- Ali Murat, na miłość Allaha, odpuść sobie! - jęknęłam. - Nigdzie z tobą nie pójdę i przesuń się, żebym mogła zrobić śniadanie dla Zeynep.
- Nie widzisz jaką okazję chcesz przepuścić? Mówię ci, idź porozmawiaj z tym profesorem, niech ci zrobi szybki test i pracuj ze mną w szpitalu. - powiedział i oparł się o blat.
- A co z Zeynep, mądralo? Kiedy twoja była żona, czyha ze swoimi szponami nad twoją córką, a towarzyszą jej twoi rodzice, ty mówisz mi, żebym rzuciła wszystko, na rzecz pracy której wykonywać nie chcę? - fuknęłam.
- Generalnie to sąd może uczepić się, że płacę swojej żonie za opiekę i ochronę mojej córki. - wzruszył ramionami.
- Allah Allah, równie dobrze może się uczepić, że żenisz się z jej opiekunką, gdzie tu poprawność zachowania profesjonalnych między szefem a pracownicą? - prychnęłam.
- Tak właściwie to poznałem cię znacznie wcześniej, zanim zaczęłaś tu pracować. - ciągnął.
- Ta jedna kolacja nie ma znaczenia, a poza tym to byliśmy na niej już po tym jak mnie zatrudniłeś. - wywróciłam oczami.
- Aj, Deniz! - sapnął. - Idziesz ze mną do tego profesora i nie dyskutuj. Nie pozwolę ci zmarnować sobie życia.
- Ale dlaczego?! Przecież nasz związek jest udawany! Wstydzisz się mówić ludziom, że ty jesteś szanowanym neurochirurgiem a twoja głupia żona tylko opiekunką dla twojego dziecka?! - wkurzyłam się.
- Bo cię kocham do cholery, Deniz! - krzyknął.
Odwróciłam się do kuchenki i wróciłam do swoich zadań, tym czasem Ali stał obok i bacznie mi się przyglądał.
Niech kłamie, załkałam w głębi duszy. Niech mnie nie kocha, błagałam w myślach. Niech to wszystko będzie kolejnym złym snem, powtarzałam to wszystko jak jakąś mantrę.
- Pójdę obudzić, Zeynep... Chociaż pewnie przez nasze krzyki się obudziła. - powiedział w końcu i szybko wyszedł z kuchni.
- Ja ciebie też, Ali Murat... - wyszeptałam jak najciszej.
Mój telefon zaczął dzwonić i gdy zobaczyłam imię Haziran to szybko odebrałam.
- Hazi? - spytałam.
- Masz wolną chwilę? Mogłabyś wpaść do kawiarni? - spytała jakby przestraszona.
- Niezbyt, za chwilę jedziemy z Alim zawieźć Zeynep do szkoły, a później chce mnie zabrać do szpitala, a czemu co się stało? - wyjaśniłam.
- Mamy problem. Poważny problem. - zaśmiała się nerwowo, co oznaczało, że sytuacja rzeczywiście była poważna. - Twoi rodzice przyjeżdżają. Powiedzieli, że mają dla ciebie niespodziankę. I oni mi ją zdradzili i to ci się nie spodoba. Proszę przyjedź do kawiarni i wszystko ci wyjaśnię na spokojnie...
- W porządku, Haz, weź głęboki oddech. Przyjadę jak najszybciej będę tylko mogła, dobrze? - uspokoiłam ją.
- Deniz, oni tu będą już wieczorem. - fuknęła.
- Co?! - pisnęłam przerażona. - Czemu od tego nie zaczęłaś?!
- Powiedziałam, żebyś tu przyjechała jak najszybciej! - jęknęła i rozłączyła się.
- Co się dzieje, Deniz? - spytał Ali Murat.
- Jestem skończona. - walnęłam sobie w czoło z otwartej dłoni.
no to dopiero się zacznie xd 😂😈💕🙊🌻
CZYTASZ
when the rain begins to fall
Romansa× where our eyes are never closing hearts are never broken and time's forever frozen still × kiedy zatrudniona jako ou pair dziewczyna okazuje się być przyjaciółką z dzieciństwa swojego rygorystycznego szefa... * okładkę wykonałam samodzielnie.