Rozdział 7

110 13 12
                                    

— Pamiętaj o swoim zadaniu... Znajdź wyjście. — polecił nagle jakiś kobiecy głos.

Nie wiem skąd się wziął... Nie kojarzyłem go, gdyby to był ktoś z rodziny, znajomych czy coś, to bym go znał... Ale nie znałem go. Uznałem jednak, że warto się go posłuchać... Przynajmniej na razie.

Wstałem i rozejrzałem się po pokoju. Na ścianie wisiał kalendarz: zaznaczono na nim dwudziesty szósty maja tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego dziewiątego...

— Z tego, co pamiętam, zginąłem w październiku poprzedniego roku... Minęło już tyle czasu... Co musiał myśleć mój brat, kiedy zaginąłem? W końcu byliśmy dla siebie jedyną rodziną... Gdyby tata jeszcze żył... Uratowałby mnie... — na wspomnienie o zmarłym ojcu momentalnie zrobiło mi się smutno.

Rozejrzałem się po reszcie pokoju: Na ścianie obok, koło zamkniętych drzwi wisiało lustro. Spore, prostokątne lustro odbijające brzydkie, brudne od krwi i dawno zaschniętego brudu ściany... Oraz mnie. Moje odbicie wyglądało okropnie... Złoty, powykrzywiany miś z czarnym kapeluszem na głowie. Brudny, podniszczony... Widocznie te kilka miesięcy spędzonych w pokoju bezpieczeństwa nie posłużyły mojemu kostiumowi... A raczej mnie.

"And Who Is The Killer?" II - The Fifth Child [FNaF] [UKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz