Zdążyłem wrócić do domu z pracy, gdy rozległ się dźwięk telefonu. To była moja mama.
- Cześć mamo - odebrałem.
- Hej, skarbie... Co słychać?
- Właśnie wróciłem. Policja wie coś nowego?
- Ja właśnie w tej sprawie. Przyjadę po ciebie za pół godziny...
- Co się dzieje? - zapytałem, gdy przerwała.
- Policja znalazła ciało... Chłopak odpowiada rysopisowi Stephana.
- Nie, nie, nie... To niemożliwe - wyszeptałem.
- Kochanie, to jeszcze nic nie znaczy... On może być po prostu podobny do naszego Stephana... Zaraz u ciebie będę i pojedziemy na identyfikację.
- Mamo?
- Tak?
- Dlaczego ja mam identyfikować ciało, a nie jego matka?
- Bo zgłosiłeś zaginięcie i dlatego, że rozmawiałam z komisarzem, aby cię o wszystkim informował.
- Wiesz... Nigdy się tak nie cieszyłem z tego, że jesteś prawnikiem.
- Za chwilę u ciebie będę.
Czekałem na mamę. Nie mogłem sobie znaleźć miejsca. Bałem się tego, że to Stephan, że on...
Że nie żyje.
Nie mógł mnie teraz zostawić. Nie mogę być bez niego. Nie chcę żyć bez niego. Steph jest moim wszystkim, całym światem... Nie mogę wyobrazić sobie, że jego już ze mną nie będzie...
Moja mama pojawiła się jakieś 20 minut później i od razu pojechaliśmy do kostnicy miejskiej. Gdy czekaliśmy aż ktoś nas zawoła, myślałem, że zemdleję. Tak bardzo się bałem, że to Stephan.
- Nie mogę tego zrobić - wyszeptałem.
- Wiem, że to trudne, kochanie. Ale pamiętaj, że to nie musi być on. To może być tylko ktoś podobny do Stephana.
- A jeśli to on? To co dalej? Jak ja mam potem żyć? Bez niego?
- Synku - pogłaskała mnie po głowie. - Ja też lubię Stephana. Naprawdę. Wiem, że różnie między wami było, ale wiem też, że go kochasz. Jeśli ty jesteś szczęśliwy, to ja także.
- Pani mecenas - podszedł do nas jakiś mężczyzna w kitlu.
- Dzień dobry - moja mama uścisnęła jego dłoń.
- Państwo na indetyfikację zwłok, zgadza się?
- Tak - potwierdziłem.
- Zapraszam - ruszył w stronę dużych metalowych drzwi. Myślałem, że serce wyskoczy mi z piersi. Waliło jak oszalałe. Mama posłała mi smutne spojrzenie. Weszliśmy do pomieszczenia gdzie na obu ścianach były metalowe szuflady. Tam znajdowały się zwłoki. Jedno ciało leżało na stole i było przykryte jasnozielonym prześcieradłem. Zatrzymaliśmy się przy nim. - Zostawię państwa - mężczyzna uśmiechnął się pocieszająco i wyszedł.
- Andi?
- Nie mogę... Nie chcę.
- Kochanie...
- Nie mogę - starłem łzę z policzka.
- Musisz... Pamiętaj, że jeśli to nie on, to...
- To co? Nadal nie będę wiedział, gdzie on jest i co się z nim dzieje.
- Sprawdź, Andi - szepnęła i złapała za krawędź prześcieradła. - Jesteś gotowy?
- Nie. Ale odsłoń.
- Na pewno?
- Tak - potwierdziłem.
Mama posłała mi spojrzenie i odgięła prześcieradło. Miałem sekundowy zawał serca, gdy spojrzałem na twarz zmarłego.
Zakryłem usta dłonią i odwróciłem się od ciała. Po moich policzkach na nowo zaczęły płynąć łzy. Mama podeszła do mnie i przytuliła. Wtuliłem się w nią, obejmując mocno. Po chwili do sali wszedł mężczyzna, który nas tu przyprowadził.
- Panie Wellinger? - zaczął.
- Proszę nam dać chwilę - poprosiła mama. - Spokojnie kochanie - szepnęła, gdy zostaliśmy sami. Odsunąłem się od niej.
- Zostaw mnie teraz - popatrzyłem na ciało Stephana. - Proszę.
- Synku...
- Zostaw mnie.
Mama pokiwała głową i wyszła. Podszedłem jeszcze do stalowego stołu i popatrzyłem na ciało mojego chłopaka. Po moich policzkach cały czas płynęły łzy.
Dotknąłem jego włosów ostatni raz.
Pogłaskałem go po policzku ostatni raz.
- Kocham cię, Stephan - powiedziałem mu to po raz ostatni.
CZYTASZ
I miss you, Andi | A. Wellinger
FanfictionŻycie pisze różne scenariusze. Musisz podejmować różne decyzje. A co jeśli twoja decyzja będzie zła? Co jeśli będziesz jej żałować? Czy możesz wrócić do tego co było? Czy możesz wrócić do swojego życia sprzed złej decyzji? Druga część "Gra w życie...