5. Stephan

721 89 19
                                    

Siedziałem w samochodzie pod budynkiem, w którym mieszka Andi. Chciałem go zobaczyć.

Chciałem się upewnić, że wszystko u niego dobrze. Chciałem wiedzieć, że wszystko sobie poukładał.

Wziąłem głęboki oddech i chciałem wysiąść z auta, ale nie mogłem się przemóc. Bałem się tego, co chłopak może mi powiedzieć.

Bałem się tego, że mnie znienawidził, po tym jak go potraktowałem.

- Nie bądź tchórzem, Stephan - mruknąłem do siebie. - Spierdoliłeś to musisz to naprawić.

Wyjąłem kluczyki ze stacyjki i wysiadłem. Ostatnio wydarzyło się wiele rzeczy, o których powinienem mu powiedzieć. Ale najbardziej chciałem mu przekazać, że żałuję tego, jak go potraktowałem dwa lata temu. Nie powinienem z nim w ten sposób zrywać.

Wszedłem do budynku i skierowałem się na piętro, na którym mieszka Andi. Gdy stałem przed jego drzwiami, serce waliło mi jak młotem. Uniosłem rękę i zapukałem. Kiedy słyszałem zgrzyt zamka, myślałem, że serce wyskoczy mi z piersi.

- Stephan? - wyszeptał zaskoczony chłopak. - A co ty tu robisz?

- Mogę wejść? - zapytałem cicho. Chłopak odsunął się i wpuścił mnie do środka. Teraz mogłem mu się przyjrzeć. Miał oczy czerwone od płaczu, a pod nimi sińce jakby nie spał od kilku dni.

- Po co przyjechałeś? - założył ręce na piersi.

- Muszę ci coś powiedzieć. Coś ważnego.

- Słucham - opuścił ręce.

- Przepraszam, Andi - wyszeptałem. - Przepraszam za to, jak zakończył się nasz związek. Przepraszam... - urwałem, bo Andreas podszedł do mnie gwałtownie, a po chwili przytulił się do mnie mocno. Zaskoczył mnie tym, ale objęłam go i wplątałem palce prawej dłoni w jego włosy. - Przepraszam - szepnąłem mu do ucha. - Tak bardzo cię przepraszam - mówiłem. Poczułem łzy Andiego, moczące koszulę na moim ramieniu. - Nie płacz, błagam cię, nie płacz - mówiłem i czułem łzy zbierające się w moich oczach. Przymknąłem powieki i objąłem go mocnej.

- Dlaczego mówisz mi to dopiero teraz?

- Chciałem wcześniej... Ale... Gdy już zdałem sobie sprawę, jak beznadziejnie głupio postąpiłem i jakie to było egoistyczne z mojej strony, chciałem do ciebie przyjść i błagać o drugą szansę...

- Ale nie zrobiłeś tego.

- Nie, bo... Mina mi wtedy powiedziała, że jest w ciąży... Nie mogłem jej zostawić samej w ciąży.

- Ale teraz tu jesteś... Co się stało?

- Nie chcę o niej rozmawiać - przeczesałem palcami jego włosy.

- Teraz możesz ją zostawić?

- Mogę.

- Dlaczego? - odsunął się trochę.

- To długa historia - westchnąłem. Andi patrzył na mnie wyczekująco. - Opowiem przy winie.

- Więc musimy iść do sklepu - sięgnął po bluzę.

- Dobrze, chodźmy - otworzyłem mu drzwi. Wyszliśmy z mieszkania i skierowaliśmy się do wyjścia z budynku.

I miss you, Andi | A. WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz