Jijirei zbudził się wcześnie. Nad pustynią pojawiały się dopiero pierwsze, rozpraszające chłód nocy promienie słońca, a młody mężczyzna już szedł spiesznym krokiem przez miasto, by spotkać się ponownie ze swoją nową mentorką.
Idąc pustymi uliczkami w kierunku kamienicy, którą Francesca obrała za swoją siedzibę, brunet rozmyślał nad tym, co dziewczyna już zdołała mu przekazać podczas krótkiej, wstępnej sesji treningowej wczorajszego popołudnia. Jijirei zdążył zarobić kilka siniaków, a przecież jeszcze nie zaczęli trenować naprawdę. Francesca smagała go tylko cienką witką po ramionach i udach, by skorygować jego postawę, kiedy trzymał pałasz w dłoniach.
- Musisz złapać go pewniej, nie ugryzie cię. - instruowała ruda wojowniczka swojego protegowanego.
Jijirei potakiwał tylko, ocierając bolące miejsca, by chociaż trochę złagodzić ból uderzeń. W miarę upływu czasu było ich jednak coraz mniej, aż w końcu Francesca zadowalała się przesuwaniem kończyn Molokanina o milimetry w jedną, lub drugą stronę. Przed sygnałem na zachód słońca postawa Jijireia z mieczem w dłoni uchodziła już za dość odpowiednią. Dzisiaj miały zaś zacząć się prawdziwe ćwiczenia.
Trąbki sygnałowe wieszczące wschód odezwały się akurat w chwili, gdy Jijirei przestępował próg kamienicy, w której mieszkała Francesca.
Dziewczyna otworzyła mu drzwi już ubrana. Długie włosy związała w koński ogon, by nie ograniczały jej widoczności, zaś na jej strój składała się lekka koszula zapinana na guzy wykonane zdaje się z kostek jakichś małych, pustynnych szkodników, oraz długie szarawary. Jijirei wiedział jednak, że ten strój jest tylko swego rodzaju zasłoną dymną - w istocie pod nim Francesca nosiła przylegający do ciała skórzany, gruby napierśnik, oraz pasujące do niego spodnie.
- No, i jak się czujesz po wczorajszym, Jijireiu? - zapytała otwarcie, gestem zapraszając młodzieńca do swego mieszkania. Całe składało się z jednej izby. Z mebli Jijirei dostrzegał tylko wąskie łóżko, czy też raczej pryczę, oraz stojak na broń, na którym bezpiecznie spoczywał berdysz dziewczyny. Ważnym elementem było także wmurowane w ziemię palenisko, w którym gorzało jeszcze kilka węgielków. Z tego, co Jijirei orientował się, podobne paleniska były standardowym wyposażeniem każdej sypialni w mieście - dzięki nim w nocy łatwiej było utrzymać pożądaną temperaturę, co nie było zbyt proste przy dużych, wychodzących na ulice oknach, które w dzień zapewniały odpowiednią cyrkulację powietrza.
Francesca zamknęła dokładnie drzwi i usiadła na pryczy.
- Gotów? - zapytała Jijireia, nerwowo zaciskającego palce na rękojeści broni. Gdy młodzieniec skinął głową, ruda rozkazała. - Pokaż mi teraz postawę.
Jijirei posłusznie dobył pałasza i stanął w lekkim rozkroku na nieco ugiętych nogach. Broń starał się trzymać tak, by ostrze nie było skierowane prosto w górę i nie tworzyło linii równoległej do linii pionu ciała - poprzedniego dnia dostało mu się za to wiele razy. Jednocześnie wolną rękę wyciągnął nieco w bok, by zachować równowagę. Francesca skinęła głową, a w jej oczach błysnęła aprobata.
- Nieźle. Machnij nim teraz raz lub dwa...
Yugya, pamiętając, by trzymać swój miecz pewnie, wykonał posłusznie silne cięcie z góry na dół, pomagając sobie siłą ciążenia dla jeszcze większego impetu ataku. Z wielkim trudem zatrzymał ostrze pałasza dopiero o kilka cali nad podłogą. Wolał nie uszkodzić posadzki. Następnie wrócił do pozycji wyjściowej i pchnął zamaszyście sprzed piersi, by zaraz potem cofnąć się i ciąć z lewej jakiegoś wyimaginowanego wojownika.
- Wystarczy. - zakomunikowała Francesca, wstając. - Trzymasz go już zupełnie dobrze, starasz się też wracać do domyślnej pozycji, co nieczęsto się zdarza u początkujących - wielu trzeba dopiero tego uczyć, z tego co mi wiadomo. Machasz jednak zbyt mocno, zaufaj mi. Jasne, jest to broń sieczna, może mało elegancka, ale nigdy nie rąbana. A ty, gdybyś miał w rękach trochę mniej krzepy, zniszczyłbyś podłogę tym cięciem z góry. Jeśli twój zbyt mocny atak trafi na zastawę, albo w ogóle pójdzie bokiem, twoja własna broń więcej sprawi bólu tobie, niż przeciwnikowi. Jasne?
CZYTASZ
Powołanie Strażnika
FantasyNiezwykła burza, której nie oparły się nawet duże statki bezpiecznie stojące w porcie zaskakuje również zebranych na pracowniczej barce mężczyzn i kobietę. Wśród nich jest młody Jijirei Yugya, który zaciągnął się by odnaleźć swoje życiowe miejsce...