on dokuz

74 7 2
                                    

- Ali Murat, na miłość Allaha, odpuść sobie! - jęknęłam. - Nigdzie z tobą nie pójdę i przesuń się, żebym mogła zrobić śniadanie dla Zeynep.

- Nie widzisz jaką okazję chcesz przepuścić? Mówię ci, idź porozmawiaj z tym profesorem, niech ci zrobi szybki test i pracuj ze mną w szpitalu. - powiedział i oparł się o blat.

- A co z Zeynep, mądralo? Kiedy twoja była żona, czyha ze swoimi szponami nad twoją córką, a towarzyszą jej twoi rodzice, ty mówisz mi, żebym rzuciła wszystko, na rzecz pracy której wykonywać nie chcę? - fuknęłam.

- Generalnie to sąd może uczepić się, że płacę swojej żonie za opiekę i ochronę mojej córki. - wzruszył ramionami.

- Allah Allah, równie dobrze może się uczepić, że żenisz się z jej opiekunką, gdzie tu poprawność zachowania profesjonalnych między szefem a pracownicą? - prychnęłam.

- Tak właściwie to poznałem cię znacznie wcześniej, zanim zaczęłaś tu pracować. - ciągnął.

- Ta jedna kolacja nie ma znaczenia, a poza tym to byliśmy na niej już po tym jak mnie zatrudniłeś. - wywróciłam oczami.

- Aj, Deniz! - sapnął. - Idziesz ze mną do tego profesora i nie dyskutuj. Nie pozwolę ci zmarnować sobie życia.

- Ale dlaczego?! Przecież nasz związek jest udawany! Wstydzisz się mówić ludziom, że ty jesteś szanowanym neurochirurgiem a twoja głupia żona tylko opiekunką dla twojego dziecka?! - wkurzyłam się.

- Bo cię kocham do cholery, Deniz! - krzyknął.

Odwróciłam się do kuchenki i wróciłam do swoich zadań, tym czasem Ali stał obok i bacznie mi się przyglądał.

Niech kłamie, załkałam w głębi duszy. Niech mnie nie kocha, błagałam w myślach. Niech to wszystko będzie kolejnym złym snem, powtarzałam to wszystko jak jakąś mantrę.

- Pójdę obudzić, Zeynep... Chociaż pewnie przez nasze krzyki się obudziła. - powiedział w końcu i szybko wyszedł z kuchni.

- Ja ciebie też, Ali Murat... - wyszeptałam jak najciszej.

Mój telefon zaczął dzwonić i gdy zobaczyłam imię Haziran to szybko odebrałam.

- Hazi? - spytałam.

- Masz wolną chwilę? Mogłabyś wpaść do kawiarni? - spytała jakby przestraszona.

- Niezbyt, za chwilę jedziemy z Alim zawieźć Zeynep do szkoły, a później chce mnie zabrać do szpitala, a czemu co się stało? - wyjaśniłam.

- Mamy problem. Poważny problem. - zaśmiała się nerwowo, co oznaczało, że sytuacja rzeczywiście była poważna. - Twoi rodzice przyjeżdżają. Powiedzieli, że mają dla ciebie niespodziankę. I oni mi ją zdradzili i to ci się nie spodoba. Proszę przyjedź do kawiarni i wszystko ci wyjaśnię na spokojnie...

- W porządku, Haz, weź głęboki oddech. Przyjadę jak najszybciej będę tylko mogła, dobrze? - uspokoiłam ją.

- Deniz, oni tu będą już wieczorem. - fuknęła.

- Co?! - pisnęłam przerażona. - Czemu od tego nie zaczęłaś?!

- Powiedziałam, żebyś tu przyjechała jak najszybciej! - jęknęła i rozłączyła się.

- Co się dzieje, Deniz? - spytał Ali Murat.

- Jestem skończona. - walnęłam sobie w czoło z otwartej dłoni.

 - walnęłam sobie w czoło z otwartej dłoni

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

no to dopiero się zacznie xd 😂😈💕🙊🌻

no to dopiero się zacznie xd 😂😈💕🙊🌻

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
when the rain begins to fallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz