***
Siedząc przed telewizorem rozmyślałam nad tym jak potraktowałam Joe. Pomógł mi a ja go tak hamsko spławiłam. Czemu ja to zrobiłam. Nic mi nawet nie zrobił, a w dodatku pomógł. Rozumiem, że ma spine z Katie, ale tak w sumie to nie moja sprawa tyko Kate.
Nagle usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Podniosłam telefon ze stolik i sprawdziłam wiadomość.
*Od Joe*
- Czyli to tak wychodzisz z psem 😔
Natychmiast zaczęłam się rozglądać, aby dowiedzieć się czy chłopak gdzieś tu jest, bo w końcu z kąd miałby to widzieć.
Wtedy zauważyłam jak chłopak odchodzi od okna tarasowego, które ma świetny widok na salon.
- Joe czekaj... - szybko pobiegłam w tamtą stronę i sprawnie otworzyłam drzwi od tarasu.- ... to nie tak jak myślisz.
- A niby jak? Pomogłem ci a ty mnie sprawiałaś i to jeszcze kłamstwem.
- Ja cię przepraszam. Nie chciałam. Nie wiem czemu tak powiedziałam - zatrzymałam się po nie miała już siły biec, a jak dopiero teraz zauważyłam, jesteśmy w lesie nie daleko domu. - a tak w ogóle co ty tak robiłeś? - zapytałam jak zobaczyłam, że brunet także stanął.
- Chciałem ci oddać bluzę. To przestępstwo?
- No nie, ale mogłeś mnie uprzedzić.
- Nie miałem jak.
- No dobra - opowiedziałam i zapadała cisza, która chwile później przerwałam. - słuchaj... ja... przepraszam. Nie powinnam się tak zachować. Straszni mi głupio. - spuściłam głowę.
- Nie wiem co ci odwaliło. Ja ci pomagam, a ty wyskakujesz mi z jakimś kłamstwem, żebym sobie poszedł.
- Przepraszam. Naprawdę mi głupio.
- Ja po prostu nie mogę zrozumieć, czemu to zrobiłaś. Nie mogłaś po prostu powiedzieć, że nie chcesz bym u ciebie był.
- To nie o to chodzi. Nie chciałam cię urazić. I nie wiem w sumie czemu chciałam się ciebie pozbyć.
- Ja wiem czemu - zamrugałam kilka razy oczami na znak, że nie rozumiem. - to przez Kate. To przez nią mnie nie nawidzisz?
- Nie to, że nie nawidzę. Ja po prostu nie wiem czy mogę ci ufać.
- Przekonajmy się - powiedział i wystawił do mnie rękę abym mu ją podała.
- Jak?
- Zobaczysz. Ufasz mi?
- Czy to jest pytanie retoryczne. - uniosłam jedną brew.
- Oj, po prosto już chodź - otworzyłam buzie by coś powiedzieć, ale ten pociągnął mnie za rękę nie czekając aż coś odpowiem.
- No dobra. - dodałam zrezygnowanie po chwili.Joe od 15 minut ciągnie mnie przez miasto w nieznaną mi stronę. Zaufałam mu bo nie wiem gdzie dokładnie idziemy. No w końcu nie znam tego miasta tak dobrze jak on. Nie wiem gdzie idę. Nie wiem z KIM idę. Nic nie wiem o sobie. Czy moje życie w ogóle ma sens. Dobra. Przełożę moje myśli samobójcze na kiedy indziej, bo właśnie gdzieś doszliśmy.
Stoimy przed drzewem. Ale nie takim zwykłym. Na drzewie jest zbudowany mały drewniany domek. Zawsze chciałam do takiego wejść.
- I co teraz? Zabijesz mnie a zwłoki zostawisz w tym domku - chłopak uniósł brew. - czy może zgwałcisz mnie i porzucisz na pastwę losu, a ja już nigdy nie wrócę do domu bo nie mam pojęcia gdzie jesteśmy.
- Kusząca propozycja, ale może innym razem. Dzisiaj porobimy coś innego - powiedział i wskazał na drabinkę, która prowadziła do domku.
- Mam tam wejść? - zapytałam kpiąc z niego.
- Nie, wiesz, masz wziąć sobie tą drabinkę do domu. - skrzyżowałam ręce na piersi. - No jasne, że wejść. - powiedział, kolejny raz już dzisiaj podaje mi rękę. - chyba już mi ufasz, co?- ja bez większych namyśleń podałam mu rękę. Pomógł mi wejść na pierwszy szczebelek, a później poradziłam sobie sama. Gdy wchodziłam coraz wyżej, czułam na sobie czyiś wzrok. Oczywiście jego. Odwróciłam delikatnie głowę, tak aby nie pomyślał sobie, że na niego patrzę i zobaczyłam jego minę. Wyglądał jak jakiś napalony nastolatek. I w sumie czego mu się dziwić skoro miałam na sobie krótkie dżinsowe szorty, a do tego luźną, odkrywającą brzuch koszulkę. No tak i coś co sobie dopiero tera przypomniałam. Stanik z Victoria's Secret, musiał mu się rzucić w oczy. Tylko ja mam takiego pecha co do ubrań?Nie wiedziałam co konkretnie mam zrobić w tej chwili. Czy pocisnąć go tekstem że jest na co patrzeć, czy wyzywać od zboczeńca. Czy może podniecić go trochę bardziej albo po prostu udawać, że tego nie widzę. Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się rumieniec. Zdecydowałam się na pierwszą opcje.
- Na co się tak patrzysz? - powiedziałam odwracając się w jego stronę, a ten odrazu przestawił swój wzrok z mojego tyłka w oczy.
- Nie nic, nic.
- Napewno? - jego wzrok znów spadł na moje pośladki, w końcu miałam odwróconą tylko głowę, natomiast reszta ciała była do niego przodem.
- Tak, tak no idź już szybciej - chciał klepnąć mnie w plecy by mnie delikatnie pospieszyć, ale chyba ręka osunęła mu się co nieco niżej, ponieważ wlanie leżał na moim prawym pośladku.
Gdy zauważył, że patrzę na niego jak na pedofila szybko zabrał rękę no i odruchowo uczynił to samo z drugą przez co spadł na ziemie. Wysokość, z której spadł wynosiła nie cały metr, więc spokojnie mogłam stwierdzić, że nic mu nie jest. Prędko weszłam na górę i stanęłam na kilku deskach, które miały służyć jako wejście.*********************************************************************************************
BARDZO PRZEPRASZAM ZA BRAK AKTYWNOŚCI !!! postaram się to nadrobić <3
CZYTASZ
The Hated Life
Short StoryDaisy. 17 letnia dziewczyna , która przeprowadziła się do Kanady. W poprzedniej szkole była popularną nastolatką. W nowym miejscu bardzo się zmieniała. Czy przeprowadzka wyjdzie jej na dobre ? Czy znajdzie osobę której naprawdę zaufa ? #Książka dost...