Rozdział 27

86 12 0
                                    

— Jasne... To... To nie twoja wina. Byłeś przekonany, że robisz dobrze, a później...

— A później, co? Stałem się mordercą... Okropnym mordercą... Dziwi mnie to, że w ogóle chcesz na mnie patrzeć...

— Znam twój ból. Ja sam, zabiłem swojego ojca... To niby wypadek, ale...

— Ale co? — spytał z ciekawością, podnosząc głowę — Oczywiście, jeśli chcesz o tym mówić... — dodał natychmiast.

— Nie ma problemu... Mój ojciec był policjantem. Miał broń, zawsze trzymał ją zabezpieczoną w sejfie w swoim pokoju. Pewnego dnia, kiedy byłem sam pod jego opieką, musiał pilnie przeczyścić i sprawdzić broń. Kazał mi zostać w swoim pokoju, kiedy on zajął się pracą. Kiedy skończył, poszedł na chwilę do toalety. Ja oczywiście nie posłuchałem, wyszedłem z pokoju i podniosłem pistolet. Bawiłem się nim. Był odbezpieczony. W końcu wrócił i zastał mnie z pistoletem w ręce. Spanikowałem, nie chciałem by był na mnie zły... Wtedy nacisnąłem spust. Ojciec dostał w okolicę klatki piersiowej i padł na podłogę. Co ja wtedy zrobiłem? Zacząłem płakać. Nie pomogłem mu, po prostu płakałem... Dopiero starszy brat który wrócił z zakupów zauważył jego martwe już ciało...

— Współczuję... — spojrzał na mnie ze współczuciem.

— Dzięki... — odpowiedziałem — Mam do ciebie jedno pytanie...

— Jakie?

— Skoro zginąłeś jako dorosły, dlaczego widzę cię jako dziecko?

— Kiedy zrozumiałem swoje błędy, wszystko sobie dokładnie przemyślałem... Postanowiłem cię odwiedzić. Doszedłem do wniosku, że ci się to przyda... Obserwowałem cię. Widziałem twoją mękę. Więc kiedy nastała taka okazja, zmieniłem postać. Takiego mnie zapamiętałeś.

"And Who Is The Killer?" II - The Fifth Child [FNaF] [UKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz