Odpowiedzi nie pomagają, bo przez nie zaczynam się martwić i zastanawiać. Czy Syrna wróci? Uda mi się ją jeszcze kiedyś zobaczyć? Nie pozostaje mi nic innego niż wierzyć słowom Lastro i trzymać za nią kciuki. Nie znamy się wybitnie długo, ale wydaje mi się, że jest twarda.
Musi być twarda. To miejsce zmienia ludzi: kiedyś wybuchałam płaczem co kwadrans. Teraz też płaczę, pewnie wciąż za często, ale mimo wszystko rzadziej niż po drugiej stronie Jęczącej Bramy. Poza tym zamierzam wejść prosto w paszczę lwa i wyciągnąć Droya z jego żołądka. Tylko muszę znaleźć sposób na to, by wróg za szybko nie kłapnął zębami.
Siedzę na schodach przed Szklanym Pałacem, niemal się na nich rozpływając. Moje ciało staje się bezwładne od myśli, o których nie mogę nikomu opowiedzieć. Ciaratorn powinien wiedzieć jak najmniej, Praysie jest niechwytna, Caleen najprawdopodobniej właśnie kolekcjonuje kolejne siniaki, a Xan zabiłby mnie spojrzeniem. Zresztą wątpię, żeby w obecnej sytuacji Linn potrafił zajmować się czymkolwiek, co nie ogranicza się do leżakowania w szklarni i ćpania.
Zostałaś sama, mała, głupia dziewczynko. Zawsze byłaś sama. Nawet Raish obracał wszystko w żart, a ty udawałaś, że to sprawia ci ulgę. I sama jesteś sobie winna, kłamczucho.
Błagam wszystkie siły tej ziemi, żeby Lastro posiadał aktualnie jakieś ważne zajęcie i nie zamierzał dotrzymać mi towarzystwa. Nie zniosłabym rozmowy z nim. Zwymiotowałabym, gdyby spróbował mnie pocałować. Tego dnia jego usta smakowałyby głównie urazą, może w małej części rumem.
Nie wybaczam ci, Lastro.
Od zarania odnoszę wrażenie, że całkiem niezła ze mnie aktorka. Mniej restrykcyjni nauczyciele najczęściej nabierali się na moje zapewnienia o niewinności albo zrzucanie winy na przypadek. Desashowi nie wychodziło to tak dobrze, więc często zostawał po lekcjach. Często zostawałam po lekcjach, bo o wiele lepiej niż kłamstwo wychodziło mu wywoływanie we mnie poczucia winy.
Zdecydowanie za często pozwalałam brać się na litość.
Ostatecznie to właśnie jakiś mały chłopiec, który błagał o udzielenie pomocy jego nieistniejącej siostrze wciągnął mnie w ten porządnie powywracany świat. Dzieciak, którego nigdy później nie widziałam. On i mój słaby charakter. Zresztą taki jeden chłopak o oczach złotych jak dwa bursztyny najprawdopodobniej wziął w tym udział.
Mrugam gwałtownie.
Kiedy pierwszy raz przyszłam z Raishem do siedziby "Świstu", jego członkowie właściwie nie mieli żadnego powodu, żeby zatrzymywać mnie tam siłą. Co prawda pożegnałam ich przywódcę przyzwoitym kopniakiem, ale nie warto przesadzać, to nie jest coś, za co napada się dziewczynę w łazience i pod wpływem szantażu zmusza ją do współpracy.
Głębiej wpakowałam się sama.
Wiedzieli o moim defekcie, że nie potrafię znieść ludzkiego dotyku. Nawet biorąc pod uwagę to, jaki Desash bywa głupi, mogę z dużą dozą pewności założyć jego niewinność. Cokolwiek bym o nim powiedziała, nie nazwałabym go zdrajcą.
Według Lastro nietolerancja dotyku wynika z mojej umiejętności, ona natomiast pochodzi od naukowców. Ciaratorn ma szpiega w ich siedzibie, a Caleen komunikował się z Droyem.
Robi mi się słabo. Biorę głęboki wdech i staram się trzymać gardę. Jesienny wiatr wyje po kątach uliczek, tymczasem ja wcale nie zamierzam się do niego przyłączać. Żadnych łez, żadnych podkrążonych oczu, żadnych przedwczesnych osądów. Jeśli rozegram to wystarczająco dobrze, sami mi się do wszystkiego przyznają. Na razie będę miła, pozwolę im pokłamać jeszcze przez chwilę.
CZYTASZ
Chwile Chłodu /zakończone/
Bilim KurguZa kolejnym blokiem, zakrętem, za kolejną uliczką czekają ludzie o beznamiętnych twarzach. Wyprani z emocji, zupełnie zdrowi na umyśle Zimni. Czasem trafisz na Ciepłego. Rozpoznasz go po tym, że nagle wyprostuje brwi i uda obojętność, zgasi iskierki...