18 rozdział

2.2K 95 2
                                    

Wypisali mnie dziś ze szpitala, myślałam, że dziś będzie mi trochę lepiej ale czułam się tak samo, a nawet gorzej. Cały czas myślałam o tym wszystkim, nikomu nie życzę tego. Chociaż nie znałam tej istotki to czułam ból jakbym znała ja całe życie. 
Siedziałam właśnie w pokoju i patrzyłam w ścianę, nie wiem którą już godzinę. Nie miałam na nic innego ochoty, chciałam poprostu być sama. Czułam, że nikt mnie nie rozumie, nikt nie wie co czuje...
- Yeonrin, proszę Cię zjedz coś - powiedziała moja mama i położyła mi na biurku jedzenie. Nawet na nią nie spojrzałam, nic nie odpowiedziałam. Na samą myśl o jedzeniu robiło mi się nie dobrze.
- Kochanie, proszę Cię - usiadła obok mnie mama i złapała mnie za rękę - Porozmawiaj z kimkolwiek, martwię się...
- Nie ma o czym gadać, poroniłam i tyle - powiedziałam i popłakałam się, nie sądziłam że jedno słowo może nieść w sobie tyle cierpienia. Mama objęła mnie i trzymała w ramionach dopóki się nie uspokoiłam.
- Wiem, że to trudne ale musisz żyć dalej. Wlaśnie dla tego dziecka, musisz jeść, chodzić do szkoły. Musisz się uśmiechać, jeszcze będziesz matką - powiedziała i pogładziła mnie po policzku.
- Ale ja nie potrafię, czuje się taka zraniona... Taka pusta, nic nie warta - powiedziałam.
- To z czasem się zmieni, tylko musisz z tym walczyć. Przecież wiesz, że to nie prawda. Jesteś wspaniała - powiedziała mama i uśmiechnęła się do mnie. Nagle ktoś zapukał do moich drzwi, stał tam znów on...
Tym razem stał zapłakany i smutny. Ale nie wzruszyło mnie to w ogóle, nie chciałam go widzieć.
- Zostawię was samych - powiedziała mama i już wstała z łóżka. Złapałam ja za rękę a ona na mnie spojrzała.
- Nie zostawiaj mnie, potrzebuję Cię - powiedziałam i wskazałam na Jungkooka - Jego nie potrzebuje.
- Yeonrin proszę... - zaczął mówić.
- Nie! Nie będę tego słuchała, nie interesuje mnie to... Czas na rozmowy skończył się. Wyjdź - krzyknęłam.
- Nie, musisz ze mną porozmawiać. Muszę Ci wszystko wyjaśnić, nie mogę żyć bez Ciebie - powiedział i wszedł do pokoju.
- Jungkook, to nie jest dobry pomysł - powiedziała moja mama - Lepiej będzie jak już pójdziesz.
- Nie odpuszczę - powiedział i wyszedł.

Mama spojrzała na mnie i odczekała chwilę.
- Jesteś pewna, że to koniec? 
- Tak, nie umiem na niego patrzeć... Nie chcę go w swoim życiu, tak samo jak on nie chciał w swoim życiu dziecka. A teraz chcę iść spać - powiedziałam a mama skinęła głową.
- Ale zjedz to co ci przygotowałam - powiedziała i już wyszła z pokoju
- Postaram się - odpowiedziałam - Mamo! Zaczekaj! Nie wpuszczaj do mnie już nikogo, proszę.
- Dobrze, nie martw się.

Jungkook

Mój świat się zawalił, straciłem ją przez własną głupotę. Dlaczego nie mogłem jej wspierać, być przy niej... Miała rację, zjebałem po całości. Bolało mnie to, że przechodziła przez to sama, a ja tak poprostu imprezowałem i miałem w dupie ją i dziecko...
Tego dnia gdy to wszystko się stało, rozmawiałem o tym z mamą. Błagałam mnie żebym zachował się jak mężczyzna, żebym do niej poszedł, żebym był i ją wspierał ale ja zachowałem się jak tchórz, było mi lepiej gdy o tym nie myślałem, zamiast stawić czoła faktom... Jak zwykle byłem zbyt uparty. To wszystko moja wina i zasłużyłem sobie na takie traktowanie. Wiedziałem, że już nigdy jej nie odzyskam, ale tak cholernie brakowało mi jej osoby, jej ciała, zapachu, uśmiechu. Każdy mój kawałek ciała tęsknił za nią...
Po raz drugi próbowałem z nią porozmawiać, wytłumaczyć się... Ale znów nie dała mi dojść do słowa. Podsłuchałem kawałek rozmowy Yeonrin i jej mamy... Była w rozsypce, świat jej się zawalił a ja nie mogłem jej pomóc.
- Jungkook zaczekaj! - usłyszałem głos jej mamy, odwróciłem się i zobaczyłam, że za mną biegnie.
- Coś się stało? - zapytałem.
- Daj jej czas, ona potrzebuje dużo czasu i cierpliwości. Musisz powoli do niej docierać, ona jest rozbita. Nawet z nami nie chce rozmawiać - powiedziała - Jestem na Ciebie wściekła za to co się stało ale wiem, że ona dalej Cię kocha tylko teraz nie chce tego uczucia, wypiera je. Dlatego musisz być ostrożny.
- Ale ona w ogóle nie chce mnie widzieć - powiedziałem i znów się załamałam.
- A ty chciałbyś ją widzieć po takim czymś? - zapytała, miała rację... Nie odpowiedziała nic - No właśnie, zrozum ją i daj jej najpierw dojść do siebie. Jakby coś się działo dam Ci znać. A teraz wracaj do domu i daj jej trochę przestrzeni.
- Postaram się - odpowiedziałem - Dziękuję za rozmowę. Proszę do mnie dzwonić jak coś - powiedziałem, a ona skinęła głową i ruszyła w stronę domu.

***
- Siema stary, co ty tutaj robisz? - zapytał Suga i wpuścił mnie do środka, nic nie odpowiedziałem tylko ruszyłem w stronę jego pokoju. Położyłem się na łóżku i patrzyłem w sufit.
- Chyba czegoś nie rozumiem. To mój pokój nie Twój, co jest? - zapytał.
- Spierdoliłem wszystko co miałem, rozumiesz? Zostawiła mnie, nie chce mnie znać.
- Kto? Yeonrin? Przecież będziesz ojcem jej dziecka, napewno Ci wybaczy to co odpierdalałeś, nie martw się.
- Nie ma dziecka - powiedziałem i popłakałem się. Miałem w dupie to, że to nie męskie.
- Co ty pierdolisz? - zapytał i usiadł na krześle - Jak nie ma dziecka?
- Wczoraj... Przeze mnie Yeonrin straciła dziecko! Rozumiesz?! Zabiłem to dziecko... A ona teraz nie chce mnie znać... - krzyknąłem i spojrzałem na Sugę, zbladł i milczał - Jestem beznadziejny, nawet teraz nie mogę jej pomóc, ona leży w domu i płacze a ja nie mogę się do niej zbliżyć bo mnie nie chce...
- Poczekaj, uspokój się. Wiem, że to głupio może zabrzmieć ale, ułoży się. Musisz dać jej czas, ona go potrzebuje. A później powolnymi kroczkami znów ją oczaruj, zacznijcie od nowa. Na spokojnie, kocha Cię a ty ją więc musi być dobrze - powiedział - Może chcesz się iść gdzieś nawalić?
- Nie... Właśnie przez to straciłem co najważniejsze - wstałem z łóżka - Spadam, muszę jeszcze coś przemyśleć.

Wychodząc od Sugi miałem już pewien plan, wejdę jakims sposobem do Yeonrin i posiedzę z nią kilka godzin gdy będzie spała... Tylko tak na razie mogłem ją mieć.
A przynajmniej będę miał ją na oku.

Odczekałam chwilę i wspiąłem się po drzewie. Dziękowałem za to, że Yeonrin miała pokój z balkonem. Okno jak zawsze było otwarte, spojrzałem do środka i zobaczyłem, że śpi. Po cichu wszedłem do jej pokoju i zbliżyłem się do niej. Usiadłem na ziemi i złapałem ją za rękę.
- Tak bardzo Cię przepraszam - wyszeptałem i wpatrywałem się w jej ciało, była blada, miała siniaki pod oczami. Bolało mnie serce gdy widziałem ją w takim stanie. Nagle Yeonrin zacisnęła moją rękę, zaczęła szybciej oddychać i się rozpłakała ale dalej spała. Tego już było za duzo, położyłem się obok niej i przyciągnąłem ją do siebie. Uspokoiła się po chwili i znów zaczęła oddychać. Ale nie umiałem wypuścić jej z objęć, byłem od niej uzależniony. Wdychałem jej zapach, dotykałam jej skóry, to mnie uspokajało. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem...

Obudziłem się i na początku nie wiedziałem gdzie jestem... Dopiero po chwili do mnie to dotarło, spojrzałem na zegarek, była 5 rano. Muszę już iść, Yeonrin może zaniedlugo się obudzić. Tak bardzo nie chciałem jej zostawiać, ale nie miałem wyjścia. Jeżeli obudzilaby się wpadłaby w szał, a obiecałem jej mamie, że jak na razie dam jej przestrzeń. Powoli wyszedłem z łóżka, założyłem buty i ruszyłem w stronę okna.
Odwróciłem się na chwilę i spojrzałem na Yeon.
- Kocham Cię - powiedziałem i wyszedłem.

Dziś wieczorem znów do niej przyjdę, od teraz każda noc z nią spędzę.

ZakładOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz