarysowanego brzucha. Mimowolnie dotykam obojczyka. Miejsca, w którym wtedy pękła mi skóra. Szukam rys pod palcami, ale już nie znajduję tamtego wzoru. Zamykam oczy. Słyszę trzask. Biorę głęboki oddech, to musi dziać się jedynie w mojej głowie.

— Słabo się poczułam — kłamię, otwierając powieki. — Już dobrze. Widzimy się później.

Wymieniamy uśmiechy i ruszamy w stronę wyjścia. Zatrzymuję się w progu, zamierając w bezruchu.

Ogromne pęknięcie dzieli szklaną ścianę na pół.

Droy dotyka mojego ramienia w pospieszającym geście.

Chwile Chłodu /zakończone/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz