Rozdział 14

103 11 2
                                    

Odsunąłem się kilka kroków i wyszedłem z łazienki. Nagle wszystko pociemniało. Znalazłem się po środku jakiegoś całkowicie ciemnego pomieszczenia... Klęczałem, a z moich oczu gęsto lały się łzy. Znowu byłem małym chłopcem.

— Hej! Miło cię znowu widzieć! — usłyszałem dziwnie znajomy, męski głos dobiegający z tyłu — Dlaczego płaczesz? — zapytał znów ten sam głos, który wyraźnie dochodził z mniejszej odległości niż przedtem. Brzmiał, jakby się czymś niepokoił. Jakby czymś się martwił.

Ten ktoś chwycił mnie za ramię. Delikatnie, by mnie nie przestraszyć.

— Coś się stało? Przecież mnie możesz powiedzieć! W końcu jestem twoim starszym bratem.

Momentalnie odwróciłem się. Zobaczyłem mojego brata. Stał za mną i trzymał mnie za ramię. Uśmiechał się. Był zupełnie innym człowiekiem, od tego, którego znałem.

— Nie podchodź do mnie! — krzyknąłem, cofając się trochę — Jeszcze zrobię ci krzywdę... — zauważyłem, że moje ręce zaczęły się powiększać i zmieniać barwę... Stawałem się złotym niedźwiedziem. Moje ciało po chwili zamieniło się w kostium, którego tak nienawidziłem...

— Wiem, że obwiniasz się o naszą śmierć. Ale to nie twoja wina... To... To bardziej skomplikowane niż myślisz... — odparł cicho i spojrzał mi prosto w oczy.

— A ojciec? To też nie jest moja wina?

— To tylko wypadek. Nikt nie ma ci za to za złe.

— A ty? Myślisz, że nie pamiętam spojrzenia, które mi posyłałeś za każdym razem, kiedy obok mnie przechodziłeś? Myślisz, że nie zauważyłem tego, że mnie nienawidzisz? I tak wcześniej to robiłeś. Bo gdyby nie ja, mama by żyła...

— To nie tak... Ja... Ja tak nigdy nie sądziłem... — opuścił głowę — Byłem głupi. Bardzo głupi... Kiedy zginąłeś, klapki, które dotąd miałem na oczach wreszcie spadły. I dotarło do mnie, że cokolwiek byś nie zrobił, będziesz moim ukochanym braciszkiem... — lekko podniósł głowę — Wierzysz mi?

— Oczywiście... — odparłem cicho, przytulając go.

— Dziękuję... — jego postać zaczęła bladnąć i powoli znikać — Moim zadaniem było pogodzenie się z tobą... Teraz mogę już iść. — uśmiechnął się do mnie niemrawo — Trzymaj się, braciszku... — posłał mi ostatnie spojrzenie, po czym zniknął całkowicie.

"And Who Is The Killer?" II - The Fifth Child [FNaF] [UKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz