Miasto

107 12 1
                                    

Po przebudzeniu zszedłem z drzewa. Jestem taki obolały. Na nowo rozpocząłem swoją wędrówkę.
Po dłuższym czasie znalazłem się tam gdzie chciałem.
- Ile za przejście?
- 10 srebrników.
Na szczęście było mnie na to stać. Sięgnąłem ręką do kieszeni i zapłaciłem podaną kwotę po czym raźnie przekroczyłem próg bramy.
Natychmiast ogarnął mnie wszechobecny gwar rozmów i pokrzywań. Chyba przyszedłem tu w dzień handlowy. Uśmiechnąłem się i skierowałem się do tawerny. Jakby w odpowiedzi na to co robię zaburczał mi brzuch. Wszedłem do środka i zająłem sobie stolik. Podeszła do mnie  kobieta. Była niska i pulchna, miała piegi. Wyglądała na przyjazną.
- Czego pan sobie życzy? - zapytała
Zamówiłem sobie jajko na bekonie i kubek wody. Jedzenie było pyszne. Chociaż myślę że gdy jest się głodnym to człowiekowi wszystko smakuje.
- Poproszę 5 srebrników.
Wyłożyłem pieniądze na stół.
- Co? Tyle monet i zero napiwku?
Nie powiedziałem ani słowa. Nie chcę zużywać pieniędzy. Juz zabierałem się do wyjścia gdy nagle do środka weszła tajemnicza postać. Ubrana była w długie czarne szaty ze złotym haftem a pod pachą trzymała jakąś księgę. Rozmowy natychmiast umilkły. Nieznajomy najzwyczajniej w świecie podszedł do lady i zamówił sobie coś do picia. Jest starszy więc spodziewałem się ,że zamówi jakiś alkohol ale on poprosił o wodę. Podczas tych wszystkich czynności cały czas mnie bacznie obserwował. Włosy mi się zjeżyły na karku. Coś mu kiedyś zrobiłem? Nie. Raczej nie bo nigdy go nie widziałem. Mężczyzna wypił swoją wodę i dosiadł się do mojego stolika. Juz miałem stać i wyjść ale mnie zatrzymał.
- Stój chłopcze.
Czego on ...
- Wyczuwam w tobie coś.
O czym on ...
- Wyczuwam w tobie moc. Talent magiczny.
Zaszokowany wytrzeszczyłem oczy. Co? Zaraz, czy on mi czyta w myślach?
- Tak. Domyśliłeś się. Zdałeś test na inteligencję.
- Czy to był sarkazm?
- Wróćmy do tematu. Zamierzam wprowadzić cię w arkany magii.
Z zaskoczenia zasłabłem. Po chwili ogarnęła mnie ciemność i zemdlałem.

                             ***
Obudziłem się w miękkim łóżku. Gdzie ja jestem?
- W jednym z pokoi Akademii Magicznej.
- Możesz przestać czytać mi w myślach?
- Nie. Nie mogę. Raz się nauczyłem i bardzo ciężko mi jest zatrzymać to chociaż na chwilę. To po pierwsze. Po drugie- przydatna jest wiedza co planuje druga osoba.
- Okej. Rozumiem cię. Jak masz na imię?
- Arcturus. A ty masz Dean.
Skąd on to... a no tak, czyta mi w myślach.
- Zamierzam cię przyjąć do Akademii. Masz jakieś pieniądze?
- Mam około 1500 srebrników.
Arcturus wyjął woreczek zza pasa i podał mi drugie tyle.
Nie mogę...
- Tak możesz. To twoje marzenie i radzę ci tego nie zmarnować.  Bez mojej pomocy nie starczy ci  na naukę. A widzę ze masz talent.
- Po czym rozpoznajesz?
- Jestem magiem. Swój zawsze pozna swego.Chodź ze mną na rekrutację.

Gildia Magów  [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz