Rozdział 25

83 11 0
                                    

Zapłakany obejrzałem się za siebie. Zobaczyłem niewysoką kobietę, która wyglądała na jakieś trzydzieści lat, może trochę więcej. Miała ładne, zielone oczy i lśniące, brązowe włosy, podobne do moich. Była ubrana w elegancką, czerwoną sukienkę. Zdawało mi się, że ją gdzieś widziałem... Może na zdjęciach...

— Margaret! — krzyknął mój ojciec, zdziwiony, szczęśliwy i wzruszony jednocześnie — Jak miło cię widzieć, kochanie... — wyszeptał podbiegając do niej i przytulając ją — Nawet nie wiesz jak tęskniłem...

— Też tęskniłam... — w jej oczach pojawiły się łzy. Łzy radości.

Po chwili odsunęli się od siebie. Margaret rzuciła ojcowi szybkie spojrzenie, po czym spojrzała na mnie. Przykucnęła, aby jej twarz znalazła się na wysokości mojej.

— Pamiętasz mnie? — spytała — A no tak... Nie możesz pamiętać... — przerwała na chwilę — Jestem twoją matką. Umarłam zaraz po twoim urodzeniu, z powodu jakiś komplikacji...

— To ty mi ciągle doradzałaś? To ty?

— Tak... To ja. Robiłam to, by ci pomóc... Bo cię kocham...

Przytuliliśmy się. Przez te wszystkie lata tak bardzo mi tego brakowało... Chciałem poczuć jej ciepło, wtulić się w nią, otulić w ubranie i już nie wracać do tej okropnej, szarej rzeczywistości... Chociaż nie miałem okazji jej poznać, to... Nic nie zastąpi miłości matki do rodzonego syna... Nawet bezgraniczna ojcowska miłość, który robił wszystko, by niczego nam nie brakowało... Starał się być dla nas i ojcem i matką... Nie mogę odnaleźć słów by opisać, jaki podziw do niego czuję...

Ale teraz... Po tych wszystkich latach zobaczyłem ją. Przyłożyłem głowę do jej serca, by posłuchać jak bije...

"And Who Is The Killer?" II - The Fifth Child [FNaF] [UKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz