6. Andreas

835 85 28
                                    

Patrzyłem na chłopaka siedzącego na moim łóżku. Trzymał w dłoniach kieliszek z winem.

Siedzieliśmy w ciszy, Stephan chyba musiał zebrać myśli.

- Steph?

- Straciliśmy dwa lata... - szepnął. - Co mi strzeliło do tego durnego łba? - wczepił palce lewej ręki w swoje włosy.

- Co się stało?

- Kiedy ożeniłem się z Miną... Zrobiłem to, bo chciałem mieć rodzinę, dziecko...

- Wiem - rzuciłem.

- Mina nie mogła zajść w ciążę - bawił się kieliszkiem. - W pewnej chwili zacząłem wątpić, czy w ogóle mamy jakieś szanse na dziecko... Wtedy zrozumiałem jaki błąd popełniłem odchodząc od Ciebie... Walczyłem ze sobą, bo z jednej strony chciałem przyjechać i błagać cię o kolejną szansę...

- A z drugiej? - zapytałem, gdy zamilkł.

- To... - uniósł do góry dłoń z obrączką. - Bałem się spłycenia naszej relacji do romansu... Mina nie dałaby mi tak łatwo rozwodu... A potem... Mina powiedziała że jest w ciąży... Nawet się nie ucieszyłem, bo...

- Bo?

- Bo to oznaczało, że już nigdy nie będziesz mój - wyszeptał.

- Ale jesteś tu.

- Ona nigdy nie była w ciąży... Ta suka mnie oszukała... Wredna.... Suka - mruknął. - Co ona chce osiągnąć?

- Chce mieć Ciebie... To proste. Chce mieć ciebie dla siebie.

- Taaaa... Szkoda, że ja nie chcę - westchnął. - Andi... Ja... Tak bardzo cię przepraszam...

- Przestań mnie przepraszać... To nie cofnie tego, że ze mną zerwałeś... Ale musisz coś wiedzieć...

- Co takiego? - wypił wino do końca.

- Dolać ci? - spanikowałem lekko przed wyznaniem jakie miałem dla niego.

- Poproszę - wyciągnął rękę z kieliszkiem w moją stronę. Nalałem mu alkoholu. - Co chcesz mi powiedzieć?

- Najpierw muszę ci o coś zapytać... To co odpowiesz nie będzie miał wpływu na co chcę ci powiedzieć, ale jestem ciekawy.

- Pytaj.

- Kochasz mnie? - zapytałem cicho.

- A myślisz, że siedziałbym tu gdyby było inaczej?

- Odpowiedz.

- Kocham. Kocham cię, Andi - w końcu na mnie spojrzał.

- To dobrze, bo ja ciebie też nadal kocham. To się nie zmieniło.

- A ufasz mi nadal? - zapytał.

- Ufam. I wiem, że powinienem być na ciebie wściekły, ale nie umiem.

- Andi... - chłopak odstawił kieliszek na szafkę nocną i usiadł przodem do mnie. - Wiem, że to wszystko między nami jest popieprzone... - złapał mnie za rękę. - Chcę to wszystko naprawić i...

- Więc dajmy sobie jeszcze jedną szansę - ścisnąłem jego dłoń.

- Najpierw muszę załatwić sprawę z Miną.

- Znowu mam czekać? Nie możesz być ze mną i jednocześnie załatwiać z nią tej sprawy?

- Ona będzie próbowała wykorzystać ciebie przeciwko mnie w sądzie. Złożyłem tydzień temu pozew o rozwód... Jeśli Mina dowie się, że chcę do ciebie wrócić, albo co gorsza dowie się, że dałeś mi szansę i jesteśmy razem... Wykorzysta to przeciw mnie... Nie chcę też żeby to odbiło się na tobie - uniósł moja dłoń i złożył pocałunek na wewnętrznej stronie mojego nadgarstka.

- Przecież ona nie musi o niczym wiedzieć - wyrwałem mu dłoń i założyłem ręce na piersi.

- Nie zachowuj się jak dziecko - podniósł się i uklęknął koło mnie, i wziął moją twarz w dłonie. - Wiesz, że nie chcę żebyś jeszcze bardziej przeze mnie cierpiał.

- Boli mnie to, że każesz mi czekać.

- Nie każę. Przecież tu jestem - rozłożył ramiona.

Popatrzyłem na niego przez chwilę, a potem objąłem w pasie i pociągnąłem na siebie. Stephan zachwiał się i upadł na mnie, a następnie usiadł mi na kolanach. Zaśmiał się cicho i objął moją szyję ramionami. Nasze twarze były bardzo blisko siebie. Wystarczył minimalny ruch jednego z nas i nasze usta by się złączyły.

Przytuliłem Stephana mocniej do siebie, a on oparł czoło o moje. Przesunął dłoń i pogłaskał mnie po policzku.

Chciałem żeby już mnie pocałował i on doskonale o tym wiedział.

- Steph...

- Nie pocałuję cię, Andi... Obaj wiemy, że na tym się nie skończy... A nie posuniemy się dalej dopóki mam obrączkę na palcu.

- To nie jest problem - złapałem jego dłoń i ściągałem obrączkę, którą rzuciłem w kat pokoju. Stephan roześmiał się na ten gest.

- Wiesz...

- Nie wiem - uśmiechnąłem się.

Chciałem go pocałować, ale się odsunął. Ponowiłem gest kilka razy, ale Stephan się odsuwał. W końcu straciłem cierpliwość i położyłem chłopaka na materacu, znalazłem się między jego nogami i przycisnąłem usta do jego warg.

- Andi - jęknął, a ja wykorzystałem moment, aby wsunąć język do jego ust. Chłopak odwzajemnił pocałunek i wczepił palce w moje włosy. Przesunąłem prawą dłoń po jego ciele i wsunąłem ją pod jego koszulę. - Nie - złapał mnie za nadgarstek.

- Daj spokój - moje usta znalazły się na jego szyi. - Tęskniłem za tobą.

- Nie bierz mnie z tej strony - jęknął, bo przygryzłem mu płatek ucha.

- Ale ja chcę - wyszeptałem mu do ucha. Puścił moją rękę i wplątał palce w moje włosy.

- To nie jest dobry pomysł.

- Jest doskonały - odsunąłem się trochę i zacząłem rozpinać jego koszulę. - Już mnie nie powstrzymujesz?

- Powstrzymam cię w odpowiednim momencie - uśmiechnął się.

- Znowu mnie podpuszczasz - skończyłem rozpinać jego koszulę i oparłem ręce tuż przy jego głowie.

- Może troszeczkę - uniósł się na łokciach. - Nie zostanę, wiesz o tym.

- Gdzie chcesz iść? - pocałowałem jego szyję i zacząłem schodzić w dół z pocałunkami.

- Nie mogę zostać u ciebie... Przecież mówiłem.

- Możesz spać na kanapie jeśli wolisz - przygryzłem skórę na jego brzuchu.

- Nie wytrzymał byś.

- Rzucasz mi wyzwanie? - odsunąłem się.

- Tak. Rzucam ci wyzwanie, Mały.

- Wytrzymam... Mówisz jakbyś mnie nie znał.

- Znam cię, więc wiem, że nie utrzymasz rąk przy sobie jeśli będę spał na kanapie.

- Sprawdzimy? - uniosłem brew.

- Sprawdźmy.

- Jutro - pocałowałem go. Chłopak zaśmiał się w moje usta, a po chwili mnie odepchnął.

- Lepiej jeśli już pójdę - wstał z łóżka.

- Nie, Stephan - złapał mnie za nadgarstek. - Zostań.

- Andi...

- Będę trzymał ręce przy sobie. Obiecuję - zrobiłem smutną minkę.

- Nie patrz tak na mnie - zasłonił mi oczy dłonią, a ja wykorzystałem moment i przyciągnąłem go trochę do siebie. - Jak tak patrzysz to nie umiem ci odmówić.

- Dlatego tak patrzę... Zostań... - zdjąłem jego dłoń z moich oczu.

- Dobrze... Ale tylko dziś... Nie chcę żeby Mina wykorzystała cię przeciw mnie.

- Ok.

I miss you, Andi | A. WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz