XV

1.4K 71 21
                                    

-NANCY! Nancy, czekaj!-krzyczał ktoś za mną podczas gdy szłam sobie przez centrum handlowe.-Nancy!-zawołała dziewczyna za mną.
Była to szatynka z pięknymi brązowymi oczyma, czyli nie kto inny jak Camila.
Właśnie podpierała się o swoje kolana jakby przebiegła jakiś bardzo długi i męczący maraton.
-Nancy...-odetchnęła ciężko.-Daj mi chwilę. Proszę cię...-powiedziała powoli wyrównując oddech i wracając do normalnej pozycji stojącej.
-Camila my nawet nie mamy o czym gadać.-powiedziałam odwracając się od dziewczyny.
-Ale Nan!-zawołała chwytając mnie za rękę.-Ostatnia sznasa. Chodź ze mną w jakieś ciche i odosobnione miejsce żebyśmy mogły po ludzku pogadać.
-Jesteśmy w centrum handlowym Camila. Jak znajdziesz tu miejsce bez ludzi?-spytałam.
Dziewczyna bez namysłu pociągnęła mnie za sobą. Po chwili zobaczyłam drzwi od wyjścia. Nie zdążyłam jeszcze kupić sukienki a była już 13! O 19 z Finnem mieliśmy już być w restauracji.
-Camila ja nie mam tyle czasu.-powiedziałam uwalniając się z uścisku jej ręki.
-To nie zajmie długo. Obiecuję.-powiedziała a ja poszłam za nią.

~~~

-Pamiętasz? To tutaj pierwszy raz się do mnie odezwałaś.-powiedziała dziewczyna wskazując stary, opuszczony już plac zabaw, który należał do przedszkola, do którego kiedyś obie uczęszczałyśmy.-Siedziałam wtedy na huśtawce.-powiedziała podchodząc do wspomnianego obiektu.-O! Na tej. Byłam tu nowa i nie miałam żadnych przyjaciół. Wtedy właśnie-
-Podeszłam...-przerwałam jej zagapiona w huśtawkę.-Podeszłam i spytałam czemu siedzisz tutaj sama. Powiedziałaś, że jesteś nowa i nie masz przyjaciół.
-I wtedy spytałaś się mnie czy chciałabym zostać twoją przyjaciółką. To było najlepsze co kiedykolwiek mnie spotkało.-powiedziała a ja spojrzałam się na nią.
Dziewczyna płakała i po chwili usiadła na huśtawkę.
-Pamiętam jak się wtedy cieszyłam. Znalazłam kogoś kto chciał się ze mną bawić. Reszta dzieci naśmiewała się tylko ze mnie nawet nie wiem czemu. Każdego dnia jak wracałam do domu płakałam a moja mama mówiła, że przeniosłaby mnie do innego przedszkola, ale tylko to jest w pobliżu. Gadała też często z wychowawczynią, ale ona nic z tym dalej nie robiła. Jak poznałam ciebie wszystko się zmieniło. Reszta świata przestała się liczyć. Liczyło się tylko twoje zdanie. Byłaś najważniejsza.-mój głos załamał się, a dziewczyna podeszła do mnie i przytuliła mnie mocno.
Po chwili uścisk odwzajemniłam.
-Jesteś najważniejsza.-poprawiłam.
-Mówiłaś, że Finn.-zdezoroentowana dziewczyna odkleiła się odemnie ręce jednak trzymając cały czas na moich ramionach.
Patrzyłyśmy się sobie w oczy. Każda z nas płakała.
-Obaj jesteście tak samo ważni. Żadne z was nigdy nie było tym 'lepszym'. Kocham was obu i obu was nie chcę stracić.-powiedziałam ponownie przytulając się do przyjaciółki.
Dziewczyna odwzajemniła uścisk od razu i tak stałyśmy.
-Camila ja-ja mam dzisiaj randkę i muszę się streścić.-wydukałam po chwili.
-Z Finnem?-spytała.
-Tak...Wczoraj dużo się działo. Opowiem ci wszystko w galerii, ale musisz mi pomóc coś kupić!
-No jasne! Czyli pomiędzy nami już ok?
-Zapomnijmy o tej kłótni... Proszę.
-Co? O jakiej kłótni?-spytała się po czym obie się zaśmiałyśmy.
-Ale jak wrócimy do pokoju to przeproś Finna, ok?
Dziewczyna nie odpowiedziała tylko pokiwała głową na tak.

~~~

-Zobaczysz, że szczęka mu opadnie!-krzyknęła, gdy byłyśmy już przy pokoju numer 321.
Po chwili Camila nabrała oddechu, a ja otworzyłam drzwi.
-Cześć księż...niczko.-powiedział po chwili załamując się na widok przyjaciółki.
-Pogodziłyśmy się.-odpowiedziałam.
-Okej...-odpowiedział i ruszył w stronę wyjścia.
-Przecież nadal jesteś dla mnie tak samo ważny Finn!-krzyknęłam za nim.
-Najwazniejszy?-spytał. Nie odpowiedziałam.-Tak myślałem.
-Obaj jesteście dla mnie tak samo ważni Finn.-powiedziałam łapiąc za jego dłoń i przyciągając go do siebie dając mu długi i namiętny pocałunek.
Po chwili odsunęłam się od chłopaka, dając miejsce Camili.
-Przepraszam. Wiem, że po tym co ci zrobiłam nie wybaczysz mi już nigdy, ale chcę żebyś wiedział, że jest mi bardzo głupio.-wydukała szybko. Chłopak nie odzywał się. Po chwili przytulił się do niej.
-Wybaczam ci. Gdyby nie ta sytuacja to...Ja i Nancy nie przeżylibyśmy wczoraj tak ważnej dla nas obu chwili. A raczej chwil.-powiedział odklejając się od dziewczyny.
Poczułam taką ulgę. Odzyskałam przyjaciółkę i zyskałam w sumie to nieoficjalnego chłopaka.
-Ej sory, ale ktoś do mnie dzwoni.
-No spoko.-odpowiedziałam.
Chłopak wyszedł a ja z Camilą zostałyśmy same.

FINN P.O.V
-Finn, stary! Nie uwierzysz gdzie jestem!-krzyknął znajomy głos.
-No niby gdzie Jack?
-W Londynie! Pamiętasz? Zawsze chciałem tu-
-C-co?! Też jestem w  Londynie!
-Serio? No to zajebiście stary. Chodź wyjdziemy na miasto czy coś.
-Nie mogę. Mam randkę i dzisiaj mi nie pasuje.-odpowiedziałem mu.
-Uuuu...Z tą Nancy?
-Nooo, ale wiesz ile się działo?
-Masz jakieś ubrania na tę okazję?-spytał totalnie ignorując moje pytanie.
-Nie, a co...ooł.
-No właśnie. Idziemy do centrum na zakupy. Tam mi wszystko opowiesz no i jak wyjdziemy to będziesz zrobiony na bustwo!
-Ah no w sumie to spoko. To czekaj na mnie pod Westfield London.
-Okej to za 30 min tam.
-Pa.-powiedziałem kończąc rozmowę.
Wszedłem do pokoju i przekazałem tylko dziewczynom, które już były pogrążone w plotkach, że idę z Jackiem do centrum i będę tu o 18:00. Dziewczyny tylko przytaknęły mi i wyszedłem.

========
Mam nadzieję, że się podoba🥀 W następnym rozdziale randka. Jak myślicie, co się zdarzy? Piszcie w kom!💙

Hell, love's strange! | Finn WolfhardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz