-A co z-
-Finnem?-dokończyła za mnie.-Mówiąc szczerze to nikt go tu nie lubi i nie lubił od początku. Dopiero jak stał się sławny to się od niego odczepiliśmy żeby nie gadał o nas złych rzeczy w mediach.
-A-ale zawsze można spróbować od nowa się z nim zakolegować, co nie?-powiedziałam. Sarah i reszta wybuchnęli śmiechem.
-Nikt tutaj się chce się z nim kolegować. NIKT.
-Ale czemu nie?
-Kochanie... Jakby co to teraz wytłumaczyć. Ta szkoła to w większości wygrywy, bo przyjaźnią się z nami. Za to jak ktoś nowy zapozna się z przegrywem to sam się nim staje. Nie ma, że zaprzyjaźniasz się z przegrywem i wygrywem w tym samym czasem. Wybierasz jednego i nim się stajesz.
-Okej.
Z tego co pamiętam Alice poklepała ją po ramieniu i szepnęła jej coś do ucha.
-Musimy już iść, bo za minutę dzwonek.-powiedziała Sarah.
Skinęłam głową i poszliśmy pod salę.~SKIP TIME~
Po tygodniu zadawałam się z Sarah, Alice i Jennifer wraz z innymi, ale najczęściej właśnie z tą trójką. Cały czas jednak ciekawił mnie Finn Wolfhard, za którym dziewczyny zdecydowanie nie przepadały. Często w nich wkurzało mnie to, że obgadywały się nawzajem i w końcu postanowiłam, że oderwę się od tego towarzystwa i poznam kogoś nowego. Padło na Finna, bo reszta z klasy była tak bardzo fałszywa jak poprzedniczki.
Teraz mieliśmy mieć historię czyli chyba najnudniejszy przedmiot na świecie.
Znowu zajęłam miejsce obok Finna i postanowiłam się do niego odezwać.
-Czemu oni tak bardzo cię nie lubią?-spytałam się go trochę speszona.
-Nie wiem... Zresztą czemu cię to obchodzi?-spytał oschle.
-Bo ty wydajesz się taki cichy i samotny, a oni to totalnie nie towarzystwo dla mnie no i myślałam, że w sumie fajnie byłoby cię poznać.
-Pewnie mnie oszukujesz żeby potem z innymi cisnąć ze mnie bekę.
-Nie prawda!-krzyknęłam szeptem.
-Jestem tu nowa i jeszcze nie wiem po prostu z kim chciałabym się zapoznać, a na razie ty najbardziej odwzorowujesz normalnego człowieka. Oni są tacy sztuczni, fałszywi i-
-puści? Jak takie masz przeczucia to są one zgodne.-przerwał i dokończył za mnie chłopak.-Finn.-powiedział nagle wyciągając rękę.
-Nancy.-uśmiechnęłam się i uścisnęłam jego rękę.
-Ostatnia ławka! Zaraz jak się nie uspokoicie to dostaniecie uwagi!
Razem z Finnem zaśmialiśmy się i zajęliśmy się lekcją. I tak mijała lekcja po lekcji aż w końcu była pora na lunch. Z Finnem spędzałam tego dnia każdą przerwę i na każdej zastanawiałam się dlaczego go tak nie lubią. Jest serio bardzo miły, uprzejmy, zabawny no i przystojny. Lunch również postanowiłam spędzić z nim, ale plany przerwała mi Sarah wraz ze swoimi przyjaciółkami czyli z Alice i Jennifer.
-Cześć złotko.-pokiwała ręką.
-Poczekaj chwilę.-szepnęłam do Finna i podeszłam do dziewczyn.-No hej.
-Czemu z nim gadasz?
-Bo jest serio spoko i go polubiłam. Nie rozumiem czemu wy go nie lubicie.
-Co proszę? Dziewczyno czy ty się słyszysz? Jesus myślałam, że przyjaźnisz się z nami!
-Chcę się kolegować z wami i z nim. Czemu muszę lubić tylko jego albo tylko was? To nie ma sensu. Będę lubić kogo chce, Sarah.-odwróciłam się od dziewczyn i powędrowałam z powrotem do Finna.
-Nie zostałaś z nimi?
-Nie chcę się kolegować tylko z nimi albo tylko z tobą. Chcę się lubić z całą albo z większością klasy.
-Jak z większością to już możesz do nich przejść.-powiedział.-Poza tym oni są fałszywi... I mogliby cię skrzywdzić...
-Co? Jak?-spytałam.
-Opowiem ci innym razem.-uśmiechnął się.
Polubiłam chłopaka bardziej niż resztę klasy, ale to nie zmieniało faktu, że nie chciałam być w zgodzie z całą klasą.
-Lubię cię.. wiesz?-powiedziałam speszona. W sumie sama nie wiem na jakiego szczawia* to powiedziałam, ale zauważyłam, że chłopak uśmiechnął się, a ten uśmiech był śliczny.
-Ja ciebie też...-powiedział zarumieniony.~~~
Po lunchu mieliśmy już koniec lekcji, więc postanowiłam wracać już do domu, ale moje plany rozwalił Finn.
-Chciałabyś pójść ze mną do pewnego miejsca?-spytał.-Wiesz...Tam byśmy pogadali tak na luzie. Nie to co tu.-zaśmiał się.
-Z miłą chęcią.-posłałam ciepły uśmiech chłopakowi, a on go odwzajemnił.
Wyszliśmy ze szkoły i szliśmy tak ulicami Vancouver rozmawiając o wszystkim i o niczym. W końcu minęliśmy znak Vancouver co oznaczało, że już w nim nie byliśmy.
-Gdzie ty mnie prowadzisz? -spytałam.-Jesteśmy już za Vancouver.
Chłopak nie odpowiedział tylko chwycił mnie za rękę i pociągnął mnie w krzaki.
-Ej stary, takie rzeczy na pewno nie tutaj i nie po pierwszym dniu znajomości.
-Oszalałaś?-zaśmiał się.-O! Widzisz?
-C-co..ooo.-zobaczyłam nagle małe jeziorko przy jakimś opuszczonym ceglanym domu. Zieleń wokół była piękna i nie było tu żadnych śmieci.
-Ładnie tu, co nie?
-Wow, tak!-krzyknęłam po czym zakryłam usta ręką.
-Jesteś pierwszą osobą, którą tu przyprowadziłem.-uśmiechnął się.
-Czemu?-spytałam zdziwiona.
-No bo jako jedyna mnie lubisz...Chyba.
-Lubię cię Wolfhard. Nie jesteś taki jak reszta. Jestem tu tydzień i widzę jaka ta klasa jest fałszywa. Jak nie ma Sarah to dziewczyny po niej tak cisną no i oczywiście sytuacja powtarza się z każdą z nich. To wkurza.
-No. I ja też ciebie lubię.
-Fajnie się z tobą gada i w ogóle spędza czas i-
-Ale wiesz o tym podziale na lubianych i nielubianych?-tym razem ja postanowiłam mu przerwać.
-Wiem, ale chcę być w zgodzie z CAŁĄ KLASĄ.
-Nie możesz...Oni nie odpuszczą i jak będziesz spędzała ze mną więcej czasu albo tyle samo czasu co z nimi i tak uznają, że jesteś po mojej stronie i staniesz się oficjalnie frajerem czy jak kto woli przegrywem.
-W dupie to mam. Mam ciebie...To znaczy chyba. No i Camilę... Pozatym za parę miesięcy i tak wracam do Londynu.
-Masz mnie, serio. A kto to Camila?
-Moja BFF. Mamy siebie za siostry, ale musiałam wyjechać z Londynu...No jakoś tak wyszło.-powiedziałam.
-A czemu tu przyjechałaś jak masz niedługo znowu mieszkać w Londynie?
Znowu się popłakałam. Łza po łzie spływały po policzku jak tylko o tym myślałam.
-Jesus...Nancy przepraszam.-powiedział.
-N-nie musisz...Ja p-po prostu tak m-mam jak o t-t-tym myślę.-rozpłakałam się mocniej. Chłopak przysunął się i objął mnie ramieniem.
-M-moja mama...O-ona jest c-ciężko chora i...-znowu wybuchnęłam i nowe łzy zaczęły lecieć.-i j-jej się pogorszyło. J-jest w sz-szpitalu, a tutaj mama m-ma najbliższą r-rodzinę i t-tutaj się musiałam przeprowadzić póki n-nie wyzdrowieje.
Przytulił mnie mocniej, a ja oparłam się o jego klatkę piersiową. Patrzyliśmy sobie w oczy i siedzieliśmy nie odzywając się. Potem zaczęliśmy znowu rozmawiać o jakichś gównach i innych duperelach.
-Już się robi późno Wolfhard.-przerwałam ten moment wstając i sprawdzając telefon.
-Odprowadzę-
-Nie, dzięki. Nie dzisiaj... Chcę pobyć teraz trochę sama, ale jakby co, to nie miało cię urazić.-przerwałam mu.
-Spoko... A mogę twój numer?
-Jasne.-powiedziałam i podał mi telefon. Wpisałam się Nancy Wheeler 🖤, bo dobrze wiedziałam, że chłopak jest sławny i gra w "Stranger Things". Spojrzał się na mnie dziwnie.
-Camila mnie tak nazwała i tak zostało, a ponieważ ty tam grałeś to w sumie pomyślałam, że czemu by się tak nie wpisać.-zaśmiałam się.
-Znasz mnie?
-Pff...Kto by cię nie znał.-znowu się zaśmiałam. Po chwili obaj spojrzeliśmy sobie w oczy.
-I-i nie jarasz się, że cię lubię itd?
-No nie, bo wiem, że to cię na pewno męczy.
Chłopak przytulił się do mnie i staliśmy w tym uścisku bardzo długo.
-Finn naprawdę muszę już lecieć.-powiedziałam i poszłam.
-Paaa!-usłyszałam zza siebie.========
*Powiedzonko wymyślone przez moją małą kurewkę Zofię😂❤️
CZYTASZ
Hell, love's strange! | Finn Wolfhard
Fanfiction"-Czemu wcześniej nic nie mówiłeś?-spytałam. -O czym? -O tym, że mnie kochasz."