13. Stephan

487 80 17
                                    

Tak jak prosił mnie Andi, nie miałem zamiaru spotkać się z Miną. Załatwiłem to przez mojego prawnika, który nie był zachwycony takim obrotem sprawy. Uważał, że ja i Mina powinniśmy to załatwić bez udziału osób trzecich.

Zapewne miał rację, ale obiecałem Andiemu, że nie spotkam się z byłą żoną i zamierzałem dotrzymać obietnicy.

Chociaż tej.

Z niecierpliwością czekałem na telefon od mojego prawnika.

Chciałem wiedzieć, co powie Mina, gdy Marco zadzwonił i powiedział, że kobieta żąda mojego przyjazdu, bo inaczej nie pójdzie mi na rękę, byłem wyciekły.

Co ta baba znowu wymyśliła?!

Oczywiście tam pojechałem.

Blondynka uśmiechnęła się do mnie i stwierdziła, że teraz możemy rozmawiać. Marco tylko wzruszył ramionami i wrócił do przedstawiania kobiecie naszej propozycji. Zgodziła się na to, abym ją spłacił i zatrzymał dom.

Coś było nie tak. Bardzo nie tak.

Marco wyszedł po podpisaniu przez nas wszystkich dokumentów.

- W co ty grasz? - założyłem ręce na piersi.

- O co ci chodzi? - westchnęła. - Może się jednak czegoś napijesz? - zapytała.

- Nie.

- Może jednak... Sok pomarańczowy? - weszła do kuchni.

- Mina posłuchaj! - poszedłem za nią. Akurat skończyła nalewać sok do drugiej szklanki, z której się napiła. - Nie wiem, co ty kombinujesz, ale odpuść. Kocham go i twoje gierki tego nie zmienią. Nie ważne co zrobisz, ja od niego nie odejdę - warknąłem.

- Stephan...

- Nie! Załatwiliśmy już wszytko. Nie kontaktuj się ze mną. Trzymaj się z daleka ode mnie i Andiego - wyszedłem trzaskając drzwiami.

Ta suka coś knuje. Andi miał rację. Musimy na nią uważać.

Mam cholernie złe przeczucia, co do tego wszystkiego. Miałem wrażenie, że już niedługo wydarzy się coś złego.

I miss you, Andi | A. WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz