4. Andreas

771 81 51
                                    

Wszedłem do klubu i od razu po przekroczeniu progu, zobaczyłem przy barze znajomą postać.

Nie widziałem go od dwóch lat i nagle, tak po prostu, wpadłem na niego w klubie.

Powinienem go zignorować, ale nie mogłem. Moje nogi same ruszyły w jego stronę. Usiadłem obok niego.

- Andi? A co ty tu robisz? - był zaskoczony moim widokiem.

- To popularny klub... Ile wypiłeś? - zapytałem, patrząc na szklankę w jego dłoni.

- Jeszcze za mało - wypił alkohol do dnia. - Jeszcze jeden - rzucił do barmana.

- Stephan... Dlaczego tu jesteś? Nie powinieneś być w domu? Z żoną?

- Powinienem - upił łyk drinka, którego podał mu barman. - Ale nie jestem.

- Dlaczego? - chciałem wiedzieć.

- Nie lubię do niej wracać - oznajmił i upił kolejny łyk alkoholu.

- Naprawdę? - muszę przyznać, że ucieszyły mnie jego słowa.

- Tak.

- Dlaczego? - dopytałem.

- Nie kocham jej... Nie zależy mi na niej aż tak bardzo... Lubię ją. To wszystko.

- To dlaczego z nią jesteś?

- Bo jest ze mną w ciąży. Urodzi moje dziecko. Nie zostawię jej teraz - westchnął i dopił drinka. Chciał zamówić jeszcze jednego, ale go powstrzymałem.

- Wystarczy już. Powinieneś jechać do domu.

- Nie chcę. Po co mam tam wracać? - westchnął. - Zadzwonisz po taksówkę? - poprosił.

- Zadzwonię po mojego przyjaciela. Przyjedzie po nas - wyciągnąłem telefon i wybrałem numer Gregora. Poprosiłem kumpla żeby po mnie przyjechał. Chłopak się zgodził. - Musisz mi podać adres.

- Nie mogę jechać do ciebie?

- Możesz... A twoja... A Mina nie będzie się o ciebie martwić?

- Mam to w dupie - wstał i ruszył do wyjścia z klubu.

- Stephan - dogoniłem go przed klubem. - Poczekaj - złapałem go za łokieć. - Dlaczego...?

- To nie jest dobry moment, Andi... Jestem pijany - odparł i założył ręce na piersi. Zdjąłem z siebie kurtkę i zarzuciłem mu ją na ramiona.

Po kilku minutach zauważyłem zbliżający się samochód Gregora, ale prowadziła go jego dziewczyna. Zatrzymała się obok nas. Wsiedliśmy do tyłu, a dziewczyna odjechała.

- Aga ma was zawieźć do ciebie, Andi? - zapytał Gregor z siedzenia pasażera.

- Tak, dzięki mała - podniosłem się trochę i wychyliłem, żeby pocałować dziewczynę w policzek.

- Gdzie się pchasz? - Greg uderzył mnie w ramię. Zaśmiałem się i wróciłem na swoje miejsce. Widziałem jak Aga we wstecznym lusterku zerka na Stephana.

Poznałem ją, bo studiowaliśmy na jednej uczelni. Od razu złapaliśmy kontakt i bardzo szybko się zaprzyjaźniliśmy. Jej narzeczonego także od razu polubiłem. Jest fajnym facetem i widać, że bardzo mu na niej zależy.

Aga doskonale wiedziała, jaka jest sytuacja między mną a Stephanem. Nie podobało jej się to, jak zachował się chłopak, dlatego właśnie teraz zabijała go wzrokiem.

Blondykna zaparkowała pod moim mieszkaniem.

- Dzięki, że po nas przyjechaliście - rzuciłem.

- Nie ma sprawy.

Wysiedliśmy z auta i skierowaliśmy się do budynku. Zanim weszliśmy zerknąłem jeszcze w stronę samochodu i widziałem jak Aga uderzyła Gregora w ramię, a potem dała mu buziaka. Uśmiechnąłem się sam do siebie i wszedłem do budynku.

Stephan doskonale wiedział, gdzie ma iść. Cały czas mieszkałem w tym samym miejscu. Weszliśmy do mojego mieszkania.

- Steph...

- Przepraszam Andi - szepnął.

- Posłuchaj...

- Przepraszam - oznajmił, a potem mnie pocałował.

Przyciągnąłem go bliżej i pogłębiłem pieszczotę. Przyparłem chłopaka do najbliższej ściany. Stephan wczepił palce w moje włosy i jęknął, gdy zsunąłem usta na jego szyję. Moje dłonie wędrowały po jego ciele, zatrzymały się na pośladkach i uniosłem go, a on oplótł mnie nogami w pasie.

Stephan zaczął ściągać ze mnie koszulkę. Odsunąłem się od ściany i skierowałem się do sypialni. Położyłem chłopaka na łóżku i zdjąłem z siebie górną część ubrania. Chciałem zacząć rozbierać Stephana, ale zadzwonił dzwonek do drzwi. Popatrzyłem na niego, a on przeciągnął rękę po moim brzuchu.

Otworzyłem oczy i zobaczyłem, że leżę we własnym łóżku. Sam. Chyba zaczynam wariować, skoro Stephan zaczyna mi się śnić.

Usiadłem na łóżku i przetarłem twarz dłońmi. Ponownie rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Wstałem i poszedłem zobaczyć kto się dobija. Przez wizjer zobaczyłem moją przyjaciółkę. Westchnąłem i wpuściłem blondyknę do mieszkania.

I miss you, Andi | A. WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz