Rozdział 6

117 13 3
                                    

Kiedy skończyła mówić, ona, ja i wszystko w około rozpłynęło się w absolutnej ciemności. Trwałem w tym stanie kilka minut, po których nagle zapadłem w... Sen? Nie wiem, co to było... Pamiętam tylko tyle, że nic nie pamiętam...

Nagle się obudziłem. Znajdowałem się w kostiumie, do którego wsadził mnie Wiliam... Złote futro było całe brudne i zmatowiałe. Bezwładnie opierałem się o brudną od krwi ścianę pokoju bezpieczeństwa; moja głowa była przechylona i spoczywała na ramieniu, a obie ręce miałem oparte o ciało. Pokój był pusty, poza mną nie było żadnego innego animatronika... Żadnej żywej duszy.

Z otwartego okna na ścianie za mną do środka dostawał się niewielki promyczek porannego światła. Powoli i ostrożnie poruszyłem prawą ręką. Usłyszałem w niej ciche trzaski, jakby tysiące sprężynek kolejno sprężało i rozprężało się. Na początku ciężko mi było wykonać jakikolwiek ruch, jednak już po kilku minutach nieudanych prób podparłem się na obu rękach i spróbowałem wstać. Być może wyglądało to komicznie, bo moja pierwsza próba skończyła się upadkiem na twarz... A raczej na maskę... Wciąż trudno było mi się przyzwyczaić, że od tamtej chwili to było moje ciało.

— Ale może kiedyś do tego przywyknę... — pomyślałem, powoli podnosząc się z podłogi.

"And Who Is The Killer?" II - The Fifth Child [FNaF] [UKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz