- Obiecałeś! - krzyknął Andi jak tylko mu powiedziałem, że musiałem się spotkać z Miną.
- Czy ty w ogóle słuchasz, co ja do ciebie mówię?!
- Słucham! Ale to nie zmienia faktu, że mi coś obiecałeś!
- Ale musiałem tam jechać, do cholery!!! Przestań się czepiać! Sprawa z Miną załatwiona! Ale oczywiście ty, wolisz się czepiać mało istotnych szczegółów!!! Jak zawsze! - puściły mi już nerwy.
- Ja się czepiam szczegółów?! I jakie jak zawsze?!! O co ci w ogóle chodzi?!
- O nic! Wychodzę! - złapałem kurtkę.
- Stephan!!! - krzyknął na mnie. - Nie skończyliśmy jeszcze!!!
- Ja skończyłem! Nie musisz na mnie czekać! Nie wrócę na noc! - założyłem kurtkę.
- Chyba kpisz! Dokąd idziesz?! - zapytał, ale ja tylko trzasnąłem drzwiami wychodząc.
Musiałem trochę ochłonąć.
ANDREAS
To są, kurwa, jakieś żarty!
Patrzyłem przez chwilę na drzwi, przez które wyszedł Stephan.
Świetnie! Po prostu cudownie!
Starałem z policzka łzę, która po nim spływała.
Ok, uniosłem się, ale mnie zdenerwował. Obiecywał, że się z nią nie spotka. Mógł od razu do mnie zadzwonić.
Poszedłem do sypialni i położyłem się na łóżku. Przytuliłem do siebie poduszkę Stephana.
Nienawidzę się z nim kłócić. Zwłaszcza, gdy wiem, że pokłóciliśmy się, bo ja się niepotrzebnie uniosłem.
I nienawidzę, gdy on ma rację!
A ma, bo zrobiłem aferę z niczego.
Co oczywiście nie zmienia faktu, że powinien mi chociaż napisać SMSa, że musi się zobaczyć z tą raszplą!
Starałem kolejną łzę z policzka.
Poczekam na niego. Nie pójdę spać. Jeśli nie wróci, to niech ma świadomość, że ja przez niego nie sypiam.
Może to i jest wpędzanie go w poczucie winy, ale ja się o niego po prostu martwię!
Kiedy minęła północ i jego nadal nie było, już chciałem do niego zadzwonić, ale duma mi na to nie pozwoliła.
Więc wstałem z łóżka i poszedłem do salonu i usiadłam na kanapie. Owinąłem się kocem i włączyłem telewizor.
Około czwartej usłyszałem, że wchodzi do mieszkania. Nadal siedziałem, patrząc w tv.
- Dlaczego nie śpisz? - zapytał cicho.
- Bo lubię oglądać telewizję po nocy - odparłem.
- Powinieneś już spać. Masz na 8...
- Wiem... - sięgnąłem po pilot i wyłączyłem tv. - Gdzie byłeś? - odwróciłem się do niego, oparłem łokieć o oparcie kanapy. Stephan stał przy ścianie, opierając się o nią ramieniem.
- U Josha - oznajmił.
- Piłeś? - zdziwiłem się, bo Stephan rzadko pił alkohol, zazwyczaj, gdy ja go namówiłem.
- Jedno piwo.
- Prowadziłeś?
- Przyjechałem taksówką... Czy to już koniec przesłuchania? - odepchnął się od ściany. - Bo muszę coś powiedzieć - usiadł obok mnie, opierając łokieć o oparcie kanapy.
- Chyba koniec.
- Przepraszam. Nie potrzebie podniosłem głos - westchnął.
- Ja też przepraszam - przysunąłem się do niego i przytuliłem mocno. Chłopak objął mnie ramionami i pocałował w czoło. - Nie wypiłeś jednego piwa - oznajmiłem, bo strasznie było czuć od niego alkohol.
- Nie drąż tematu, Andi - oparł policzek o moją głowę.
- Nie powiesz mi?
- Nie. Idziemy spać - odsunął się ode mnie. Wstał i wyciągnął do mnie rękę, a gdy złapałem jego dłoń, pociągnął mnie w stronę sypialni. Rozebraliśmy się i położyliśmy do łóżka. - Przyznaj, że specjalnie na mnie czekałeś żebym miał wyrzuty sumienia, że przeze mnie nie śpisz.
- Po prostu się o ciebie martwiłem i nie mogłem spać - przytuliłem się do niego mocniej.
- I tak wiem swoje - pocałował mnie w czoło.
CZYTASZ
I miss you, Andi | A. Wellinger
FanfictionŻycie pisze różne scenariusze. Musisz podejmować różne decyzje. A co jeśli twoja decyzja będzie zła? Co jeśli będziesz jej żałować? Czy możesz wrócić do tego co było? Czy możesz wrócić do swojego życia sprzed złej decyzji? Druga część "Gra w życie...