24. Co było dalej?

697 66 11
                                    

Wdech.

Wydech.

Wdech.

Wydech.

- Ogarnij się - szepnąłem do siebie, patrząc na swoje odbicie w lustrze. Poprawiłem włosy i wziąłem głęboki oddech. Już miałem wychodzić z łazienki, ale coś ciągle mnie powstrzymywało.

Cholernie się bałem.

Wdech.

Wydech.

Wdech.

Wydech.

- Dobra, Leyhe. Weź się w garść. Zachowaj się jak prawdziwy facet - szeptałem do siebie.

- Steph?! - krzyknął Andi. - Idziesz?!

- Tak, już idę! - odparłem. - Teraz albo nigdy.

Wyszedłem z łazienki i skierowałem się do salonu, gdzie Andi siedział na kanapie i pił wino.

- Już się zaczął - kiwnął głową na telewizor. Usiadłem obok niego i splotłem palce naszych dłoni.

- Niewiele straciłem - pocałowałem go w policzek.

- To fakt - uśmiechnął się i spojrzał na mnie. - Wszystko ok?

- Tak, czemu?

- Jesteś strasznie blady - puścił moją dłoń i pogłaskał mnie po policzku.

- Muszę ci coś powiedzieć.

- Kiedy ostatnio powiedziałeś to zdanie to rzuciłeś mnie dla Miny - odstawił kieliszek z winem.

- Nie o to mi chodzi. Może i jestem głupi, ale dwa razy nie popełnię tego samego błędu - przeczesałem palcami jego włosy.

- Co się dzieje? - zaniepokoił się.

- Ja... Andi...

- Przerażasz mnie teraz, wiesz o tym?

- Przepraszam - podniosłem się i ukląkłem na kanapie przodem do niego i przysiadłem na piętach. - Kocham cię - wziąłem jego twarz w dłonie. Andi usiadł tak jak ja i złapał mnie za nadgarstki. - I cieszę się, że cię mam. Nie wyobrażam sobie, że mógłbym cię teraz stracić i...

- Nie stracisz, obiecuję.

- Wiem... Chcę być z tobą już zawsze. Już do końca życia... Nie ważne, czy będziemy bogaci, czy biedni, zdrowi, czy chorzy, młodzi, czy starzy... Ja zawsze będę kochał cię najbardziej na świecie.... Zawsze będziesz miłością mojego życia...

- Steph...

- Jeszcze nie skończyłem - pocałowałem go lekko. - Chcę codziennie zasypiać i budzić się przy Tobie... Chcę codziennie mówić ci jak bardzo cię kocham... Chcę....

- Ja też chcę - przytulił się do mnie, przerywając mi. Objąłem go mocno.

- Kochanie - zacząłem i wziąłem głęboki oddech. - Zostaniesz moim mężem? - wyszeptałem mu do ucha. Andi odsunął się trochę ode mnie i popatrzył mi w oczy. Pokiwał głową i pocałował mnie mocno, prawie nas przewracając. Roześmiałem się w jego usta. - Powiedz to - wymruczałem w jego wargi.

- Zostanę twoim mężem - powiedział, śmiejąc się. Starłem łzę, która spłynęła mu po policzku.

- Kocham cię najbardziej na świecie - oznajmiłem.

- Wiem... Wiem o tym doskonale, ale... Ja ciebie bardziej - pocałował mnie jeszcze raz.

- Nie płacz - starłem łzy z jego policzków. Andi się zaśmiał wesoło.

- Nie mogę - wczepił palce w moje włosy. - To ze szczęścia - dodał. Z uśmiechem starłem kolejne łzy z jego twarzy.

- Andreas... - odsunąłem się od niego.

- Tak?

- Poczekaj tu. Nie ruszaj się - wstałem z kanapy i poszedłem do szafy, gdzie wpisała moja kurtka. Z kieszeni wyjąłem pudełeczko z obrączką, którą kupiłem dla Andiego. Wróciłem na kanapę i usiadłem w poparzedniej pozycji. Wyciągnąłem w jego stronę pudełeczko i otworzyłem je. Wyjąłem obrączkę i założyłem mu na palec serdeczny prawej ręki. - Kocham cię.

- Ja ciebie też.

I miss you, Andi | A. WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz