Młodzieniec i jego towarzyszka przestąpili progi Domu Pielgrzyma w Port Storm. Budynek był parterowy, nieco zaniedbany, a jego wnętrz nikt dawno nie wietrzył. Gruba warstwa kurzu zalegała na podłodze i meblach. Lhanni kichnęła z właściwym sobie wdziękiem.
- Czy to naprawdę dom, czy już grobowiec? Nikt tu nigdy nie sprząta?
- Nie czepiaj się. - poradził Jijirei. - Grunt, że mamy darmowy nocleg na lądzie. Wierz mi, noc na łodzi to nic przyjemnego.
- Zdawało mi się, że marynarze i większość mieszkańców twojego świata śpi na statkach. - odgryzła się blondynka.
- Tak, masz rację. Ale na naszym żaglowcu nie ma kajut, ani nawet miejsca, by zrobić jakiekolwiek prowizoryczne legowisko. Pogoda potrafi często być bardzo nieprzewidywalna, a ocean jest dość groźny, gdy jest się przytomnym, a co dopiero podczas snu. - odparował brunet. Wiedział podświadomie, że stracił u Lhanni kilka punktów brakiem entuzjazmu do uratowania z niewoli powietrznego genasi.
Do snu wybrali jeden z mniej zapuszczonych pokoi. Były tam łóżka i pościel, choć o ich jakości możnaby było wszcząć gorącą dyskusję, ale mimo że twarde, posłania pozwoliły im dobrze wypocząć.
Noc upłynęła brunetowi na dość spokojnym śnie, przerywanym od czasu do czasu napadami kaszlu, jednak Isztarianka długo nie mogła zmrużyć oczu. Dręczyły ją myśli o chłodnej nocy i samotnym, głodnym, wycieńczonym mężczyźnie, tak różnym od niej, a jednak tak bliskim. Czym bowiem różnił się los genasi od jej losu niewolnicy? Tym być może, że ją czekałby gwałt powtarzany po wielokroć, jemu zaś pisana jest śmierć w mękach głodu i zimna...
Czy aby na pewno?
- Przecież nie potrzebuję pomocy. Mogę uwolnić go sama. Jiji nie musi nawet wiedzieć... Nie. Musi się dowiedzieć, bo jak go niby stąd zabierzemy... - szeptała do siebie jasnowłosa Isztarianka, coraz bardziej pogrążając się w objęcia nocy i snu.
Wkrótce jej szepty ucichły i słychać było tylko oddech jej i jej towarzysza.
Kolejny poranek był dość chłodny, wiatr wiał znad oceanu. Jijirei zerwał się z łóżka wcześnie, by od samego rana znaleźć doraźne zatrudnienie. Jeśli mieli poważnie myśleć o dalszej podróży u celu której być może czekał Lhanni powrót do domu, ona i Jijirei potrzebowali pieniędzy. Dom Pielgrzyma mógł im służyć za schronienie, ale jeść i pić również musieli. Może nawet było to ważniejsze, skoro dysponowali nienazwanym jachtem który stanowiłby ich lokum, gdyby gościnność Port Storm nagle się skończyła.
Jijirei z resztą nie musiał długo szukać okazji do zarobku. Na morskim rzemiośle znał się nieźle, a okolicznym rybakom i poławiaczom ustawicznie brakowało pomocników.
Tymczasem Lhanni przechadzała się po budynku, otwierając wszystkie drzwi z czystej chęci sprawdzenia, co za nimi jest.
Była więc maleńka, obskurna kuchnia, łazienka z drewnianą balią po środku, do której trzeba było nanieść zagrzanej uprzednio wody, kilka pokoi sypialnych, duża jadalnia, liczne schowki...
Ale, i należy to przyznać od razu, by usunąć wszelkie niejasności, Lhanni tylko w połowie kontemplowała oglądane pomieszczenia. Jej główny tok rozumowania zaprzątała sprawa uwolnienia nieszczęsnego genasi. Co z tego, że Jiji nie chciał się zgodzić na pomoc? Sama da sobie radę, już to przyznała przed sobą. Tylko jak? To pozostawało najtrudniejszym, a zarazem najważniejszym pytaniem. Jijirei był od blondynki dużo zaradniejszy, jej zaś mocne strony stanowiły silniejsza wola i wielka duma.
Dręcząc się nadal ponurymi myślami o losie genasi, wyszła z Domu Pielgrzyma, wystawiając się na chłodną, morską bryzę. Podświadomie jej nogi zaprowadziły ją w pobliże klatki. Podobnie jak wczoraj mieszkańcy przechodzili obok niej obojętnie, nie zwracając nawet uwagi na więźnia, wyglądającego jeszcze żałośniej niż dnia poprzedniego, o ile to w ogóle możliwe. Lhanni podeszła ostrożnie do krat. Ciemnowłosy mężczyzna podniósł na nią udręczone spojrzenie. Spróbował się nawet uśmiechnąć, kiedy blondynka uklękła przy jego więzieniu.
CZYTASZ
Powołanie Strażnika
FantasyNiezwykła burza, której nie oparły się nawet duże statki bezpiecznie stojące w porcie zaskakuje również zebranych na pracowniczej barce mężczyzn i kobietę. Wśród nich jest młody Jijirei Yugya, który zaciągnął się by odnaleźć swoje życiowe miejsce...