15. Brakujące puzzle

1.6K 150 143
                                    

— Jesteś pewna, że w ogóle chcesz tych wspomnień?

Spoglądam na Syrnę trochę nieprzytomnie, z zaspaną i zmęczoną twarzą. Do późna siedziałam z Lastro w bibliotece, a mimo że rozmowa z nim znacząco poprawiła mi humor, w konsekwencji spałam o kilka godzin za krótko. Mój organizm nie radzi sobie z małą ilością snu.

Wzdycham, czując jak mieszkające we mnie obawy z każdą chwilą rosną w siłę. Odpowiedź brzmi nie — odkąd nieco ochłonęłam po rozmowie z Droyem, zaczynam poddawać w wątpliwość wartość moich wspomnień. W końcu zdążyłam się już dowiedzieć, jakie informacje mi wykasował. Może byłabym o wiele szczęśliwsza bez wiedzy wizji śmierci brata?

Z drugiej strony nie mam pewności, że to wszystko, z czego okradł mnie Droy. Mógł zabrać mi coś jeszcze, do czego wczoraj się nie przyznał, widząc, jak zdążył mnie rozwścieczyć już w pierwszym akcie. Co, jeśli wydarzyło się coś ważnego, a dzięki niemu nic o tym nie wiem?

Poza tym minął jakiś miesiąc od śmierci mojego brata, wspomnienie powinno tak czy inaczej nieco się zatrzeć. Każdego dnia przytrafia mi się tak wiele, że raczej nie znajdę czasu na załamywanie się i popłakiwanie w kącie. Znając to miejsce, jeszcze tego dnia wydarzy się tysiąc innych dziwactw. Tysiąc innych powodów do załamywania się i płakania w kącie.

Moja współlokatorka odchrząkuje nerwowo, z miną wciąż sympatyczną, jednak lekko zniecierpliwioną.

— Niczego nie jestem pewna, Syr — odpieram w końcu. Oczy same mi się zamykają, a głowa marzy o bliskim spotkaniu z zupą mleczną. — Ale nie widzę innej opcji. To jak pozwolić zrobić z siebie głupka. — Wzdycham teatralnie. — Chociaż z innego punktu widzenia, ciągle robię z siebie głupka. Co i tak oznacza, że nie potrzebuję do tego czyjejś pomocy.

— Zapanuj nad tym słowotokiem — poradziła tonem, przez który przebijał śmiech. Szybko spoważniała. — Myślisz, że zdołasz to znieść? Chcesz dźwigać ten ciężar? Ostatecznie wiesz już, co cię ominęło.

Przewracam między palcami srebrną łyżeczkę, skupiając na niej resztki uwagi. Byle tylko nie pozwolić powiekom opaść.

Jeśli skusić się na szczerość, Syrna ani trochę mi nie pomaga.

— A może to nie wszystko? — Odkładam sztuciec, opieram podbródek na dłoni. — Właściwie to, czego się wczoraj dowiedziałam, powiedział mi przypadkiem.

Dziewczyna przytakuje niepewnie.

— Ale chcesz znowu przeżywać śmierć brata? — Obstaje przy swoim. — To może być dla ciebie za dużo, a ostatnie, co powinnaś teraz robić, to fundować sobie kolejny wstrząs.

Wzruszam ramionami, uśmiechając się zawadiacko. Ze stuprocentową pewnością, że grymas powstały na mojej twarzy obok zawadiackiego uśmiechu nigdy nie stał.

— Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni, nie?

Syrna wypuszcza powietrze ze świstem.

— Nie — oświadcza. — Co cię nie zabije, to cię przynajmniej mocno pokaleczy.

Przewracam oczami, zmęczona jej sceptyzmem. Szczególnie, kiedy posiadam porządny zapas własnego marudzenia.

— Cóż, w razie czego poproszę Droya, żeby wyczyścił mnie jeszcze raz — stwierdzam ironicznie.

Każdy milimetr kwadratowy twarzy mojej współlokatorki wyraża dezaprobatę. Złote oczy połyskują gniewnie, zmrużone pod naporem ściągniętych brwi. Nietrudno się domyślić, że wystarczająco długo przeciągam strunę i gram jej na nerwach.

Chwile Chłodu /zakończone/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz