XII

1.4K 66 12
                                    

FINN P.O.V
Kiedy Pani Hall zawołała Nancy, w salonie zostałem sam na sam z Camilą. Podeszła do mnie bardzo blisko.
-Zabierasz mi ją.-wyszeptała mi do ucha.
-Co? O co ci chodzi? Odkąd przylecieliśmy gada tylko z tobą.-powiedziałem nie wiedząc czemu dziewczyna ma do mnie pretensje.
-Teraz może nie Wolfhard, ale przez ten jej wyjazd czuję, że teraz ty jesteś ważniejszy.
-Co? Nie!
-Właśnie, że tak! Zabierasz mi ją!-wykrzyczała nadal szeptem, a łzy kapały jej niesamowicie szybko i gęsto.-Dlaczego to robisz?
-Ja nie chcę ci jej zabrać, nie rozumiesz?
-To czemu z nią gadasz i w ogóle się zadajesz?!
-Bo w Canadzie jestem jej jedynym przyjacielem!
-I złodziejem przyjaźni przy okazji też. Btw nie jesteś tutaj gościem. Przyjechać miała ciocia Nan, więc jedź załatwić sobie jakiś  pokój w hotelu. Powodzenia!-powiedziała kierując się w stronę kuchni rozpromieniona jakby nic się nie stało.

NANCY P.O.V
Gadałam właśnie z ciocią, gdy nagle weszła Camila.
-Cześć słońce.-powiedziała Ciocia całując ją w czoło. Camila uśmiechnęła się.
-Nancy możemy już iść do mnie?
-Przecież u ciebie jesteśmy.
-W sensie do pokoju.-zaśmiała się a ja z nią.
-Ok to idę po Finna.-powiedziałam kierując się do pokoju, w którym był a raczej miał być chłopak.
-Widziałaś go gdzieś?-spytałam stojącej za mną przyjaciółki.
-Nie. To może i lepiej, bo to są nasze sprawy. Wiesz nasze plotki itd.
-Nie mogę go zostawić samego.-powiedziałam wkurzona na Camilę, która zachowywała się jak typowa egoistka.
Przemierzyłam cały dom, gdy nagle z jednego okna zauważyłam Finna stojącego z walizką na ulicy łapiącego autostopa.
-Co ty odwalasz?
-Twoja przyjaciółka mnie tu nie chce, więc co poradzę.-odpowiedział a ja machnęłam zmarnowana ręką i poszłam poszukać przyjaciółki. Nie zajęło mi to długo.
-Chodź! Muszę ci coś pokazać!-zachęciłam ją by poszła ze mną.
Kiedy wyszłyśmy wskazałam na zdezorientowanego Finna.
-O! Widzisz?-powiedziałam, a dziewczyna patrzyła się na mnie dziwnie po czym nagle oprzytomniała.
-Finn, człowieku! Co ty robisz?!-powiedziała biorąc jego walizkę.

FINN P.O.V
-Finn, człowieku! Co ty robisz?!-muszę przyznać, że nieźle grała i to przed swoją własną przyjaciółką.
-Sama mi kazałaś.-powiedziałem. Miałem nadzieję, że Nancy uwierzy mi, a nie jej.
-Co? Finn dlaczego mi to robisz?-spytała z zeszkolnymi oczami.
-Co robię? Znowu coś nie tak? Jeszcze przed chwilą pierdoliłaś mi o tym, że nie mam się zadawać z Nancy, bo przeze mnie ma cię w dupie i ogólnie woli mnie, i że zaproszony nie zostałem, tylko ciocia Nancy, więc mam wypierdalać do hotelu.-powiedziałem i zauważyłem, że podjeżdża jakieś auto.
Cały czas machałem kciukiem żeby ktoś się zatrzymał.
-Do najbliższego hotelu.-powiedziałem wsiadając w auto wraz z walizką.
Auto odjeżdżało, a Nancy biegła za mną, ale po pewnym czasie zrezygnowała.

NANCY P.O.V
Wróciłam do Camili.
-Co to było?!-wykrzyczałam przez łzy.
-Nie wiem o czym on mówił. Po prostu cały czas bawił się twoimi uczuciami i teraz postanowił to zakończyć. Jak zostałam z nim sama to zaczął mi mówić jaka to ja zła nie jestem itd.-wydukała przez łzy.
Nie chciało mi się wierzyć w to co właśnie powiedziała. Finn czegoś takiego by nie zrobił. Kto jak kto, ale ja byłam tego pewna.
-Nie przesadzasz przypadkiem?-spytałam.
-Co proszę?
-Znam Finna i nie zrobiłby czegoś takiego.
-Ha! Wiedziałam, że wolisz go!-krzyknęła.
-Ha! Właśnie potwierdziłaś jedną rzecz, o której mówił przed wyjazdem.
-Co? Jaką?
-"Pieroliłaś mi o tym, że nie mam się zadawać z Nancy, bo przeze mnie ma cię w dupie i ogólnie woli mnie."-byłam dobra w zapamiętywaniu wypowiedzi innych, co było dziwne, ale przydatne.
-Ugh! Znowu jesteś po jego stronie.
-Przyznaj się, że on mówił prawdę.-powiedziałam zaciskając ze złości pięść.
-Tak, ale on mi cię zabrał! Odkąd wyjechałaś jest ważniejszy!-krzyknęła przez łzy.
-Wiesz co?!
-Co?!
-Masz kurwa rację. Jest ważniejszy!-krzyknęłam i poszłam po walizkę, której jeszcze nie zdążyłam na szczęście wypakować. Wzięłam plecak zebrałam rzeczy, które z niego wyjęłam i zadzwoniłam po taksówkę.
-Aktualnie wszystkie są zajęte, ale za 30 minut jedna będzie już wolna.-powiedział facet przez komórkę.
-W dupie mam taką opcję. Dowidzenia.-powiedziałam wkurzona rozłączając się.
Nie miałam żadnej podwózki co oznaczało, że muszę iść sama. Z ciężka walizką. Z ciężkim plecakiem. Pieszo.
Pamiętam, że wsiadając powiedział "najbliższy hotel". Najbliższy znajdował się 1km od domu Camili. Postanowiłam, że dla prawdziwego przyjaciela zrobię wszystko.
Chwyciłam rączkę w rękę i ciągnąć za sobą walizkę zaczęłam iść przed siebie. A zieleń na około była taka piękna...

========
Jeden z krótszych rozdziałów. Weny nie mam...729 słów xd.

Hell, love's strange! | Finn WolfhardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz